REKLAMA

Twój następny samochód będzie z ekostali. Ciekawe, jak poradzi sobie z ekosolą na drogach

Unia Europejska chce, żeby nowe samochody powstawały z tzw. stali ekologicznej. Chodzi o pozyskiwanie stali w sposób maksymalnie ograniczający emisję CO2 – z odpadów lub tzw. czerwonego szlamu, z użyciem redukcji plazmowo-wodorowej. Jeśli do tej pory nie słyszeliście o tej metodzie, to nie szkodzi. Jedyne, co Was czeka, to wzrost cen nowych aut.

produkcja aut w 2022
REKLAMA

W końcu rozporządzenie w sprawie samochodów wycofanych z eksploatacji (ELV) może się na coś przydać. Organizacja lobbyingowa Transport & Environment w raporcie przygotowanym na ich zlecenie przez firmę Ricardo zapowiada nacisk na władze Unii Europejskiej, żeby zmusiły producentów do korzystania ze stali pochodzącej z recyklingu, pozyskiwanej metodami możliwie bezemisyjnymi. Do 2030 r. 40 proc. stali używanej do produkcji samochodów ma być „zielonej”, a w 2040 r. – sto procent. Według wyliczeń T&E, jednostkowy koszt przejścia na ekostal dla pojazdu ma wynosić początkowo 57 euro, a z czasem spaść tylko do 8 euro.

REKLAMA

Przemysł motoryzacyjny zużywa ok. 17-20 proc. stali na świecie

Podobno potencjał na produkcję stali ekologicznej jest pięciokrotnie wyższy (w samej Europie) niż potencjalne zużycie w przemyśle samochodowym. To fajnie, ale nadal brzmi to jak kolejny nierealny cel ekologiczny, którego producenci nie wezmą pod uwagę, dopóki pozyskiwanie stali z rud będzie tańsze. Wszystko, co podnosi koszt produkcji auta choćby o centa – nawet jeśli ma wielki potencjał na obniżenie emisji CO2 – jest absolutnie wykluczone, ponieważ w ostatecznym rozrachunku chodzi wyłącznie o zysk. Wprawdzie produkcja tony stali ze złomu to aż 86 proc. mniej CO2 niż pozyskanie jej z rudy, ale liczy się przede wszystkim cena. Zatem bez wyraźnych nakazów unijnych nie ma co liczyć na ekostal. Zresztą nie wydaje mi się realne, aby sto procent stali do produkcji aut wytwarzać z odpadów.

Zwracam uwagę na istotny fakt: jedna tona stali pozyskana z rudy to emisja na poziomie 1,8-2,2 t CO2

Zatem jeśli do wyprodukowania pojazdu zużywa się 1 tonę stali (optymistycznie). Czyli każdy nowy samochód to emisja 1,8 mln gramów CO2. Jeśli nawet dane auto emituje 120 g na km, to ten 1,8 mln gramów CO2 wypuści z rury na dystansie 15 tys. km. Czyli kupując nowe auto już masz dług ekologiczny wobec starszego samochodu, którego chcesz się pozbyć, np. złomując je. A to wciąż nie obejmuje wszystkich innych elementów i surowców zużytych do produkcji danego pojazdu. Mógłbym nawet wyliczyć, o ile mniej powinien emitować nowy samochód w porównaniu do starszego, żeby to miało sens ekologiczny, ale uważam że nie ma to sensu, bo zbyt wiele jest zmiennych. Jeśli jednak udałoby się zmniejszyć ślad węglowy uzyskania tony stali do 400 kg, to byłaby większa korzyść niż obniżanie zużycia paliwa za wszelką cenę.

Czytaj również:

Mam tylko jedno pytanie

Czy stal pozyskiwana z odpadów w drodze redukcji plazmowo-wodorowej będzie tak samo legendarnie odporna na korozję jak „radziecka blacha”? Bo jako wieloletni klient rynku wtórnego i nabywca samochodów pełnoletnich jestem tym żywo zainteresowany. Będę jednak prawdopodobnie musiał poczekać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA