Prototypy z przeszłości: Curve to ostatni prawdziwy Saturn. W tym roku kończy 15 lat
Saturn to jedna z najciekawszych nowożytnych marek samochodów. Niestety, nie pasowała do wizji świata General Motors i przestała istnieć w 2010 r. 6 lat wcześniej pokazano prototypowego Saturna Curve - ostatni prawdziwy samochód tej marki.
Nierzadko narzekamy na Autoblogu na różne dziwne decyzje koncernów samochodowych. Nie chce im się produkować samochodów, wolą oferować usługi z zakresu mobilności i tak dalej. Ale to nie zaczęło się dziać dziś lub wczoraj - już lata temu na przykład powoływano do życia różne dziwne marki lub odwrotnie: kończono rynkowy żywot tych sensownych. Taki los spotkał Saturna.
Markę założono w 1985 r.
General Motors postawiło przed Saturnem zadanie, i to nie byle jakie: miał on kompletnie odmienić obraz amerykańskiego rynku aut osobowych i podjąć walkę z coraz chętniej kupowanymi samochodami japońskimi.
W błyskawiczny rozwój marki zainwestowano mnóstwo sił i środków.
W Saturna wpompowano 5 mld dol. (które to w dużej mierze po prostu zabrano innym markom GM), dogadano się też ze związkiem zawodowym pracowników sektora motoryzacyjnego (UAW - United Auto Workers), który to zgodził się, by ludzie pracowali dłużej i rzadziej korzystali z urlopów, otrzymując w zamian lepsze wynagrodzenie. „Planetarna” marka miała do wyłącznej dyspozycji nową fabrykę w Spring Hill w stanie Tennessee.
Ale GM nie chciał czekać na wyniki. Chciał je mieć natychmiast.
Choć tani i dobry Saturn osiągał znakomite wyniki w badaniach satysfakcji klientów (w których przegrywał wyłącznie z Lexusem), to prezesi GM oczekiwali jeszcze szybszego rozwoju marki. W końcu zaczęto burzyć wszystko, co udało się zbudować - fabryka została zamknięta, produkcję aut Saturna przeniesiono do innych zakładów, a w końcu pod tą marką zaczęto sprzedawać m.in. Ople ze zmienionym znaczkiem.
Zanim marka zniknęła w mrokach dziejów, w 2004 r. pokazano prototyp Curve.
Wyżej wspomniałem, że był to ostatni prawdziwy Saturn. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć - wszystko, co marka pokazała później, wyglądało jak Opel, Chevrolet czy ich mieszanka. Curve był ostatnim Saturnem, który wyglądał jak... Saturn.
Oczywiście, z powyższą opinią nt. „prawdziwości” można się kłócić - choćby z tego względu, że Saturny tak czy owak szeroko korzystały z techniki pochodzącej z półek GM. Przyznacie jednak, że jest zasadnicza różnica pomiędzy doprawieniem po swojemu poszczególnych składników, a przyczepieniem własnego loga do Opla Astry czy Antary.
Saturn Curve był niewielkim, mierzącym ok. 4 m długości coupe z układem siedzeń 2+2.
Auto miało stosunkowo długi przód, który to zresztą był chyba najbardziej kontrowersyjną częścią całego nadwozia - a to z powodu charakterystycznej, niewielkiej osłony chłodnicy. Można się pokusić o stwierdzenie, że w zasadzie to oprócz przodu karoseria nie zestarzała się jakoś szczególnie i nadal wygląda nieźle.
Nieco gorzej próbę czasu przeszło wnętrze. Boczki drzwiowe i kierownica wyglądają dziś raczej niezbyt dobrze, choć jest i kilka detali, które przykuwają wzrok. Za przykład niech posłuży przycisk do regulacji głośności systemu audio. Przycisk, nie pokrętło czy przyciski w liczbie mnogiej. Może służył tylko do przełączania między trybami „cicho”, „normalnie” lub czymś w rodzaju „sąsiad z wiertarką w sobotę o 7 rano w bloku z wielkiej płyty”?
Curve powstał na bazie platformy Kappa.
To ta sama, z której korzystają m.in. Opel GT, Saturn Sky, Pontiac Solstice i Daewoo G2X. Na jej bazie powstały też dwa inne prototypy: Chevrolet Nomad i Vauxhall VX Lightning - wraz z Saturnem zaprezentowano je podczas North American International Auto Show. Curve i Nomad wyróżniały się wydłużonym o ok. 30 cm rozstawem osi.
Podobnie jak pozostałe auta korzystające z platformy GM Kappa, także i Saturn Curve dysponował układem podwójnych wahaczy przy każdym kole. Napęd z umieszczonego wzdłużnie silnika trafiał na tylną oś.
Prototypowy Saturn nie miał 8 ani nawet 6 cylindrów.
Miał 4, za to doładowane. 2,2-litrowy silnik Ecotec uzbrojono bowiem w sprężarkę mechaniczną, dzięki czemu aluminiowa jednostka napędowa miała ok. 200-230 KM i osiągała 270-300 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Motor połączono z 5-biegową manualną skrzynią biegów Getrag, co jest pewną niespodzianką - seryjne samochody korzystające z platformy GM Kappa korzystały podobno ze skrzyń Aisin AR, które znamy m.in. z... Hummera H3.
Osiągów prototypu oficjalnie nie podano, ale były z pewnością zauważalnie lepsze niż te oferowane przez standardowo stosowany w Pontiacu Solstice czy Saturnie Sky 2,4-litrowy silnik wolnossący o mocy niespełna 180 KM. Można więc szacować, że sprint do 100 km/h powinien konceptowi Saturna zająć ok. 6-6,5 s, a prędkość maksymalna mogła sięgać mniej więcej 205-220 km/h. Można żałować, że nie zastosowano 260-konnego silnika 2.0 turbo (z Solstice'a GXP/Sky Red Line/Opla GT), ale nie bądźmy już tacy wymagający.
Saturn Curve, w przeciwieństwie do Vauxhalla VX Lightning, nie doczekał się seryjnego odpowiednika.
W przeciwieństwie do VX-a, Saturnem można się było chociaż przejechać. No, powiedzmy... Żeby to zrobić, trzeba było bowiem dysponować grą Test Drive Unlimited wraz z odpowiednim dodatkiem, tzw. „Megapackiem”. TDU to co prawda nie symulator, ale mogę powiedzieć, że Saturnem jeździło się całkiem przyjemnie. Szkoda, że tylko w grze, ale zawsze coś...