Widziałem jak na samochody i przechodniów spada salwa gruzu oraz odłamków. Witajcie w Łodzi
Łódź i jej remonty. Legionów legenda. Tunel, który miał rozładować ruch przez centrum, a nie zrobił nic - druga legenda. Dziś do grona legend dołącza hotel Światowit. Trwa rozbiórka hotelu i gruz leci na przebiegającą obok ulicę jak śnieg.
Gmach hotelu Światowit mieści się jeszcze prawie cały przy ulicy Kościuszki w Łodzi. To dwujezdniowa, dwupasmowa ulica przebiegająca przez samo centrum miasta. To z nią (a w zasadzie jej przedłużeniem o nazwie Zachodnia) przecina się słynna ulica Legionów. Tym razem jednak na budowie meme nic się dzieje. Za to spustoszenie sieje rozbiórka hotelu.
Światowit jest rozbierany za pomocą specjalnych maszyn, które rozczłonkowują stropy i kondygnacje. Te spadają swobodnie na plac obok budynku, gdzie inna maszyna je rozdrabnia. Niestety w miejscu, gdzie spadały kawały betonu, znajdowała się jeszcze przed godziną spora hałda gruzu, która przewyższała wysokością ogrodzenie zainstalowane przez ekipę, które powinno chronić świat obok rozbiórki. Samo ogrodzenie wystaje raptem metr ponad stare ogrodzenie parkingu hotelowego, więc jest żartem, ale wróćmy do hałdy. Ponieważ gruzu było tak dużo, nowy gruz rozbijał się wyżej, niż znajduje się siatka zabezpieczająca. No i chyba już rozumiecie, do czego to doprowadzało.
Rozbiórka hotelu, a rzeczywistość
Byłem świadkiem, jak gruz spadł z wysokich kondygnacji, rozbił się o hałdę i kawałki betonu oraz metalu i innych śmieci przeleciały nad płotem i uderzyły w samochody stojące na czerwonym świetle przy Kościuszki. Podziwiałem to z chodnika oddalonego od hotelu o dwie jezdnie, ale nawet do mnie doleciał jeden kawałek. Nie widziałem go, za to bardzo dobrze słyszałem, jak coś uderzyło w jeden z zaparkowanych samochodów.
W tym samym czasie chodnikiem, z którego oglądałem deszcz gruzu, przechadzał się patrol Straży Miejskiej. Na widok całego zdarzenia popatrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem i dwójka funkcjonariuszy powiedziała, że tak nie może być, oraz że idą porozmawiać z budowlańcami.
Interwencja Straży Miejskiej była skuteczna, ponieważ chwilę później ekipa wycofała potężną maszynę do wyburzania wysokościowego. Jej miejsce zajęła mniejsza i zaczęła rozdrabniać tę kłopotliwą górę gruzu, od której odbijały się odłamki. Mam nadzieję, że to rozwiąże problem i bardzo dziękuję Straży Miejskiej za interwencję.
Jaki z tego morał? Niezbyt dobry - Łódź po raz kolejny pokazuje, że życie w tym mieście bywa życiem na krawędzi, a samochody nigdzie nie są bezpieczne. No bo jakich opadów można się spodziewać zimą w Polsce? Deszczu, śniegu? O nie - w Łodzi można liczyć nawet na deszcz gruzu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a problem wydaje się być rozwiązany.
PS Jak robiłem zdjęcia do tego materiału post factum, to widziałem, jak mniejsza maszyna przemieszcza się po terenie rozbiórki i kosi jedną z latarni znajdujących się poza ogrodzonym terenem hotelu.