REKLAMA

Szesnaście awarii w trzy lata od zakupu. To prawdziwy Master usterkowości. Zaryzykujesz?

Ogłoszenie z białym Renault Master w cenie 150 tys. zł wydaje się względnie normalne, dopóki nie przeczytamy opisu i nie zobaczymy, co użytkownik wykleił na nadwoziu swojego vana.

Szesnaście awarii w trzy lata od zakupu. To prawdziwy Master usterkowości. Zaryzykujesz?
REKLAMA

„Ten samochód w ciągu pierwszych trzech lat użytkowania zepsuł się 16 razy”: tak napisano na drzwiach ładowni białego Renault. Wyjaśnienie awarii znajduje się w opisie ogłoszenia: chodzi o zatykający się w warunkach miejskich filtr cząstek stałych w silniku 2.3 dCi. Sprzedający ujął to w taki sposób, że w mieście samochód zadławi się własnymi spalinami.

REKLAMA

Zacząłem więc szukać, czy rzeczywiście silniki 2.3 dCi w Masterach są tak usterkowe

Znam wiele przypadków, gdy ludzie kupili nowoczesnego diesla, a potem praktycznie nie mogli go używać, ponieważ DPF zapychał się momentalnie. Trudno ich nawet winić, ponieważ w salonie przed zakupem nikt nie informował ich o konieczności regularnego przepędzania samochodu w trasie. Jednak najwyraźniej Renault Master serii X62 z rocznika 2019 i późniejszych to wyjątkowo nieudana konstrukcja, ponieważ informacji o nawracających usterkach znalazłem masę i wszystkie dotyczyły zapychającego się filtra sadzy (mimo eksploatacji w trasie), uszkodzeń turbosprężarki i układu wtryskowego. Jest nawet film dokumentujący awarie Mastera 2.3 dCi z przebiegiem zaledwie 84 tys. km sprzed 3 lat. Podobieństwo do auta z ogłoszenia jest uderzające, liczba i rodzaj usterek też:

Wygląda na to, że serwisy nie bardzo wiedzą, jak rozwiązać problem

Nieustanne zapychanie się DPF zmusza układ sterowania do inicjowania procesu wypalania, co polega m.in. na zwiększeniu dawki paliwa, żeby zwiększyć temperaturę spalin. Niestety, ma to też swoją ciemną stronę – niespalone paliwo przedostaje się do oleju smarnego i rozrzedza go. Efekt wzrostu poziomu oleju w samochodach z DPF jest doskonale znany ich właścicielom i jeśli ktoś nie sprawdza regularnie oleju, to może pewnego dnia się zdziwić, że jest go dużo za dużo, a w dodatku dziwnie pachnie. Taka mieszanka oleju smarnego i napędowego słabo smaruje turbosprężarkę, która się grzeje i w końcu ulega uszkodzeniu. Sprawę licznych egzemplarzy Renault Master 2.3 dCi obarczonych tym problemem opisywał też serwis Dostawczakiem. ASO nie wie co robić, a auto zastępcze przysługuje tylko na 3 dni. Tymczasem wszyscy wiemy, że bus musi latać.

Spróbujcie teraz obwinić kierowcę, który taki DPF po prostu wytnie

Ktoś powie: trzeba kupić nowy DPF, skoro tamten się zapchał. To bardzo dobra rada - nowy DPF do Mastera kosztuje ponad 11 tys. zł. Nie wierzycie, to proszę: oferta 1, oferta 2. I co z tego, skoro zaraz się zatka? Jeśli już musiałbym sobie z tym poradzić, to albo wybrałbym czyszczenie oryginalnego filtra za ok. 400 zł, albo wymieniłbym filtr na polski zamiennik z modyfikacją programową, która sprawia, że DPF mniej się zatyka. Na pewno nie pojechałbym już do ASO, prędzej do firmy, która z DPF-em zrobi to, co robi się z katalizatorami. Oczywiście, że to jest złe i należy to ganić, ale w tym ganieniu nie można przeoczyć, że przyczyny, które doprowadzają ludzi do tej decyzji są jeszcze gorsze niż sama decyzja. Producent samochodu wytwarza auto, którego nie da się bezproblemowo użytkować, nie umie go naprawić i zwala problem na użytkownika, a ten jest pozostawiony sam sobie. Pozostaje mu tylko wyklejać karoserię wściekłymi napisami.

Czy ktoś kupi to Renault Master?

Nie za 150 tys. zł, ale pewnie tak. I poradzi sobie z problemem filtra w przewidywalny sposób.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA