REKLAMA

Jeśli w ogłoszeniu są zrzuty ekranu z telefonu zamiast zdjęć auta, oznacza to tylko jedno

Jeśli już podekscytowaliście się ogłoszeniem nieprzyzwoicie taniego Renault Safrane Biturbo, to muszę na Was wylać kubeł zimnej wody.

Jeśli w ogłoszeniu są zrzuty ekranu zamiast zdjęć, to oznacza, że...
REKLAMA

Renault Safrane Biturbo. Wspaniały samochód, ale głównie jeśli chodzi o jego historię – miał być konkurencją dla BMW M5 i Mercedesów z serii AMG, tylko że Francuzi nie mieli z czego go zrobić. Ani silnika V8, ani tylnego napędu, nic. Koniec końców zmontowali podwójne doładowanie do niewielkiej V-szóstki 2.9 i napęd na obie osie, tyle że absolutnie nie mieli już skąd wziąć automatycznej skrzyni biegów do tej konfiguracji, więc pozostali przy manualu. Drogi w produkcji, niekonkurencyjny wobec niemieckich rywali samochód pozostał ciekawostką, wyprodukowaną zaledwie w liczbie 806 sztuk.

REKLAMA

Jedno jest na sprzedaż za śmieszne pieniądze

Dwanaście tysięcy złotych: trudno uwierzyć, że ktoś pozbędzie się tak rzadkiego i niecodziennego pojazdu za tak niewielką sumę. Opis trochę studzi entuzjazm, bo napisano w nim że „Auto na dzień dzisiejszy nie do kupienia”. W takim razie trudno zgadnąć po co jest wystawiane na sprzedaż. Sprzedający dodaje też, że „nie ma do niego dokumetów”. Może mu więc być trudno udowodnić, że jest jego właścicielem i że ma jakiś tytuł do sprzedaży. Wszystko to jednak można zrzucić na karb zdenerwowania wynikającego z posiadania tak rzadkiego samochodu i stresu związanego z jego sprzedażą. Tak naprawdę chodzi tu o co innego.

Zrzuty ekranu z telefonu zamiast zdjęć w ogłoszeniu

Są całe cztery, na żadnym nie widać samochodu, tylko jego nieistotne fragmenty. Jest jeszcze gorzej niż przy ogłoszeniu Lancii Delty Stradale za 850 tys. euro ze zdjęciami z szopy. To nawet nie są zdjęcia, a zrzuty ekranu z telefonu. Mam pewne doświadczenie w poszukiwaniu i kupowaniu starych samochodów. Mogę więc podzielić się z Wami informacją, co to oznacza. Nie mówię, że akurat w tym konkretnym przypadku, ale w 99% innych, z jakimi do tej pory się spotkałem.

Zrzut ekranu z ogłoszenia od pana Damiana.

To oznacza, że sprzedający samochodu nie posiada

Oznacza, że otrzymał od kogoś zdjęcia, nie wiedział jak je zapisać, więc porobił zrzuty ekranowe z telefonu (lub po prostu z ogłoszenia które znalazł), wystawił auto w Polsce i „czeka na oferty”. Jeśli oferty się pojawią, to pan sprzedający może na przykład poprosić o zaliczkę, a potem w panice ściągać auto z zagranicy. Chyba, że już jest sprzedane. To popularny sposób, jest on ćwiczony regularnie na facebookowych grupach o tematyce sprzedaży aut zabytkowych. Do niedawna był nawet pewien „sprzedający”, twierdzący że ma na sprzedaż liczne auta włoskie w dobrych cenach i świetnym stanie, wrzucający zrzuty z ogłoszeń z subito.it. Na pytanie co oznacza „ma”, odpowiadał że „może tam zadzwonić i pomóc załatwić”, oczywiście za opłatą.

Byłbym mocno ostrożny i nie napalał się na okazję

Ostatnio napaliłem się tak na wystawiony na OLX rower. Miał być za niecałe 500 zł. Sprzedawca najpierw nie odbierał telefonu, potem oddzwonił i powiedział, że zainteresowanie jest ogromne, i muszę wpłacić 100 zł jeśli chcę ten rower kupić. Zaproponowałem, że najpierw go obejrzę (był ponoć z Warszawy), ale wtedy dowiedziałem się, że rower jest w Olsztynie i to 100 zł to cena za przywiezienie go. Rozłączyłem się. Kolejna porażka. Teraz już wiem, że zrzuty z telefonu w ogłoszeniu to czerwony alarm i najlepsza rekomendacja, żeby nie tracić czasu na telefon do sprzedającego.

REKLAMA

Ale bym jeździł takim Safrane!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-25T19:50:47+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T10:40:37+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T18:39:48+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T17:24:25+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T09:20:59+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T19:45:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T16:23:36+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T10:38:01+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T18:30:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA