Prototypy z przeszłości: Italdesign M8 kończy 40 lat. Echa tego designu znajdziesz w Citroenie
40 lat minęło jak jeden dzień... Tak właśnie można by sobie zaśpiewać patrząc na Italdesign M8 - prototyp komfortowej, aerodynamicznej limuzyny. W tym roku pochodzący z 1978 r. samochód obchodzi swój jubileusz. A my zastanawiamy się tylko, jak to możliwe, że 40-letni pojazd może nadal wyglądać tak nowocześnie.
Lata 70. XX w. to okres wzmożonej fascynacji aerodynamiką. Miała ona jednak daleko do klasycznego stylu streamline (której przykładowym przedstawicielem jest np. Tatra 77). W latach 70. wszystko musiało mieć sylwetkę klina. Początkowo były to rysy ostre, nierzadko agresywne. Potem jednak zaczęto tę klinowatość łączyć z kolejnym motoryzacyjnym krzykiem mody: powrotem do łagodnych linii, którego szczyt przypadł na lata 90.
Jednym z samochodów zaprojektowanych w tym duchu był Italdesign M8.
Głównym zamierzeniem włoskiego studia stylistycznego było zaproponowanie czegoś, co będzie podobnie atrakcyjne i szybkie jak sportowe coupe, ale bez poświęcania miejsc dla pasażerów i przestrzeni bagażowej. W efekcie otrzymano auto, które dziś przypomina np. Citroena XM. A dodajmy, że XM debiutował... 11 lat później.
Współczynnik oporu powietrza Cx wynosi dla M8 zaledwie 0,24.
Jasne, samochód nie posiada co prawda lusterek zewnętrznych, ale wynik tak czy owak jest imponujący nawet dziś. Niestety, Italdesign M8 powstał tylko jako makieta. Nie wykonano w nim wnętrza (co zdradzają ciemne, nieprzezroczyste panele w miejscu szyb), nie wyposażono też w żaden silnik. Znane są natomiast wymiary prototypu.
Makieta ma 4,91 m długości, a rozstaw osi wynosi równe 3 m. Wysokość to stosunkowo skromne 1,26 m. Szerokość wynosi 1,86 m. Dla porównania, wspomniany wcześniej Citroen XM jest wyższy o 13 cm, węższy o 7 cm, krótszy o 20 cm i ma mniejszy o 15 cm rozstaw osi.
Niestety, Italdesign M8 jest właściwie pojazdem-widmem - sami twórcy podają niewiele informacji na jego temat. Wiadomo jednak, że samochód stał się inspiracją do powstania kolejnego prototypu.
W 1980 r. projekt ewoluował w Lancię Medusę.
Nowe auto wyglądało nieco łagodniej od M8, ale współczynnik oporu powietrza Cx odrobinę się zwiększył. Dla pierwszej makiety wynosił 0,255, by ostatecznie osiągnąć 0,263 w gotowym pojeździe (wyposażonym też w lusterko po stronie kierowcy).
W przeciwieństwie do modelu z 1978 r., Medusa dysponowała też układem napędowym i wnętrzem. Za napędzanie srebrno-szarego hatchback odpowiadał umieszczony centralnie (!) 2-litrowy silnik projektu inż. Lamprediego. 16-zaworowy motor pochodził z Lancii Bety Montecarlo i zapewniał moc na poziomie 120 KM. Za przekazanie napędu na tylną oś odpowiadała 5-biegowa, mechaniczna skrzynia biegów.
W niewielkim coupe pozwalało to na przyspieszenie do setki w 9,3 s. i rozwinięcie prędkości maksymalnej na poziomie 195 km/h. Osiągów Medusy niestety nie podano.
Największym szokiem było jednak wnętrze. Praktycznie całe było obszyte rudo-kremową tapicerką przypominającą zamsz. Do tego większość przycisków zgrupowano na kierownicy, w związku z czym przypominała ona nie do końca połamaną tabliczkę czekolady.
Dziś pomysł na 4-drzwiowy samochód z silnikiem umieszczonym centralnie wygląda na kompletny absurd. Tym większy, że poza tym z zewnątrz Medusa wygląda względnie zwyczajnie, na pewno mniej kosmicznie od wcześniejszego Italdesign M8. Takie jednak bywały prototypy z przełomu lat 70. i 80. - zaskakujące.
Te czasy raczej już nie wrócą, dlatego warto czasem zerknąć na mijającego nas Citroena XM czy nawet... C6. Tam cały czas echa M8 i Medusy są obecne. Dzięki przypomnieniu takich konceptów możemy zdać sobie sprawę, że wzornictwo przemysłowe, które nas otacza, często powstało dziesiątki lat temu – choć wydaje nam, że jest wciąż supernowoczesne.