To już nie jest Opel Astra, jakiego znacie. Tak jeździ jego elektryczna wersja
Opel Astra Electric nie chce być średnim samochodem, dlatego stał się lepszy. Spędziłem z nim jeden dzień.
Kiedyś Opel Astra kojarzył się ze słowem "średni". Średnio miało się pieniądze na inny niemiecki samochód, to szło się do Opla. Najczęściej robił to menadżer floty, dzięki czemu sprzedaż modelu wyglądała znakomicie. Po kilku latach cieszył się jeszcze kolejny nabywca, po zakupie auta sprowadzonego z Zachodu, bo było tańsze niż inne marki premium i auta z koncernu Volkswagena. Co znowu pozwalało, a nawet ciągle pozwala, zajmować wysokie miejsca w tabelkach sprzedaży, choć tym razem w rubryce hity rynku pojazdów używanych. Średniość przynosiła sukcesy, ale teraz Opel Astra nie chce być już średni.
Wygląd Opla Astry nigdy nie pozwalał startować w wyborach miss, ani nie wykrzywiał twarzy. Było średnio, a jak się człowiek nałykał sadzy przy demontażu EGR, to nawet opowiadał ludziom, że jest ładnie. Prowadzenie było poprawne, nie można było się przyczepić, ani zawstydzać kolegów z niemieckim premium. Wnętrze zawsze odwoływało się do smutnych rejonów ludzkiej duszy, gardząc przejawami wszelkiej wesołości, zupełnie, jakby solidaryzowało się z fabułą książki "Imię róży". A że ludzie są raczej ponurzy niż skorzy do śmiechu, to też można uznać, że było w nim średnio.
Teraz już tak nie jest. Opel Astra chce być ładny, choć nie wyjątkowy. Jak tu być wyjątkowym, dzieląc design ze pozostałymi pojazdami z gamy? Cena też nie jest już średnia, bo nowy Opel Astra w wersji plug-in kosztuje ponad 200 tys. zł. A już na pewno średnia nie chce być wersja elektryczna Opla Astry, którą jeździłem. Opel Astra Electric chce być dobrym elektrycznym samochodem i to mu się udaje.
Opel Astra Electric - pierwsza jazda
Nie będę ukrywał, że nie byłem największym fanem samochodów elektrycznych koncernu Stellantis. Nie pasował mi zazwyczaj niewielki zasięg, wykluczający komfortowe podróże po autostradach i drogach ekspresowych. Nie urzekł mnie też sposób przeliczania zasięgu, który był zbyt nerwowy. Podobieństwo do aut spalinowych też nie wydawało mi się wielką zaletą, bo brakowało mi tu elementu pożądania elektrycznego samochodu, żeby przyciągnąć nowy typ klienta. Ładne to samochody, ale elektryczne tak sobie. W elektrycznej Astrze nie dokonał się przełom, przynajmniej wizualny, ale samochód pozytywnie mnie zaskoczył.
Elektryczny Opel Astra wygląda jak Opel Astra, tego należało się spodziewać. Jak wypatrzymy małą literkę "e" na klapie, to dopiero będziemy pewni, co go napędza. Wnętrze również powiela znane rozwiązania, a przełącznik do zmiany kierunków jazdy koncern zamówił chyba w miliardach sztuk i nie dopuści, żeby chociaż jedna sztuka została mu w magazynie.
Jest tu nieco ciemno i czarno, ale będę się upierał, że to już zupełnie inna czerń niż w Astrach z poprzednich lat. Wystarczy zajrzeć do nowego Opla Corsy, gdzie jest po staremu i tam ciągle nie wolno się uśmiechać. Czerń nowej Astry jest dużo bardziej elegancka, choć wolałbym to auto parkować gdzieś, gdzie się nie nakurzy na te wszystkie połyskujące powierzchnie. To nie wygląd wzbudził moje dobre wrażenia.
Nowy Opel Astra Electric - lepszy samochód elektryczny
Może to, co można wyczytać na papierze, nie oszołamia, ale Opel Astra Electric stał się lepszym samochodem elektrycznym niż inne elektryczne pojazdy koncernu. Po pierwsze, jest lekko i to nie tylko w katalogu. Elektryczny Opel Astra waży 1679 kg - jak na auto z tym rodzajem napędu, to niewiele. Lekkość czułem też prowadząc nową elektryczną Astrę. Opór na kierownicy jest właściwy, nie za duży, ale i nie ma wrażenia, że wystarczy dmuchnąć, by wieniec kierownicy zaczął się kręcić niczym w kołowrotek w klatce z chomikiem. Dobrze ustalono tu tego typu proporcje, podobnie jak dobrze przygotowano zawieszenie. Skojarzeń z kanapą, ani z gokartem tu nie będzie.
Opel Astra Electric ma 156KM mocy i rozpędza się do setki w 9,2 sekundy, co nie jest wartością z kosmosu, szczególnie w przypadku elektrycznego napędu. Pierwsze jazdy odbywały się w Berlinie i na niemieckich autostradach. Dlatego wiem, że elektryczny Opel Astra bez trudu rozpędza się do swej prędkości maksymalnej, czyli do 170 km/h - lepiej niż jego elektryczni poprzednicy. Rozpędza się bardzo sprawnie i - powtórzę to jeszcze raz - lekko. To doświadczenie może się spodobać klientom chętnym na spróbowanie elektrycznego samochodu.
Zestaw akumulatorów ma pojemność 54 kWh, co również nie jest gigantyczną wartością, a bardziej średnią. Tylko że zapowiada się to na pojemność wystarczającą. Katalogowy zasięg elektrycznej Astry w cyklu mieszanym wynosi 418 km i prawie tyle samo widniało na komputerze pokładowym, gdy rozpoczynałem swą jednodniową jazdę. Równie ważne jest to, że auto miało bardzo mały apetyt na kilowatogodziny. W jeździe podmiejskiej uzyskałem wartości na poziomie 12 kWh, z rzadko wzbijając się do 14. To już nie jest wynik średni, tylko dobry.
Przy ładowarce mamy spędzać niewiele czasu, bo maksymalna moc ładowania ma sięgać 100 kW. Auto obsługuje również trójfazowe ładowanie z mocą 11 kW. Nie urywa to głowy i faktycznie jest średnio, ale lekkość jazdy trochę niweluje te przeciętne parametry.
W roli zwykłego samochodu
Przez to, że elektryczny Opel Astra stał się przyzwoitym elektrycznym samochodem może wzrosnąć grono klientów patrzących na niego jak na "normalny" samochód. W tej roli wypada nieźle, ale jest pewien kłopot.
Miejsca w środku nie brakuje, ale bagażnik ma mniejszą pojemność niż spalinowe wersje, bo 352 litry. To nie jest jednak ten wspomniany kłopot. I nie jest nim na pewno to, że temperaturę wewnątrz przestawimy bez dotykania ekranu, tylko przy pomocy przycisku. Auto jest bogato wyposażone - ma reflektory LED, pompę ciepła, wygodne fotele i nie brakuje tu inteligentnych systemów wspierających kierowcę. Podobno ma nawet półautonomicznie wspomagać zmianę pasa ruchu, ale tego nie udało mi się sprawdzić. I to jest właśnie ten kłopot, bogate wyposażenie to problem.
Opel Astra Electric - cena zaboli
Od kiedy to polscy kliencie najchętniej wybierają najwyższe wersje wyposażenia? Wysoka wersja wyposażenia jest w tym przypadku sposobem na usprawiedliwienie ceny. Ta nie jest jeszcze znana, ale niedawno swe ceny ujawnił Peugeot e-308, o bardzo zbliżonych parametrach. Kosztuje on ponad 200 tys. zł i nie należy się spodziewać, że Opel Astra Electric będzie dużo tańszym samochodem. Zapewne również przekroczy barierę 200 tys. zł, co w starciu z takimi tuzem sprzedaży jak Tesla Model 3, może być nieco utrudniającą rynkowe życie taktyką.
Opel Astra Electric wywarł na mnie dużo lepsze wrażenie, niż się spodziewałem. Myślałem, że wsiądę do kolejnego takiego samego modelu koncernu, który różni się od innych tylko kształtem karoserii i propozycją wnętrza. Tak oczywiście też jest, ale Opel Astra Electric to lepszy samochód elektryczny, niż oferowane przez Stellantis do tej pory. Przynajmniej takie wrażenie pozostawił po jednym dniu.
Czytaj dalej: