Dwa skrzyżowania kontra cała Łódź. Efekt? Tysiące naczyń za kierownicą
Łódź to miasto mem, a ostatnie wydarzenia, zdają się tylko potwierdzać moją teorię. Radar na skrzyżowaniu pogromcą łódzkich kierowców.
Nigdy nie byłem w Łodzi, bo mama zawsze mówiła mi, żeby, trzymał się z dala od takich miejsc. Raz nawet zostałem tam zaproszony na rozmowę o pracę, ale pomyślałem sobie, że dajcie spokój, jeszcze będę się musiał tam przeprowadzić. To był dobry ruch, bo niedługo później zadebiutowałem na łamach tego portalu, a reszta jest już historią, a raczej legendą, ale dość o mnie.
Mamy w redakcji grupy Spider's Web kilku niepoprawnych Łodzian oraz osoby z doświadczeniem Łodzi. Te drugie rzadko kiedy chcą dzielić się swoimi traumami, ale gdy już to robią, to często wymieniają łódzki ruch drogowy jako element, który przyprawił im siwe włosy na głowie. Myślałem, że przesadzają, ale czasem redaktor Kaźmierczak dzieli się nagraniami i zdjęciami z Łodzi, a my zastanawiamy się, czy całą dostawę chipsów z prawem jazdy wyprzedano w tym mieście. Ostatnio ktoś postanowił ucywilizować tamtejszy ruch, ale okazało się, że próżne żale, daremny trud.
Więcej o Łodzi przeczytacie w:
Radar na skrzyżowaniu w Łodzi zbiera żniwo
Na dwóch skrzyżowaniach w Łodzi postawiono radary. Ich zadaniem jest wyłapywanie kierowców, którzy przejechali na czerwonym świetle. To słuszna inicjatywa, stawiałbym takie radary na każdym polskim skrzyżowaniu, bo jazda na czerwonym nie dość, że jest głupia i niebezpieczna, to jest jeszcze powszechna. Jak informuje serwis łódź.pl - na skrzyżowaniach al. Włókniarzy z ul. Drewnowską oraz na skrzyżowaniu ul. Obywatelskiej i al. Jana Pawła II radary działają dopiero od początku roku, a już teraz zarejestrowały ponad 2 tysiące przejazdów na czerwonym świetle. Nie wiem, czy w Łodzi ludzie mają w pogardzie przepisy, czy mają problemy ze wzrokiem, ale jest tam dosyć niebezpiecznie.
Mandat za taki przejazd to 500 zł, a dodatkowo konto kierowcy zasila 15 punktów karnych. I teraz zastanawiam się, czy wykrywalność jest niska, czy może kierowcy w Łodzi nie boją się utraty prawa jazdy, bo sądzić ich może tylko istota wyższego rzędu, a nie jakiś sąd?
Czas się przyzwyczaić do takich urządzeń
W tym roku na polskich ulicach ma stanąć 50. takich radarów, a w planach są kolejne. Owszem, to za mało o jakieś kilkadziesiąt tysięcy, ale jednocześnie to znak, że w końcu ktoś bierze się za walkę z patologiami ruchu drogowego. 2 tysiące kierowców z dwóch radarów w miesiąc to zatrważający wynik. Jestem oburzony tym, że aż tylu ludzi nie szanuje podstawowego narzędzia regulującego ruch na drogach. Pogarda dla przepisów jest porażająca. Nie będę się nawet łudził, że to kwestia wyłącznie łódzkiego folkloru. To problem ogólnopolski.