Taki powinien być następca Opla Grandlanda X: samodział na bazie UAZ-a z karoserią Omegi
Nie mam pomysłu jak zacząć ten wpis, więc napiszę po prostu, że terenowe samodziały są wspaniałe. A ten konkretny to jeden z tych naprawdę udanych.
Samochody typu SAM, czyli własnej konstrukcji, są już raczej na wymarciu. Mimo to co jakiś czas ostatni przedstawiciele gatunku wychodzą ze swoich jaskiń. Czasem ktoś zrobi im zdjęcie w ruchu, częściej właściciel wystawia je na OLX, ponieważ po prostu kupił już nowego crossovera coupe sedana kombi roadstera 4WD plug-in mild hybrid Prestige Premium Euro2137. Jak wiadomo takie auto spełnia absolutnie każdą funkcję (ale w niczym nie jest dobre), więc SAM już nie jest mu potrzebny. Dzięki temu możemy podziwiać takie perełki jak Baltoro, czy niedawno wystawiony zaginiony prototyp Isuzu Axiom. Serio, zobaczcie jak wyglądał koncept Isuzu Axiom:
Gdyby nie znaczki Opla na chlapaczach dałoby się wciskać kit, że ten SAM to prototyp, który zniknął gdzieś z ośrodka badawczego Isuzu.
Baza, którą wybrał konstruktor, była najlepszą z możliwych.
Mianowicie postawił na ramę, zawieszenie i napędy z UAZ-a 469. Doskonały wybór. Proste i bardzo dzielne terenowo auto. Jego główną słabością z definicji jest silnik, ale mądry twórca SAM-a naprawił błąd radzieckich konstruktorów. Pod maskę trafił Indenor z turbodoładowaniem, czyli pancerna, stara konstrukcja Peugeota. Nie wiadomo niestety który to dokładnie wariant, ale powinien mieć od 80 KM wzwyż.
SAM nie ma też wady wczesnych UAZ-ów, czyli hamulców bębnowych. Twórca terenowego zjawiska zmienił je na tarczowe lub po prostu jako bazę kupił doposażony wariant 469-ki.
Prawdziwy SUV.
Na podwoziu prymitywnego i bardzo niekomfortowego auta terenowego konstruktor postawił nadwozie z Opla Omegi kombi. Nie zrobił tego jednak jak typowej tzw. zmoty. Karoserię Omegi przedłużył w dól, tworząc prawdziwego SUV-a. Co lepsze, pomimo korzystania z pozornie niepasujących do siebie elementów, udało się zrobić auto całkiem spójne, o dobrych proporcjach. Oczywiście tu i tam widać siermiężne warunki budowy. Mam tu na myśli takie patenty jak choćby zamontowane z tyłu dwa zderzaki, czy ewidentnie za małe drzwi, które wymusiły wspawanie bardzo wysokiego progu.
Mimo to ROB SAM (taki napis chyba widnieje na znaczkach z przodu i z tyłu) jest bliższy wczesnym prototypom jakiegoś fabrycznego pojazdu niż konstrukcjom z szopy. Nawet spasowanie dorabianych elementów oblachowania jest całkiem dobre.
Wnętrze? Sądząc po zdjęciach po prostu przełożone z Omegi. Nie widać w nim żadnych druciarskich modyfikacji w celu dopasowania do mechaniki UAZ-a. Tak ja cały samochód zachowuje wysoki poziom estetyki (o ile tak można mówić o wnętrzu z Opla)
Wspaniały SAM.
Jestem wielkim fanem tej konstrukcji. Ktoś własnoręcznie zbudował z UAZ-a i Omegi SUV-a. I to takiego, który całkiem dobrze wygląda i trzyma proporcje. Wykonanie stoi na najwyższym poziomie w kategorii samodziałów. Właściwości terenowe też powinny być dobre, w końcu to połączenie pancernego podwozia UAZ-a z niezawodnym dieslem Peugeota. Trochę gorzej może być na asfalcie, ale nie da się mieć wszystkiego.
Cena za to cacko to 6,7 tys. zł, więc nie wydaje się wygórowana. Zwykłe sprawne UAZ-y w dobrym stanie są droższe. Z drugiej strony niestety widać, z auta jakiej marki pochodzi karoseria. W wielu miejscach da się dostrzec wykwity rdzy. Ale czy kilka purchli to naprawdę powód, by odpuścić zakup tak fajnego wozu?