Szwajcarzy zrobili samochód. Jest bardziej neutralny od nich samych
Jeśli na samochód mówisz „blachosmród”, wynalazek o nazwie Softcar będzie spełnieniem twoich fantazji. To bardzo pomysłowy projekt pojazdu, który ma być rewolucją w dziedzinie ekologii i wydajności w dziedzinie aut elektrycznych.
Szwajcaria to kraj bez wielkich tradycji motoryzacyjnych. Jednak właśnie tam powstał elektryczny pojazd, który ma być przełomowym w kontekście ekologii. Nazywa się Softcar i powstawał przez 6 lat we Fryburgu we francuskojęzycznej części alpejskiego państwa. Swoją oficjalną premierę miał na Międzynarodowym Salonie Samochodowym w Paryżu.
Nadwozie jest całkiem zmyślne
Nadwozie samochodu wraz z wnętrzem jest zbudowane z kompozytów polimerowych w formie jednolitej części oraz ma bardzo prosty design. Pozwoliło to na znacznie zmniejszenie liczby części użytych do jego produkcji (1,8 tys. zamiast 45 tys. w normalnych samochodach) i zwiększenie momentu bezwładności nadwozia samochodu w przypadku zderzenia. Do tego jest ono odporne na gradobicie i wstrząsy przy drobnych stłuczkach.
Taka konstrukcja skutkuje również znikomą masą własną, wynoszącą zaledwie 640 kg i to wraz z bateriami.
Wielką zaletą nadwozia Softcara ma być też jego wymienność. Ma ono występować w wielu wersjach, ale nawet już gotowe samochody będą mogły je zmieniać na życzenie klienta. Jeśli nagle zamiast samochodu do wożenia trójki znajomych potrzebujesz któremuś pomóc z przeprowadzką - proszę bardzo, możesz wymienić nadwozie na dostawcze. Jeśli stwierdzisz że nagle chcesz pojechać nad szwajcarskie morze, to miejmy nadzieje, że ktoś ci przypomni, że powinieneś wziąć leki. Ale wymienić nadwozie swojego Softcara na otwarte, plażowe buggy też możesz.
Znalazło się też miejsce na mały smaczek stylistyczny - czterosobowe wersje Softcara będą miały drzwi otwierane do góry.
Silnik ma być maksymalnie wydajny
Softcar jest napędzany silnikiem elektrycznym, który generuje 15 kW (20,4 KM) mocy ciągłej i 30 kW (40,8 KM) mocy szczytowej.
Przez niską masę nadwozia, Softcar może się pochwalić bardzo niskim zużyciem energii, wynoszącym zaledwie 8 kWh/100 km. Z baterią 15 kWh możliwy jest zasięg nieco poniżej 200 kilometrów. Nieco później Szwajcarzy planuje wzbogacić swoją ofertę o wersję ze spalinowym generatorem wydłużającym zasięgu (EREV), która powinna móc przejechać dwukrotnie więcej na jednym ładowaniu - 400 km.
Prędkość maksymalna z uwagi na unijne wymogi prawne (Softcar nie jest pełnowymiarowym samochodem, lecz czterokołowcem klasy L7) jest ograniczona do 90 km/h.
Więcej o małych samochodach elektrycznych przeczytasz tutaj:
Ślad węglowy najniższy z możliwych
To właśnie było celem przyświecającym twórcom Softcara. Z tego powodu jego nadwozie w całości nadaje się do recyklingu, zaś podwozie zostało pokryte specjalnym zabezpieczeniem antykorozyjnym, pozwalającym na spokojne użytkowanie autka przez 25 - 30 lat.
Jednak samochód zaczyna zostawiać swój ślad węglowy już w fabryce - dlatego firma tworząca Softcara opiera się na nowatorskim systemie współpracujących ze sobą małych, ekologicznych fabryk, które będą produkować komponenty do 5 tys. egzemplarzy rocznie.
Poza tym, Jean-Luc Thuliez, czyli twórca Softcara twierdzi, że dzięki modelowi bazującemu na lokalnych mikrofabrykach, firma nie tylko redukuje emisję zanieczyszczeń, ale przy okazji tworzy też miejsca pracy i wspiera lokalną gospodarkę. Firma podkreśla, że mikrofabryki będą potrzebowały od 50 do 100 razy mniej kapitału niż wielkie molochy.
Wielką zaletą Softcara ma być jego cena. Tak przynajmniej twierdzą Szwajcarzy; ja tam nie wiem, czy ktoś kto nie zarabia na poziomie bankiera w Zurychu uzna cenę 23 tys. euro (100 tys. zł) za rewolucyjnie niską.