Topnieją norweskie przywileje dla elektrycznych samochodów. Kryzys miłości w Oslo
Za półtora miesiąca norwescy właściciele samochodów elektrycznych stracą bardzo cenny przywilej. Czy to koniec miłości?
Każdy związek kiedyś przechodzi kryzys. Gorąca miłość ustępuje miejsca rutynie. Partner przestaje być wyjątkowy, staje się jakiś taki pospolity. A gdy zbyt długo mieszka się razem, robi się go za dużo i ma się go czasami dość.
Wtedy już nie chce się tak starać. Norwegowie i samochody elektryczne potwierdzają, że wkroczyli już w kolejny etap związku, ten bez namiętności. Pierwsze pęknięcia pojawiły się niecały rok temu, teraz dochodzi rysa przez całe serce.
Opłaty bramkowe
Norwegia słynie z wielkich przywilejów dla samochodów elektrycznych. Nabywcy uzyskiwali zwolnienia podatkowe, nie musieli płacić VAT-u przy zakupie, na samochody elektryczne znoszono cło, czy wreszcie oferowano darmowe parkowanie w miastach. Lista była bardzo długa, ale zaczęła się stopniowo uszczuplać.
W zeszłym roku właściciele pojazdów zasilanych prądem zostali obciążeni opłatami bramkowymi. Do czerwca 2019 roku nie musieli płacić za wjazd do wyznaczonych stref w Oslo. To się zmieniło i płacić już muszą. Opłaty dla elbili zależne od tego, do której strefy chce się wjechać, są czterokrotnie niższe niż te dla samochodów spalinowych, ale przywilej został znacznie zmniejszony.
Teraz nadchodzi kolejny cios.
Tego trendu już nic nie zatrzyma
Samochody, które można ładować z elektrycznego gniazdka (także hybrydy typu plug-in) osiągnęły w 2019 roku 55,9-proc. udział w norweskim rynku. I jest to kolejny rok ze sporym wzrostem, bo sprzedażowy wynik z 2018 roku został przebity o 10 proc.
Tam naprawdę jest bardzo dużo elektrycznych samochodów. Stosunkowo nieduży na tle innych krajów europejskich rynek samochodowy został bardzo szybko nasycony samochodami z napędem elektrycznym. Dlatego można już trochę przestać się starać, trend może spowolnić, ale nie da się go już zatrzymać.
Nowy pomysł może zaboleć, ale raczej nie wykolei całej koncepcji odchodzenia od samochodów spalinowych.
Płatne parkowanie w Oslo
Od marca kierowcy samochodów elektrycznych będą musieli płacić za parkowanie w Oslo. Do tej pory mogli parkować bezpłatnie, co było olbrzymim przywilejem, gdyż opłaty za miejsca parkingowe są tam wysokie, a będą jeszcze wyższe.
Roczny koszt parkowania (na podstawie wydawanej karty) dla mieszkańca Oslo wynosi 3 000 norweskich koron. Teraz wzrośnie do 3 600 koron, czyli do około 1550 zł. Właściciele samochodów elektrycznych zapłacą jednak mniej, bo tylko jedną piątej tej wartości. Parkowanie na wyznaczonych przez miasto miejscach będzie kosztować ich 720 koron, czyli trochę ponad 300 zł.
Bo tak jest sprawiedliwie
Arild Hermstad odpowiedzialny za sprawy transportu w mieście mówi, iż obciążenie kierowców samochodów elektrycznych opłatami to rozsądne podejście:
Na to pytanie zapewne nikt nie potrafi odpowiedzieć. Podobnie jak na to, dlaczego raz bezpłatne parkowanie jest sprawiedliwe a innym razem już nie jest. Oraz dlaczego parkowanie samochodu elektrycznego kosztuje kilka razy mniej niż spalinowego, skoro są takich samych rozmiarów.
W Polsce właściciele samochodów elektrycznych nie mają wielu przywilejów. Zainteresowani ich zakupem wciąż czekają na rządowe dopłaty i mogą cieszyć się bezpłatnym parkowaniem w miastach czy jazdą po buspasach. Nawet nasza bardzo krótka lista korzyści może się skurczyć, gdy spadnie zapotrzebowanie na promocję tego rodzaju napędu. Gdy samochodów elektrycznych przybędzie na ulicach, nie trzeba będzie ich promować. Na to przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Pewne jest, że przywileje nie będą trwać wiecznie.