Masz być zdrowy. Jak się rozchorujesz, to kara pieniężna. Dobry plan
Rząd nie rezygnuje z idiotycznego pomysłu podwojenia opłaty za badanie techniczne pojazdu, jeśli ktoś przyjedzie na nie po terminie.
Wielokrotnie już zwracałem uwagę na ten całkowity kretynizm. To jeden z najdurniejszych pomysłów, na jakie można było wpaść: jeśli przyjedziesz na badanie techniczne więcej niż 30 dni po upłynięciu terminu jego ważności, to płacisz 200% opłaty. Dlaczego? Jaki jest w tym sens?
Nie ma żadnego. Chodzi tylko o pieniądze
Gazeta Prawna napisała dziś, że podwojona opłata za badanie techniczne po terminie ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 r., ale projekty parę razy już upadały, więc może upadną i teraz. Zobaczmy więc, jak ma być, a jak być powinno.
Obecnie jest tak, że badanie techniczne kosztuje dość tanio, od 62 do 162 zł. Za samochód osobowy to 100 zł. Stawki nie były podnoszone od dawna. Moment wykonania badania nie ma wpływu na cenę, bo przecież diagnosta zawsze robi to samo. Nie jest jego zadaniem dociekać, dlaczego pojazd wcześniej nie miał badania technicznego. Nie jest też prawdą – i nie wiem dlaczego „Gazeta Prawna” zamieszcza tak idiotyczne wypowiedzi – jakoby przeprowadzenie badania technicznego to obowiązek każdego właściciela samochodu. Twierdzi tak pani Julia Rachwalska, która nie jest diagnostką, tylko pracuje w Yanosiku. Dziękujemy, ale to nieprawda. Przeprowadzenie badania technicznego nie jest obowiązkowe. Można mieć samochód bez badania technicznego w sposób najzupełniej legalny. Nie można jedynie nim jeździć po drodze publicznej.
Opłata za badanie techniczne powinna być stała
Może być nawet podwyższona, bo faktycznie od wielu lat nie aktualizowano stawek. To na pewno zwiększyłoby dochody SKP bardziej niż wprowadzenie kary za to, że pojazd jest niesprawny. Zamiast głupawej naklejki z tablicą rejestracyjną na szybie, powinno się w ramach badania otrzymywać naklejkę z datą ważności przeglądu technicznego. Wtedy od razu byłoby wiadomo czy dany samochód badanie ma, czy też go nie ma. Jeśli nie ma, a chcesz nim jeździć, musisz pojechać je zrobić. Jeśli złapią cię, że jedziesz bez badania – zabierają dowód (obecnie odbywa się to w sposób wirtualno-elektroniczny). Czy dla bezpieczeństwa ruchu jakiekolwiek znaczenie ma to, że twój samochód stał przez rok nieużywany w garażu, a potem jedziesz nim na badanie? Jeśli posiadanie ważnego badania technicznego nie jest obowiązkowe, to czy można karać za jego brak?
Ten przepis ukarze tylko uczciwych
Mam samochód, który nie ma badania technicznego od sierpnia. Pękł jeden z elementów zawieszenia, a w silniku pojawił się wyciek. Części zamówiłem we wrześniu, mamy koniec października, jedna część płynie z Japonii, druga ze Stanów Zjednoczonych. Brakuje mi tylko dwóch elementów. Robię więc wszystko, żeby pojazd usprawnić, ale nie mam wpływu na czas oczekiwania. Inna sytuacja dotyczy kolizji nie z winy użytkownika tuż przed terminem badania – ktoś na nas najeżdża, nie dość że boksujemy się z ubezpieczycielem, to jeszcze płacimy karę za to, że jesteśmy ofiarami zderzenia.
Próbuję dojść do tego, jakie teoretycznie byłyby pozytywne skutki wprowadzenia takiego zróżnicowania opłat. Ludzie przestaliby się spóźniać z badaniami technicznymi? To najpierw trzeba byłoby wiedzieć, czy obecnie się spóźniają. A jeśli się faktycznie spóźniają, to ile wypadków powodują samochody, którym badanie techniczne upłynęło więcej niż 30 dni przed zdarzeniem? Pewnie byłyby to jakieś ułamki nanopromili. Można śmiało założyć, że pozytywne skutki tego przepisu byłyby dokładnie zerowe. Ten przepis będzie służyć wyłącznie upokarzaniu obywateli. A dlaczego? No bo można. Tak jak typy z ósmej klasy dali mi w ryj, jak byłem w czwartej. Mogli, to dali.
Spróbowałbym uniknąć opłaty dodatkowej
Zbliża się termin badania, a auto jest niesprawne i prędko nie będzie? Idę do SKP z dowodem rejestracyjnym i proszę o negatywny wynik badania technicznego. Przegląd się odbył, opłaciłem, dopełniłem obowiązku. Teraz muszę usunąć usterki, a ile to potrwa, nie wiadomo. Metoda trochę karkołomna, nie wiadomo czy diagnosta zgodziłby się na coś takiego.
Może by wprowadzić kary za bycie chorym?
Zasadniczo trzeba być zdrowym. Jeśli pracownik idzie na zwolnienie, to tylko pierwsze jest za darmo. Każde następne jest płatne coraz więcej. To sprawi, że ludziom odechce się być chorymi!