REKLAMA

Tym razem nie chodzi o drift ani o prędkość. Kierowcy powodują wypadki przez prosty błąd

Wygląda na to, że kierowcy cofają się w rozwoju. Nie radzą sobie z absolutnie podstawową rzeczą. Mogą przez to wjechać np. do restauracji albo oblać egzamin.

Hyundai i30 Fastback
REKLAMA

Wydawałoby się, że jazda samochodem, zwłaszcza z automatyczną skrzynią biegów, nie jest przesadnie trudną czynnością. Gaz, hamulec, gaz, hamulec, gotowe. Nie musimy puszczać w odpowiednim tempie sprzęgła, nie trzeba zmieniać biegów. No i właśnie może w tym tkwi problem.

REKLAMA

W Polsce coraz więcej kierowców myli gaz z hamulcem

Kiedyś podobne historie wydawały mi się problemem typowo amerykańskim, niczym drakońskie opłaty za przyjazd karetki i kłopoty ze wskazaniem własnego kraju na mapie. „Ha, ha, ale głupi ci Amerykanie!” - mogliśmy powiedzieć sobie po obejrzeniu filmiku, na którym jakiś emeryt z Florydy wjeżdżał w sklep, bo pomylił hamulec z gazem.

Teraz wygląda na to, że to zbiorowe zaburzenie myślenia i koordynacji ruchowej dotarło także nad Wisłę. Przypadków można zanotować kilka i to z ostatniego czasu.

Kobieta wjechała do sklepu w Szarowie

„Dnia 8.12.2024 o godzinie 18:01 Dyżurny SKKP w Wieliczce zaalarmował naszą jednostkę do zdarzenia w naszej miejscowości. Według zgłoszenia samochód osobowy wjechał do restauracji w miejscowości Szarów (…) po przybyciu na miejsce i rozpoznaniu ustalono: Samochód z kierowcą z niewiadomych przyczyn wjechał do lokalu uszkadzając stolarkę okienną oraz ścianę, na miejscu nie ma osób poszkodowanych” - podaje OSP z Szarowa na swoim facebookowym profilu. Inne media podają, że prawdopodobną przyczyną było właśnie pomylenie gazu z hamulcem przez kierującą BMW.

Podobnie zrobiła kierująca Porsche, która wjechała do żłobka w styczniu tego roku. Prawdopodobnie o to samo „poszło” w przypadku zdarzenia z BMW E39, którego kierująca uszkodziła cztery auta, a całość się nagrała. Wszystko wyglądało groźnie i niewiele brakowało, by ucierpiały nie tylko samochody. Prowadząca leciwego sedana nie miała żadnej kontroli nad tym, gdzie i jak jedzie.

Skąd bierze się ten problem?

Wygląda na to, że ustawodawcy walczą z driftem, wymyślają wyższe mandaty, ale problem istnieje również na najbardziej podstawowym poziomie. Osoby z prawem jazdy zapominają, czego nauczyły się na lekcji numer jeden podczas kursu.

Rozumiem, że można pomylić biegi - i być może tak brzmi prawdziwe wytłumaczenie niektórych z opisywanych sytuacji. Wyobrażam sobie sytuację, w której ktoś myślał, że wrzucił bieg „D” zamiast „R” i dodał gazu, a auto gwałtownie ruszyło nie w tym kierunku, co planowano. W taki sposób można rzeczywiście doprowadzić do kolizji, choć trzeba się postarać, by zrobić to z impetem oraz by nie reagować natychmiast, tylko dać autu się „ponieść”. A właśnie tak wygląda większość zdarzeń tego typu. Domyślam się, że działa tu szok… ale chyba za mocno.

Pomylenie gazu z hamulcem to coś trudnego do wyobrażenia

Biegi pomylić jakoś można, ale już pedały - niespecjalnie. To znaczy - są ludzie, którzy tak robią, ale obawiam się, że nie powinni zasiadać więcej za kółkiem. Kiedyś spraw tego typu było mniej, bo trzeba było jeszcze operować sprzęgłem. Tam jedna pomyłka sprawiała, że auto się zatrzymywało. Teraz, w dobie aut z automatyczną skrzynią biegów, błędów tego typu będzie więcej. Uważajcie na chodnikach, w restauracjach i w żłobkach.

REKLAMA

Na koniec, mała ściągawka: po lewej to hamulec, a po prawej gaz. Zapamiętacie?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA