Mój film o UAZ-ie 469 wywołał poruszenie na rynku. Sprawdziłem za ile można teraz kupić radzieckie terenówki
Popularność mojego filmu o UAZ-ie 469 zdecydowanie przerosła moje oczekiwania. Wygląda na to, że rynek odpowiedział na wzrost zainteresowania radziecką terenówką i to niekoniecznie okazyjnymi ofertami. Sprawdziłem co i za ile można teraz kupić.
Aż 8 z 34 wystawionych na OLX UAZ-ów 469 (wliczając Huntery) pojawiło się po publikacji mojego filmu w sobotę. Podejrzewam tu pewną korelację, biorąc pod uwagę dużą popularność tego video oraz wyniki z Google Trends wskazujące na nagły przyrost zainteresowania radziecką terenówką. Wskazówką może być też fraza gniotsa nie łamiotsa w tytule jednego z nowych ogłoszeń. Mogę się też oczywiście mylić i to tylko moje ego wielkości stodoły każe mi twierdzić, że ludzie wystawiają auta, bo ja opublikowałem jakiś film. Fraza gniotsa nie łamiotsa, jakkolwiek przeze mnie użyta, nie jest moim wymysłem.
Niezależnie od tego czy to moje influłenserstwo (straszna choroba), czy zwykły przypadek, warto się przyjrzeć ofertom sprzedaży UAZ-ów 469, bo to po prostu solidna, prosta i tania terenówka. Zerkniemy też na poprzedników - GAZ-y 69 i 67.
Rynek UAZ-ów 469 jest dziwny.
Generalnie kupując UAZ-a 469 trzeba być przygotowanym na to, że szanse na zakup w pełni oryginalnego egzemplarza są minimalne, jeśli nie zerowe. Wynika to z połączenia kilku faktów. Po pierwsze zdecydowana większość UAZ- ów, które trafiły do Polski została zakupiona przez wojsko i różne instytucje. Te utrzymywały je w miarę w oryginale, ale już dawno większośc sprzedały. Kolejni użytkownicy nie traktowali 469 jak klasyka, w końcu istnieje do dziś jako zmodernizowana wersja Hunter. Dlatego albo używali ich do morderczej pracy i naprawiali byle czym, albo odnawiali i modyfikowali by stworzyć offroadowe maszyny z lepszymi silnikami, skrzyniami i różnymi bajerami. W końcu kapryśny motor i irytująca w obsłudze skrzynia to największe bolączki 469.
W efekcie jeżdżącego UAZ-a można kupić zarówno za 3 tys. zł, jak i za 25 tys. zł. Dlatego podzieliłem przegląd na 3 grupy. Pierwsza to 469 w stanie rasowym. To te, które aż do dziś ciężko pracowały, są w miarę oryginalne, ale za to w większości bardzo zużyte. Druga to UAZ-y przeciętne. Są zazwyczaj lekko zmodyfikowane i w miarę zadbane. Trzecia to UAZ-y po remoncie. Zazwyczaj bardzo mocno przerobione. Jedziemy.
UAZ 469 - rasowe egzemplarze.
Najtańsze jeżdżące UAZ-y zaczynają się od około 3 tys. zł, a kończą w okolicach 5 tys. zł. Choć w większości są bardzo zmęczone, nie trzeba ich z góry skreślać, zwłaszcza jeśli nie zależy nam zbytnio na wyglądzie auta. W okolicach dolnej granicy lepiej odpuścić sobie egzemplarze, które głównie kręciły się wkoło komina przewożąc ładunki, bo są po prostu zmasakrowane i w żadnym wypadku nie powinny kosztować niemal 2,9 tys. zł. Nie zachęca też lekko wrastający wóz za 3 tys. zł. Przy niskiej cenie najlepiej szukać ofert od instytucji. Np. zupełnie nieźle zapowiada się UAZ 469B sprzedawany przez Urząd Gminy Brańsk. Pochodzi z 1989 r. i widać, że ma za sobą wiele lat pracy. Mimo to trzyma się kupy i jest sprawny oraz w miarę zadbany. W tej sytuacji cena wynosząca 3 tys. zł wydaje się całkiem korzystna. O ile Urząd Gminy nie zapomniał dodać w opisie, że to np. przetarg.
Wraz ze wzrostem cen niekoniecznie rośnie jakość ofert. Z góry można odrzucić UAZ-a za 4,5 tys. zł ze zdjęciami na lawecie i wiele znaczącą naklejką na kierownicy „Uwaga! Woda w chłodnicy". Ciekawe jak to się ma do temperatury regularnie spadającej poniżej zera i zapewnień o sprawności auta. Za to już za 5 tys. zł wystawiono bardzo wczesny egzemplarz z 1973 r., któremu jednak daleko do oryginału. Niestety, bardzo mało o nim wiadomo poza tym, że jest sprawny i właściciel ma do niego twardy dach. Nie jest niestety zbyt obiecujący. Nie traćcie jednak nadziei.
UAZ 469 - przeciętne egzemplarze.
W tej kategorii mieści się większość ofert sprzedaży. Rozsądne propozycje kończą się w okolicach 10 tys. zł, a zaczynają już poniżej 4,5 tys. zł Np. UAZ 469B z 1983 r. za 4,5 tys. zł. To świeża oferta, z dzisiaj i zawiera samochód na oko w dobrym stanie, częściowo ulepszony względem oryginału dzięki obecności diesla 2.3 z Forda Sierry, wspomagania oraz lepszych siedzeń. Niezłą, również świeżą ofertą wydaje się 469B z 1989r. za 5,6 tys. zł, w którym modyfikacje objęły tylko wymianę siedzeń i montaż LPG. Wygląda na całkiem dobrze utrzymanego.
Dalej niestety ceny szybko rosną. Za 7 tys. i 8,9 tys. zł można kupić lekko porobione egzemplarze z silnikami Andorii 4c90. Nie nazwałbym żadnej z tych ofert specjalnie kuszącą. Podobnie jak dwóch seryjnych egzemplarzy w na oko średnim stanie kosztujących 9,8 tys. i 10,2 tys. zł, czy też wczesnego, jakoby doinwestowanego UAZ-a 469, który jakoby jest bardzo doinwestowany, a karoseria jest dwukolorowa. Trochę tak jakby miał zderzenie przodem, ale pewnie tylko marudzę. To właśnie ten z gniotsa nie łamiotsa w tytule. Jeśli faktycznie szukałbym auta w oryginale, to najbliżej tego określenia jest żółty 469 z 1977 r. Nie jestem tylko przekonany czy taki kolor faktycznie występował na tych autach.
Tylko po co wydawać tyle na seryjnego UAZ-a, skoro za tysiąc mniej można mieć egzemplarz z 1989 r. po szeregu mało inwazyjnych udoskonaleń, również w bardzo dobrym stanie? Albo któryś z lekko porobionych egzemplarzy za jeszcze mniej, np. kosztującego 9 tys. zł ładnego 469 z 1985 r. z silnikiem diesla Mercedesa i wciągarką.
UAZ 469 - wozy po remoncie.
W tej kategorii tanio nie będzie. Charakterystyczne, że wśród drogich UAZ-ów żaden nie ma już oryginalnego silnika. Niestety, wcale nie oznacza to, że wszystkie egzemplarze są dobre. Niektórzy właściciele odnawiając swoje UAZ-y podejmowali po prostu średnio racjonalne decyzje. Jeden postanowił np. pomalować auto intensywnie zielonym metalicznym lakierem. Za 15 tys. możemy kupić UAZ-a po szeregu napraw, w tym blacharskich i montażu silnika Andorii. To trochę mało jak za takie pieniądze, nie jest nawet w idealnym stanie. Podobnie szału nie ma w przypadku egzemplarza za 16,2 tys. zł. Niby jest po remoncie, ma dwulitrowego diesla z Mercedesa, dodatkowe oświetlenie i wspomaganie, ale raczej nie uzasadnia to tak wysokiej ceny.
Tak naprawdę jeśli chcecie kupić drogiego, doposażonego i pomodzonego UAZ-a 469, to warto zerknąć na dwie oferty. Pierwsza to pomarańczowy egzemplarz po renowacji z 1990 r. z zawieszeniem zmienionym na sprężynowe, hamulcami tarczowymi i turbodieslem 2.5 z Mercedesa. Czy to uzasadnia cenę wynoszącą 19 tys. zł? Nie jestem do końca przekonany. Kolejna propozycja jest już bardzo droga. To UAZ 469B (właściwie 31512) z 1991 r. silnikiem 2.9 z Forda Scorpio za 25 tys. zł. Został odbudowany, podobno bardzo pieczołowicie, a poza nowym silnikiem dostał też bajery jak podgrzewane siedzenia czy samoczynne blokady obu mostów i wspomaganie kierownicy. Tu jednak też nie jestem przekonany, czy cena jest uzasadniona. Wiem, że remonty aut są bardzo drogie. Ale też z definicji wartość samochodu nie rośnie proporcjonalnie do wkładu finansowego w odbudowę.
Nie jest już łatwo kupić przyzwoitego UAZ-a 469 w dobrej cenie.
Jak widać, im droższy UAZ, tym trudniej uzasadnić jego cenę. Poza tym coraz trudniej o dobre niedrogie egzemplarze. Czyżbym przyłożył do tego rękę swoim filmem? Większość dodanych po jego publikacji jest droga.
W mojej opinii najlepiej szukać albo nietkniętych, najtańszych wozów z instytucji, takich jak ten sprzedawany przez Brańsk, albo lekko porobionych wozów do 6 tys. zł, takich jak te dwa pierwsze z akapitu z przeciętniakami i samemu dalej je udoskonalać. Dalej zaczyna się już dżungla, w której ceny rzadko odzwierciedlają realną wartość pojazdów. Jeśli chcecie kupić gotowca do upalania w terenie, to krzyżyk na drogę, ja nie wiem ile kosztują wyciągarki i inne cuda, więc nawet bym nie wiedział za którego przepłacę, a za którego nie.
Jeśli anomalie rynku UAZ-ów 469 już was zmęczyły, to zobaczmy jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o jego poprzedników - GAZ-a 69 i 67.
Czapajew i koledzy.
Poprzednicy UAZ-a 469 są juz raczej na wymarciu i co gorsza sporo kosztują. W telegraficznym skrócie ceny radzieckich terenówek starszej generacji zaczynają się tam, gdzie 469 można już uznać za drogie. Zacznijmy od GAZ-a 67. To tzw. Czapajew, radziecki odpowiednik Willysa. W Polsce na sprzedaż jest tylko jeden, do renowacji, za 24 tys. zł. Na oko to auto po przejściach, z blacharką odtwarzaną z arkuszy blachy. Nie wygląda to tragicznie, ale do ideału też mu daleko.
Za to GAZ-ów 69 mamy do wyboru aż siedem sztuk. Zaczynają się w okolicach 10 tys. zł, a najdroższy kosztuje aż 47 tys. zł. Z tym że za 9,8 tys. zł to możemy kupić przeróbkę a la Mad Max zmieszaną z Aro Muscel, względnie mocno zmęczony egzemplarz na czarnych blachach za 10 tys. zł. Podobno całkowicie sprawny. Oprócz tego natrafimy na same niedokończone projekty oraz GAZ-a 69, który niby ma pochodzić z 1955 r., ale podejrzanie przypomina rumuńskie Aro Muscel. I to takie z lat 70. Godny zainteresowania jest tylko wóz za 22 tys. zł, pochodzący z 1964 r. Kilka lat temu przeszedł remont i zdaje się nadal być w dobrym stanie.
Najdroższy, kosztujący aż 47 tys. zł gazik może i wygląda na idealnego, ale jest po prostu zbyt drogi. Tak naprawdę jeśli ktoś rozważa teraz zakup GAZ-a 69, to może albo wybrać rasowo wyglądający egzemplarz na czarnych, albo ten ładny za 22 tys. zł. Z tym, że za dychę kupi wóz do remontu. Nie za wielki wybór, prawda?
Jaki z tego morał?
Po pierwsze - czy kupujemy UAZ-469, czy GAZ-a 69 lub 67, szanse na zakup oryginalnego są niskie, a nawet jeśli się trafi, to albo w słabym stanie, albo bardzo drogi. Większość dawno została skundlona lub przerobiona, by dostosować je do wymogów offroadowych. Cóż, takie życie aut użytkowych. Do tego tanio już było, i nawet te jeżdżące UAZ-y 469 za 3 tys. zł są objawem wzrostu cen. Niedawno takie kupowało się za 2 tys. zł. Przykro mi, jeśli mój film już wpłynął i wpłynie na dalszy wzrost cen. Nie chciałem, naprawdę.