Wczoraj pojawił się artykuł na temat tego, kto miałby zbudować samochód Apple. Wymieniono 5 producentów, których warto obserwować. Odpowiedź brzmi jednak: nie zbuduje go nikt, bo to nie ma żadnego sensu.
Czemu nie ma samochodu marki Facebook? Przecież marka jest megarozpoznawalna. Ale Facebook niczego nie produkuje, więc nie ma sensu, żeby angażował fundusze w wytwarzanie produktu konsumpcyjnego. To czemu nie ma samochodu Coca-Cola? Przecież marka jest ultrarozpoznawalna. No pewnie dlatego, że Coca-Cola nie ma żadnej renomy na rynku motoryzacyjnym i musiałaby wydać tryliony na przekonanie ludzi, że producent brązowego płynu z bąbelkami umie też robić samochody. Czyli tak jak powyżej: to nie ma żadnego sensu.
To czemu miałby istnieć samochód Apple?
Tak serio, to nie wiem. Poza tym, że mówi się o tym od siedmiu lat i nie powstało nic, zupełnie nic. A wcale nie jest powiedziane, że kiedykolwiek coś powstanie. Analitycy mówią, że najwcześniej w 2025. Cztery lata to horyzont czasowy, który oznacza dokładnie tyle co „nie mamy pojęcia”. Zwłaszcza że inni analitycy wspominają nawet o roku 2028. Mogą na przykład nie dożyć do tego roku i wtedy nie będzie nawet można powiedzieć im, że się pomylili.
Ostatnio temat znowu „trenduje”. Ktoś tam napisał, że Hyundai ma robić samochód Apple z Apple. Hyundai zaprzeczył. Potem wpadło, że może Nissan. Nissan ma chyba dość własnych kłopotów, żeby jeszcze pakować się w kolejne z Apple. To może ktoś jeszcze inny? Może Izera? Albo Mahindra? Albo, co najpewniejsze, po prostu jacyś Chińczycy. Widzę to – elektryczny crossover Dongfeng-Apple. Gdyby istniał konkurs na największą bzdurę na temat samochodu Apple, nominowałbym ten artykuł. Najbardziej podoba mi się fragment o wyjmowaniu auta z pudełka.
Żaden Apple Car nigdy nie powstanie
Kaktus mi na dłoni wyrośnie, jeśli kiedykolwiek będę mógł pójść do salonu Apple i wyjechać stamtąd samochodem. Jest to nie tyle niemożliwe, co najzupełniej pozbawione sensu. Ludzie planujący zakup samochodu kierują się albo renomą marki (i kupują np. Mercedesa lub Toyotę), albo ceną (i kupują Dacię) albo efektem nowości i świeżości, i kupują Teslę. Marka Apple nie ma żadnego z tych czynników. Z tego samego powodu Mercedes nie produkuje telefonów komórkowych, a BMW nie wytwarza ubrań – ponieważ renoma ich produktów kończy się na jednej dziedzinie. Apple robi elektronikę osobistą i profil działalności tego producenta nie zmienił się odkąd marka w ogóle powstała. Gdyby za wagon pieniędzy zbudowali samochód – oczywiście w kooperacji z innym wielkim producentem, bo sami nie potrafią – to pewnie znalazłoby się paru fanatyków, którzy koniecznie chcieliby mieć auto z tym samym logo, z którym mają telefon. Ale to świry, oni nawet dom kupiliby od Apple. Nie miałby okien, żeby nie kojarzył się z Microsoftem.
Apple też to wie, media też to wiedzą
Apple się cieszy że media piszą o firmie Apple, media się cieszą że mają kliknięcia. Inżynierowie się nie cieszą, bo zwolniono ich w 2019 r. (ponad 200 osób), ponieważ zarząd Apple doskonale zdaje sobie sprawę, że to się nie skończy żadnym samochodem i chodzi tylko o szum medialny. Co innego jeśli chodzi o oprogramowanie do samochodów, systemy operacyjne czy interfejsy użytkownika – w tej dziedzinie na pewno Apple będzie grubo atakowało producentów. Już teraz mamy Apple CarPlay, a temat będzie się tylko rozwijał, do tego momentu, w którym twój Mercedes, BMW lub Tesla będzie całkowicie kontrolowalne za pomocą iPhone'a. Nie ma to jednak nic wspólnego z faktycznym samochodem Apple.
Na koniec suchar
Swój samochód powinien zbudować także Amazon. A nie, czekajcie. Już nie musi!