Olimpiada bez samochodów. Dziś coś się kończy, ale też coś się zaczyna
Dziś odbywa się ceremonia zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. To oznacza, że legendarny płomień zostanie symbolicznie przekazany gospodarzowi następnej edycji, która odbędzie się w 2028 r. w Los Angeles.
W tej sprawie głos zabrała burmistrz Miasta Aniołów. W swoim przemówieniu Karen Bass powiedziała, że chce zorganizować igrzyska, w których nie będzie samochodów, oraz że pragnie, aby następna edycja była bardziej zielona. Oto jej słowa:
Już pracujemy nad tworzeniem miejsc pracy poprzez rozbudowę naszego systemu transportu publicznego, aby móc przeprowadzić igrzyska bez samochodów. I to jest wyczyn w Los Angeles, ponieważ zawsze kochaliśmy nasze samochody, ale już pracujemy nad tym, aby zapewnić, że możemy zbudować bardziej zielone Los Angeles.
Wszyscy złapali się za głowę. Samochody są integralnym elementem tkanki miejskiej LA. I choć miasto powstało jeszcze zanim automobil zdominował transport, to dziś nikt nie wyobraża sobie tej metropolii bez samochodów. Przyczynił się do tego m.in. wielki amerykański skandal tramwajowy z przełomu lat 40. i 50., ale to temat na osobny wpis. W każdym razie Kalifornia to ojczyzna innowacji i dziś wiele aut na ulicach miasta jest elektrycznych, ale przesiadka na lokalnie bezemisyjne maszyny najwyraźniej nie zaspokaja apetytu polityków.
Więcej o motoryzacji w USA:
Los Angeles zorganizuje igrzyska olimpijskie bez samochodów
Bass twierdzi, że jej plan jest realizowany już od jakiegoś czasu, bowiem miasto pierwotnie miało być gospodarzem igrzysk w 2017 r. Wtedy powstał plan wdrożenia 28 różnych projektów transportu publicznego do czasu rozpoczęcia imprezy. Niektóre z nich zostały już ukończone, a inne mają terminy przesunięte na 2028 r. W tym celu miasto już podniosło podatki. Chce zapewnić pieniądze na te projekty i ma zamiar wydać 100 miliardów dolarów na ich realizację.
Ja nie byłem w LA, ale miałem okazję odwiedzić inne południowe miasto w USA - Miami. Powiem wam, że tam się nie chodzi - tam się wszędzie jeździ samochodem, WSZĘDZIE. Chodniki są szczątkowe i puste, a transport publiczny jest w powijakach. Są za to ogromne, szerokie ulice wypełnione tysiącami samochodów. Jeżeli Los Angeles jest pod tym względem podobne, to mam pani burmistrz tylko jedno do powiedzenia - good luck with that.
Zdaniem naszych amerykańskich kolegów z branży dziennikarskiej system transportu publicznego w Los Angeles musi zostać ulepszony, aby ludzie mogli jakkolwiek poruszać się bez samochodów. Obecnie przemieszczanie się bez czterech kółek nie jest łatwe, bo choć metro istnieje, to jego przystanki nie są wystarczająco blisko siebie. Poza tym w LA jest o wiele za dużo domów jednorodzinnych i osiedli w stylu podmiejskim, które trudniej obsłużyć komunikacją miejską niż europejskie, gęsto zaludnione osiedla.
Tak sobie myślę, że pani burmistrz powinna skupić się na rozwiązaniu problemu bezdomności w Los Angeles, a nie na zabranianiu wjeżdżania autami do miasta swoim zdrowym podatnikom. Zamiast wyciągać 100 miliardów z ich kieszeni na autobusy, do których i tak nie wsiądą, to może lepiej zaprosić BYD-a do sponsorowania igrzysk i przy okazji opłacić z chińskich pieniędzy projekty związane z bezdomnymi. Wtedy może ludzie sami zechcą wysiąść z metalowych pudełek z kołami.