Wsiadasz do auta i tankujesz 2208 km dalej. Rekordowy wynik nowego wozu
Roewe D7 DMH pobił rekord Guinnessa w kategorii „najdłuższy przejazd bez tankowania ani ładowania”. Podczas przejazdu temperatura chwilami spadała do -8 stopni Celsjusza.
Na przeróżnych grupach internetowych dotyczących motoryzacji - które są dzisiejszymi odpowiednikami dawnych kłótni w pubie - można zauważyć dwie grupy ludzi. Jedni to fetyszyści zasięgu, a drudzy… mocno tej kwestii nie doceniają. O co chodzi? Druga grupa uważa, że zasięg jest mało istotnym parametrem, bo przecież większość ludzi jeździ „dookoła komina”, czyli tylko z domu do pracy i do sklepu. Zapominają o ludziach, którzy muszą - chociażby z powodów zawodowych czy rodzinnych - często pokonywać duże dystanse i ładowanie aut (bo to zwykle od tego dyskusja się zaczyna) mocno utrudniłoby im życie.
Zabawniejsza jest jednak grupa fetyszystów zasięgu
Dla nich liczy się jedynie to, ile auto przejedzie na jednym ładowaniu albo tankowaniu. „Nie kupię póki nie zrobi 700 km po autostradzie na raz” - pisze gość jeżdżący Golfem IV. „Ciekawe czy zrobi 1200 kilometrów bez ładowania” - komentuje ktoś pod postem o superszybkim elektrycznym wozie, który pokona tyle, ale w rok. Twierdzą, że jeżdżą po 500, 700 czy 1000 kilometrów „na strzała”, choć nie jest to ani bezpieczne, ani przyjemne. No i nie dopuszczają do siebie faktu, że istnieją szybkie ładowarki, w niektórych miejscach są naprawdę częste i ładowanie wozu w trasie wcale nie trwa dwie godziny.
Mam dla nich samochód
Wygląda na to, że powinni kupić sobie samochód o nazwie Roewe D7 DMH, produkcji chińskiej. To hybryda plug-in. Jej układ napędowy składa się z wolnossącego silnika benzynowego 1.5 o mocy 112 KM i silnika elektrycznego osiągającego 201 KM. Zasięg w trybie EV według oficjalnych danych technicznych wynosi 125 km, a całkowity zasięg bez ładowania i tankowania sięga 1400 km. Oficjalnie.
Roewe pobiło rekord
Podczas przejazdu rekordowej trasy, pojazd pokonał 2208 km na jednym ładowaniu i tankowaniu. Co ciekawe, nie była to jazda po płaskiej autostradzie. Szlak przebiegał między miastami Lanzhou, Zhangye, Jiuquan, Turpan i Urumqi, przez góry i pustynię Gobi. Różnica wysokości sięgała 1600 metrów, pod kołami oprócz asfaltu zdarzał się żwir, śnieg i lód, a temperatura chwilami spadała do -8 stopni Celsjusza.
Pokonanie 2208 km zajęło kierowcom cztery dni. Średnie zużycie paliwa wynosiło 2,49 litra na sto kilometrów. Próba została oficjalnie uznana przez przedstawicieli Rekordów Guinnessa, którzy sprawdzili, czy samochód faktycznie był w tej samej specyfikacji, którą można znaleźć w salonach i czy nie podmieniano egzemplarzy po drodze.