REKLAMA

Potrącenie pieszego w Lublinie. Czy po każdym wypadku trzeba przebudowywać skrzyżowanie?

Są na drogach miejsca bardziej i mniej bezpieczne - tak będzie zawsze. Czy jeśli na jakimś skrzyżowaniu lub przejściu dla pieszych doszło do wypadku to trzeba od razu je przebudowywać?

Potrącenie pieszego w Lublinie. Czy po każdym wypadku trzeba przebudowywać skrzyżowanie?
REKLAMA

Dziś rano obejrzałem film, który przedstawia zdarzenie z udziałem pieszego lub pieszej (nie podejmuję się ocenić) oraz kierującego/cej samochodem Volkswagen. Konkretnie to pieszy przechodzi sobie prawidłowo przez pasy, kiedy to potrąca go nieprawidłowo jadący kierowca VW. Osobie potrąconej nie stało się nic poważnego, ale jest to poważny przyczynek, żeby zastanowić się nad tym miejscem i nad ogólną koncepcją budowy takich skrzyżowań w ogóle.

REKLAMA

Dlaczego kierujący Volkswagenem najechał na człowieka?

Chciałbym powiedzieć, że pieszy jest zupełnie niewinny, ale tak nie jest, ponieważ wbiegł na przejście dla pieszych. Jest to wprost zabronione w art. 14 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym. Nie wolno przebiegać przez jezdnię niezależnie od tego, czy biegniemy po przejściu dla pieszych czy też nie. Rozumiem, że chodziło o trening, jogging, fitness i ogólnie zdrowy tryb życia, jednak jak widać ten przepis jest po coś i ma swoje uzasadnienie.

Wina kierującego samochodem i jego odpowiedzialność za wypadek jest jednak bezsprzeczna, bo pieszy był już dawno na przejściu i to że biegł, nie znaczy że można go potrącić. Zastanawiam się, jak trzeba słabo ogarniać sytuację drogową, żeby nie wiedzieć, że przed takim przejściem dla pieszych trzeba koniecznie spojrzeć w lewo, nie można po prostu na nie wjechać, zwłaszcza jeśli inne samochody na pasach obok stoją - zapewne nie stoją dla zabawy, trzeba zakładać że przepuszczają pieszych. Myślałem, że tego uczą na kursie (a że właśnie jestem na kursie, to potwierdzam: uczą).

To skrzyżowanie jest jakimś testem na wytrzymałość pieszych

Dzięki koledze z redakcji dowiedziałem się, że to ulica Dekutowskiego w Lublinie. Kończy się ona rondem przy zbiegu z drogą Męczenników Majdanka. Mamy w tym miejscu sześć pasów do przejścia bez żadnej sygnalizacji świetlnej, po prostu wyrysowano pasy i, no cóż, musisz sobie jakoś poradzić. Może kierowcy się zatrzymają – miejmy nadzieję. No w końcu mają taki obowiązek, czyli chyba jest dobrze: tak pewnie powiedział projektant tego rozwiązania drogowego.

To ten inżynier.

Nie trzeba być geniuszem, żeby wpaść na to, że gdy pieszy ma do przejścia bardzo dużo pasów bez żadnej wysepki ani azylu, to prawdopodobieństwo wypadku rośnie. A że w takim miejscu jak skrzyżowanie nie bardzo da się wprowadzić jakieś zwężenia, to prędzej czy później pewnie pojawi się sygnalizacja świetlna.

Tygrys, mysz i krowa

REKLAMA

Oczywiście jeśli ktoś zauważa analogię do niedawnego wypadku przy ul. Woronicza w Warszawie, to ma rację. Z jednej strony po tym tragicznym zdarzeniu mamy krzyk, że czemu nie przebudowano tego miejsca wcześniej, skoro miało bardzo niską ocenę w audycie bezpieczeństwa, z drugiej zapewnienia miasta że „teraz to już na pewno się za to weźmiemy”, ale nikt nie zadaje sobie pytania, czy jeden wypadek na pewno oznacza, że trzeba przebudowywać skrzyżowanie.

Zawsze znajdzie się ktoś, kto gapi się w telefon, jedzie za szybko, albo jest pod wpływem narkotyków i wydamy miliony na przebudowę, utrudniającą przejazd wszystkim z wyjątkiem tej jednej osoby – tej, która spowoduje następny wypadek w tym miejscu. Nie oznacza to, że nie warto przebudowywać skrzyżowań, żeby były bezpieczniejsze – jedynie nie należy tego robić pod wpływem emocji po wypadku, bo wyjdzie nam coś innego niż planowaliśmy, czyli wersja w której tygrys przeskoczy, mysz się prześlizgnie, a bydło przynajmniej nie rozłazi się tam, gdzie nie powinno. Skrzyżowania z przejściami dla pieszych powinny być budowane nie tak, żeby kierowcom fizycznie utrudnić przejazd, tylko żeby organizacja ruchu skłoniła ich do pomyślenia, że może szybka jazda w tym miejscu nie jest dobrym pomysłem. A ponieważ ostatnio przejechałem 3600 km po Luksemburgu, Belgii i Holandii, to wiem, że tak się da.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA