Żyjemy w cyfrowym średniowieczu. Baza CEPiK istnieje, urzędy żądają dokumentów papierowych
Powołując się przy tym na przepisy, które zaprzeczają sensowi istnienia Centralnej Ewidencji Pojazdów.
Jak jeszcze raz usłyszę słowo „cyfryzacja”, to odwiozą mnie do szpitala dla obłąkanych. Ministerstwo Cyfryzacji, powszechna cyfryzacja, elektroniczne bazy danych za miliony złotych – tylko po to, żeby w wydziale komunikacji nie dawało się przerejestrować pojazdu bez papierowego zaświadczenia. Stawia mnie to w patowej sytuacji, z której nie bardzo jest wyjście. A było to tak.
Kupiłem samochód z instalacją gazową założoną przed zakupem
W dniu zakupu miał być odebrany od montera LPG z dokumentami: homologacją na zbiornik i fakturą za montaż. Rzeczywiście, takie dokumenty otrzymałem. Do tego umowa sprzedaży i dowód rejestracyjny, tyle że bez wbitego przeglądu, bo skończyło się miejsce na pieczątki. Poprosiłem więc o papierowe zaświadczenie od diagnosty, że samochód ma ważne badanie techniczne - bo ma, zrobione w maju 2023. Diagnosta nie dał mi takiego dokumentu, mówiąc że nie jest on teraz potrzebny, bo wszystko jest w systemie. Niestety, uwierzyłem mu i ruszyłem w trzystukilometrową trasę do domu.
Następnego dnia podjąłem próbę rejestracji pojazdu
Wypełniłem wniosek o rejestrację, drugi wniosek o dodanie adnotacji w dowodzie „gaz LPG”. Oba wnioski zostały odrzucone, ponieważ brakowało papierowego zaświadczenia ze stacji kontroli pojazdów. Osoba urzędnicza załatwiająca moją sprawę przedstawiła mi artykuł rozporządzenia, który wprost nakazuje, aby wnioskodawca przyniósł ze sobą albo papierowe zaświadczenie o badaniu technicznym, albo dowód rejestracyjny z ważną pieczątką. Zostałem też pouczony, że badanie niewbite do dowodu to rzecz podejrzana i że diagnosta nie powinien był tak postąpić. Wniosek został zwrócony mi do czasu otrzymania papierowego zaświadczenia, przy czym osoba urzędnicza potwierdziła, że w systemie widzi ważne badanie techniczne dla pojazdu, ale przepisy zabraniają jej z tej wiedzy skorzystać.
Obecnie sytuacja jest taka
Stacja kontroli pojazdów, która wykonała badanie dla pojazdu, jest 300 km ode mnie. Nikt nie odbiera tam telefonu, mam niby numer komórkowy do diagnosty, ale jest nieprawidłowy. Skołowałem nawet drugi numer, który ktoś odebrał i powiedział, że nie może mi pomóc, bo ma złamaną nogę. Poprosiłem o pomoc także sprzedającego – obiecał coś załatwić. Jeśli diagnosta z dalekich rubieży szybko przyśle mi zaświadczenie o pozytywnym wyniku badania z maja 2023 r., to sprawę załatwię. Jeśli nie, to leżę i kwiczę, bo nie mogę zrobić nowego badania, ponieważ instalacja LPG nie jest wbita w dowód – dopiero miałem zamiar to załatwić. Nie można jej wbić w dowód, bo nie ma zaświadczenia o poprzednim badaniu, więc nie można zrobić następnego, i koło się zamyka.
W związku z tym mam tylko jedno pytanie
Po co była ta cała cyfryzacja? Osoba urzędnicza przyznała po cichu, że przez jakiś czas korzystali z informacji o badaniu technicznym w systemie bez konieczności donoszenia zaświadczenia papierowego. Potem jednak przyszła kontrola i dopatrzyła się nieprawidłowości w tym zakresie. Co więcej, kontrola miała rację, bo artykuł rozporządzenia wprost nakazuje przedstawienie zaświadczenia o badaniu. Jako obywatel mógłbym takie zaświadczenie uzyskać elektronicznie, skoro informacja o badaniu jest w systemie. Tyle że nie mogę, bo cyfryzacja i muszę jechać po papier do SKP, albo czekać że diagnosta łaskawie mi go wyśle.
Obecnie czekam.
Czytaj również: