Niemcy karmią się kłopotami Muska. Co trzecie sprzedane BMW w Europie jest elektryczne
Ogromny spadek sprzedaży Tesli i spektakularny wzrost Volkswagena: oto wyniki sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie w lutym.

Ale oczywiście to nie tak, że Tesla przestała się liczyć. Mimo spadku o 44 procent w stosunku do lutego 2024 nadal zajmuje drugie miejsce w Europie, a jej dwa modele zajmują dwie najwyższe pozycje na liście.
Na naszym kontynencie w lutym sprzedało się 164 tysiące samochodów elektrycznych. Rok temu najkrótszy miesiąc roku zamknął się liczbą 130 tys. sprzedanych pojazdów, widać więc że sprzedaż rośnie wbrew temu co twierdzą tzw. środowiska elektrofobiczne. Rośnie jednak nie tak po prostu o, tylko kosztem Tesli, która do tej pory trzęsła rynkiem (także europejskim), a starsi producenci zajmowali się głównie narzekaniem i czasowym zamykaniem fabryk. Teraz sytuacja się odwraca.
W lutym zwycięską marką był Volkswagen ze wzrostem o 180 proc.
Jego wynik zrobiły trzy modele, tj. ID.4, ID.3 (oba zanotowały wzrosty o ponad 100 proc.) i nowość w gamie, czyli ID.7. Zajęły one trzecie, piąte i szóste miejsce na liście bestsellerów. Czwartym najpopularniejszym autem elektrycznym w Europie w lutym było Renault 5 E-Tech, a w pierwszej dziesiątce znalazły się jeszcze Kia EV3, Citroen e-C3, Skoda Enyaq i BMW iX1. O ile bardzo dobre wyniki rynkowych świeżynek nie dziwią, o tyle nie bardzo wiem skąd wziął się ponad stuprocentowy wzrost modelu VW ID.3. Ja akurat jestem wielkim fanem jego stylistyki, ale na wszelki wypadek sprawdziłem, ile teraz kosztuje, bo może radykalnie potaniał, czego mogłem nie zauważyć. No więc rzeczywiście, całkiem nowy ID.3 kosztuje teraz 141 590 zł z akumulatorem 52 kWh. Niezła cena, nie spodziewałem się.
Dziewięć z 25 najpopularniejszych aut elektrycznych w lutym to rynkowe nowości
Zbliżamy się do sytuacji podobnej jak w Chinach: liczy się efekt świeżości, wszyscy rzucają się jak opętani widząc nowy model, a potem zainteresowanie przymiera, bo wjeżdżają kolejne, jeszcze bardziej nowe pojazdy. Dlatego trzeba pokazywać dużo samochodów, nawet jeśli niespecjalnie ma to sens, bo można w ten sposób napędzić sprzedaż. Tesla twardo odmawia brania udziału w tym wyścigu, oferując obecnie w Europie realnie dwa modele – to na pewno też mocno wpływa na spadek sprzedaży, pomijając nawet polityczne odklejki Elona.
Ale mam dla Was naprawdę ciekawą tabelkę
Przedstawia najpopularniejsze grupy marek w Europie z podziałem ich sprzedaży według rodzaju zasilania. Tabelkę opracowało Jato Dynamics.

Najlepiej z autami elektrycznymi idzie Volvo (Geely Cars), ale bardzo wysoki wynik ma również BMW. Już prawie co 3. nowe BMW kupowane w Europie jest elektryczne. Tylko co piąty Hyundai i co ósme Renault. Ale co czwarte Renault ma LPG. Dla Mercedesa diesel jest nadal ważniejszy niż inne rodzaje napędu, a Toyota nie istnieje w ogóle bez swoich hybryd. Najlepsza jest chyba kreska dla koncernu Stellantis: jest rok 2025, a oni robią po prostu auta benzynowe i tyle, po co lepiej się starać, skoro wszystko jest dobrze.
No i na koniec informacja, której wszyscy się spodziewali
W porównaniu do lutego 2024 r., udział chińskich marek w Europie podwoił się i z udziału na poziomie 2,3 proc. zrobiło się 4,2 proc. Nawet fatalne lutowe wyniki MG (-67 proc.) niczego tu nie zmieniają. Do pierwszej 25-tki aut elektrycznych wpadli już BYD i XPeng, i pewnie szybko z niej nie wypadną.