REKLAMA

Skoda Kodiaq to minivan po europejsku. Test wersji plug-in. Cena? Jak diesel

Amerykanie wożą rodziny w dużych vanach, a Europejczycy pakują dzieciaki i pół dobytku do Skody Kodiaq. Ten SUV doczekał się nowej generacji. Przejechałem się więc wersją, którą polubią twoje korporacyjne tabelki.

Skoda Kodiaq to minivan po europejsku. Test wersji plug-in. Cena? Jak diesel
REKLAMA

Toyota Sienna, Honda Odyssey, Chrysler Pacifica. Oto typowe samochody dla rodzin za Oceanem. Zachwycają przestrzenią we wnętrzu i tym, że zostały wymyślone tak, by były po prostu wygodne i praktyczne podczas wyjazdów z całą załogą. Przesuwne drzwi, płaska podłoga, przepastne bagażniki, a nawet pokładowy odkurzacz - tutaj nikt nie szedł na kompromisy w kwestii przestrzeni.

REKLAMA

W USA kierowcy - o ile nie mieszkają w sercu Manhattanu - mogą bez większych problemów użytkować gigantyczne samochody i nie martwić się o to, że na parkingu będą marzyli o tym, by wrzucić je do zgniatarki. W Europie bywa z tym gorzej. Owszem, Sienny i inne wymienione vany są małymi gwiazdami prywatnego importu (i często wyglądają, jak wyciągnięte ze zgniatarki), ale tutejsi ojcowie rodzin wolą raczej wozy, które są lepiej dostosowane do lokalnych warunków.

Europejskim odpowiednikiem amerykańskiego vana jest Skoda Kodiaq

skoda kodiaq iv test

To model, który kupuje się raczej z rozsądku i ze względu na jego walory praktyczne. Mało kto mówi „uwielbiam Skodę Kodiaq, strasznie mi się podoba”. Kupujący raczej po prostu dochodzą do wniosku, że w innych markach trudno o podobnie korzystny stosunek ceny do przestronności, w dodatku taki, który nie wiąże się z przesadnymi (albo: z żadnymi) kompromisami w kwestii jakości, wyciszenia i wyposażenia. Podobnie jak w vanie, nie brakuje tu pomysłowych ułatwień dla ludzi, którzy wożą autem nie tylko powietrze. I podobnie jak w przypadku vana, ani design, ani charakter Skody nie są szczególnie ekscytujące.

Skoda Kodiaq doczekała się drugiej generacji

skoda kodiaq iv test

Trudno nazwać ją piękną - a przynajmniej ja mam z tym problem. Owszem, poprzednia też nie dostałaby statuetki na konkursie elegancji, ale miała swój minimalistyczny urok (widoczny zwłaszcza w nieco lepiej doprawionych wersjach). W nowej odmianie trochę rozjechały się proporcje. Nie jestem fanem pomysłu na słupek C i linii szyb. Nie przepadam za spłaszczoną linią dachu, która w połączeniu z długim nadwoziem prezentuje się dziwacznie. Broni się przód, a tył kiedyś - gdy zauważyłem nowego Kodiaqa na trasie - skojarzył mi się z BMW X5. Są jednak również sytuacje, w których wygląda niezgrabnie.

Ustaliliśmy już jednak, że Kodiaqa nie kupuje się ze względu na styl. Wygląd ma raczej nie przeszkadzać. Myślę, że w tej generacji ten warunek może nie być spełniony… ale może to tylko moja opinia?

W środku jest lepiej

skoda kodiaq iv test

Kokpit poprzednika był bardzo prosty w rysunku. Ten nie ma już tak ładnie wkomponowanego ekranu (to już niemodne), za to przy cupholderach ukryto czyścik do wyświetlacza - pisałem już o tym i wciąż uważam, że to genialne.

Obsługa klimatyzacji nie jest tak niewygodna, jak mogłaby być - czyli zamiast klikać w ekran można skorzystać z pokręteł. Da się wybrać, za jaką funkcję mają odpowiadać - od zmiany głośności radia, przez sterowanie ogrzewaniem foteli, aż po temperaturę we wnętrzu. Da się przy tym pomylić, ale raczej tylko za pierwszym, może drugim razem.

skoda kodiaq iv test

Kokpit nie robi - przynajmniej w testowanej wersji Selection - wrażenia premium, choć wygląda na to, że pod względem jakości plastików Skoda ostatnio w koncernie VAG trochę awansowała. Tak czy inaczej, jest estetycznie, choć gdyby nie „materiałowe” wykończenie pokrywy wielkiego schowka przed pasażerem, całość prezentowałaby się dość smutno. Ale w rodzinnym miniv… przepraszam, SUV-ie, nie chodzi o rozpieszczanie oczu listewkami i lampkami.

Fotele są wygodne i mają długie siedziska

Pozycja za kierownicą jest wysoka, jak przystało na SUV-a, nie ma się jednak wrażenia siedzenia na krześle. Fotel jest wygodny, dobrze trzyma ciało i nada się nawet dla wysokiego kierowcy. Co ważne, wysokie osoby mogą usiąść też z tyłu - miejsca jest mnóstwo i nawet osoby, które mają 1,85 m wzrostu, dadzą radę założyć nogę na nogę. Trzech pasażerów w drugim rzędzie też się zmieści - i prawdopodobnie w tej klasie cenowej byłoby ciężko kupić coś, co zapewniłoby im równie dużo miejsca (bez kompromisów w kwestii jazdy i komfortu - bo może kombivan będzie przestronniejszy, ale i gorszy w trasie).

skoda kodiaq iv test

Co ważne i niezbyt częste, siedziska skrajnych miejsc tylnej kanapy są długie, co znowu ucieszy przewożonych dryblasów. Do tego: seryjna, osobna strefa klimatyzacji na tył i gniazda USB. Mówiłem, że to dobry wóz rodzinny.

Kodiaq może mieć trzeci rząd siedzeń (kosztuje 5100 zł), ale akurat nie ten testowany. Na zdjęciach widać bowiem wersję hybrydową plug-in. Ceną za elektryczne kilometry jest także o 165 litrów mniejszy bagażnik - ale i tak ma 745 litrów, więc trudno nazwać go małym. Zmieści się wszystko, co sobie wymyślimy i jeszcze trochę.

Dla kogo jest Kodiaq 1.5 TSI iV?

Silnik 1.5 TSI może wydawać się zbyt skromny do ciężkiego Kodiaqa, zwłaszcza gdy załadujemy go rodziną i jej dobytkiem - tutaj mówimy jednak o odmianie z elektrycznym wsparciem. Łączna moc układu to 204 KM, mówimy więc o dość „zwyczajnej” wersji. Wiele plug-inów w konkurencyjnych autach to odmiany topowe, z mocami na poziomie ponad 300 KM. Skoda poszła inną drogą.

skoda kodiaq iv test

Kto może kupić takiego plug-ina? Idealnym nabywcą jest oczywiście klient, który mieszka w domu pod miastem, ładuje akumulator (25,7 kW - więcej niż stare wersje Renault Zoe) i potem załatwia codzienne sprawunki z użyciem silnika elektrycznego. Wtedy może przejechać na prądzie rzeczywiście dużo - po mieście to nawet ponad 100 km, a w cyklu mieszanym nawet 80. Czasy dawnych plug-inów, które z trudem pokonywały w trybie EV 30 km już minęły, przynajmniej w Skodzie.

Ale nie każdy kierowca Kodiaqa iV będzie go ładował

skoda kodiaq iv test

To coraz częstszy scenariusz - w korporacji pracownik (również ten, który mieszka w bloku bez żadnych ładowarek) ma możliwość wyboru auta służbowego, ale oprócz budżetu narzucone są mu także normy dotyczące emisji CO2 tego wozu. Plug-in wypada najkorzystniej. O ile dotychczas wersje tego typu były na tyle drogie, że rzadko mieściły się w „korpobudżetach” na stanowiskach innych niż kierownicze, o tyle Kodiaq jest wyceniony rozsądnie. Dzięki relatywnie niskiej, jak na hybrydę mocy, duża Skoda „z prądem” kosztuje niemal tyle samo, co 193-konny diesel. Dokładnie: 201 800 zł, podczas gdy diesel jest droższy o 1200 zł. Różnica w cenie jest pomijalna.

skoda kodiaq iv test

Co wybrać? Jeśli ktoś nie ma gdzie ładować wozu, a w dodatku dzień zaczyna w Rzeszowie, kończy w Gdańsku, a po drodze odwiedza jeszcze Zieloną Górę, wybór jest oczywisty i tankowany czarnym pistoletem. Ale mieszany tryb użytkowania, gniazdko w garażu, a przede wszystkim limity CO2 w firmie nasuwają odpowiedź o nazwie, która przypomina rzymską czwórkę, ale nią nie jest.

Jak jeździ Kodiaq iV?

To duży i ciężki samochód, ale potrafi jeździć szybko i żwawo. Motor elektryczny daje dodatkowego „kopa” przy przyspieszaniu. Setka: w 8,4 s, a wyprzedzanie nie stanowi problemu. Co najważniejsze, układ hybrydowy działa płynnie - nie ma tu miejsca na tak częste w plug-inach poszarpywanie w losowych momentach albo chwile zawahania przy wciskaniu gazu. Gdy bateria się rozładuje, wciąż zostawia nieco energii na wspomaganie motoru spalinowego - nie jest więc tak, że Skoda bez prądu zamienia się po prostu w obciążone akumulatorami 150-konne 1.5 TSI.

skoda kodiaq iv test

Ile pali Kodiaq iV? „Z prądem” 2-3 litry na sto kilometrów. Bez - od 6 do 9 litrów w trasie, zależnie od prędkości (zwykle 8). Prąd można szybko uzupełnić, bo Kodiaq obsługuje szybkie ładowanie DC (o mocy do 40 kW).

Wadą jest brak napędu na cztery koła w tej wersji

Wiadomo, że to nie jest i nie będzie terenówka, ale napęd na cztery pomógłby przy ruszaniu, zwłaszcza że wóz ma zastrzyk momentu obrotowego z dwóch źródeł. Potrafi więc porządnie zmielić przednie opony. AWD nie ma w zestawieniu z hybrydą nawet w opcji.

Oprócz tego, Kodiaq jeździ tak, jak przystało na rodzinnego SUV-a - pewnie, stabilnie, ale raczej komfortowo niż sportowo. Prowadzenie jest nudne i mało angażujące, ale bezpieczne. Dużą zaletą jest bardzo dobre wyciszenie nowego modelu.

To udany minivan po europejsku

Oczywiście, wszelkie hybrydowe dylematy znikają, gdy ktoś potrzebuje prawdziwie rodzinnej, czyli siedmioosobowej wersji. Wtedy weźcie diesla. W innym wypadku, Kodiaq iV może okazać się dobrym wyborem praktycznie do wszystkiego - ale postarajcie się go raz na jakiś czas naładować. W kategorii „auta za ok. 200 tysięcy” stosunek wyposażenia, przestrzeni, komfortu i osiągów do ceny wypada w Skodzie po prostu bardzo przyzwoicie. O ile tylko przekonacie się do tej stylistyki.

REKLAMA

PS Czasami mimo wszystko żałuję, że nie ma już w sprzedaży Sharana ani Alhambry. Prawdziwy minivan Skody to byłoby coś. Dziś, oczywiście, to już nie do pomyślenia. Mimo że SUV nie jest AŻ TAK praktyczny. Widocznie klientom wcale nie o to chodzi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA