REKLAMA

Prawie 800 tys. zł za BMW M5. Nowe? Nie, pełnoletnie

Wygląda na to, że niedługo najlepsze egzemplarze BMW M5 E39 mogą zacząć przebijać barierę miliona złotych.

BMW M5 E39
REKLAMA
REKLAMA

Przyznam, że rynek samochodów używanych nie przestaje mnie zadziwiać. Czasem mowa tu po prostu o różnych rzadkich dziwadłach, które czasem sprzedają się za bezcen, a czasem ludzie się o nie zabijają, a czasem - o samochodach, których wyprodukowano całkiem sporo, a pomimo tego potrafią dziś kosztować krocie. Nawet jeśli są relatywnie młode.

Przykładem należącym do tej drugiej kategorii może być BMW M5 E39

400-konny, prawie 5-litrowy silnik V8, trwające tylko 5,3 s przyspieszenie do 100 km/h, dopracowany układ jezdny i do tego wszystkiego bardzo schludna stylistyka - nic dziwnego, że do dziś wiele osób marzy o takim M5. Choć z bawarską marką jest mi niezbyt po drodze, to do dziś z podziwem patrzę na zadbane egzemplarze BMW serii 5 E39, nawet ze słabszymi silnikami - szczególnie te poliftowe zestarzały się według mnie naprawdę nieźle.

Mimo wszystko, nawet topowych M5 wyjechało na drogi całkiem sporo - wyprodukowano prawie 20,5 tys. egzemplarzy, z czego blisko połowa (9992 auta) trafiła na rynek amerykański.

ZA ILE się sprzedało?!

Za 199 990 dol., co w przybliżeniu daje jakieś 780 tys. zł. Nie jest to jeszcze poziom BMW M3 E30, które potrafi już do miliona złotówek dobijać nawet w najzwyklejszych wersjach, ale zapewne to tylko kwestia czasu.

Co mogło przemawiać za zapłaceniem takiej kwoty za 18-letnie BMW M5 E39? Poza zaletami samego modelu, to zapewne także idealny stan i niski przebieg, wynoszący 3157 mil (5081 km). Z drugiej strony, zdarza się, że auta z trzy- lub nawet dwucyfrowym stanem licznika sprzedają się taniej...

Faktem pozostaje, że eM-pięć tej generacji w Stanach Zjednoczonych zwykle trzyma się pułapu od 10 do 45 tys. dol. (swoją drogą, całkiem spory rozrzut) - a przynajmniej tak wyglądają statystyki serwisu aukcyjnego Bring a Trailer. Trzy najdroższe egzemplarze - sprzedane za 75, 72 i 60 tys. dol. (czyli z grubsza za 230-300 tys. zł) - to auta tuningowane przez północnoamerykańską firmę Dinan. A tak przy okazji drobna dygresja: te napisy „DINAN” na tylnej klapie wyglądają jak by były złożone z literek kupionych w supermarkecie. Koniec dygresji.

Promocja, 15 centów za literkę. / fot. Rj20, BringaTrailer.com

Najdroższy sprzedany na BaT seryjny egzemplarz M5 E39 poszedł za 53 tys. dol. A tu proszę, 199 990... Dodam jeszcze, że za takie auto dwie dekady temu trzeba było w salonie zapłacić jakieś 75 tys. dol., a ceny aktualnej generacji startują w USA od 103,5 tys. dol. Sprzedawca - firma EnthusiastAutoGroup z Cinccinati - ma też w ofercie inne egzemplarze tego modelu BMW, ale wszystkie pozostałe mają 5-cyfrowe przebiegi i ceny nieprzekraczające 100 tys. dol.

Ciekawi mnie, co z tym autem będzie dalej

REKLAMA

Przebieg ma jednak większy niż większość perełek kiszonych po klimatyzowanych garażach, ale zapewne i nie na tyle duży, by ktoś zapragnął po prostu kręcić kolejne kilometry. Zgaduję, że kupujący liczy, że auto za kolejnych kilka lat sprzeda i jeszcze na tym zarobi.

Podejrzewam, że jego plan może się ziścić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA