Oto nowy Hyundai Kona. Chcę oglądać martwą strefę na ekranie
Byłem na polskiej premierze nowego Hyundaia Kona. Wprawdzie nie wiem, jak długo będzie on jeszcze right thing for Humanity, ale mogę przynajmniej opowiedzieć, co zapamiętałem.
Hyundai chce robić right thing for Humanity, tego się dowiedziałem. To miło, a jeszcze milej, że right thing for Humanity to są ciągle samochody spalinowe. Hybrydowe i elektryczne też, bo takie warianty również ma nowy Hyundai Kona. Ważne, że spalinowe to ciągle dobra rzecz dla ludzkości, bo niektórzy to już mają wątpliwości. Oczywiście stopniowo przestanie to być dobra rzecz, ale jeszcze chwilę się możemy pocieszyć.
To ja może trzeci raz nie będę opisywał, co to jest za samochód. Tym bardziej, że jak chcecie wiedzieć, ile kosztuje nowy Hyundai Kona, to już o tym pisaliśmy. O tym, jaki jest ten nowy samochód też. Hyundai pochwalił się, że sprzedał w Polsce już 13 158 sztuk tego modelu, z czego 2041 miało napęd hybrydowy lub elektryczny. W Europie zeszło tego już ponad pół miliona. Jest więc więcej niż przyzwoicie, jakoś udało im się łączyć do tej pory tak ulotne rzeczy, jak cena, jakość, moda na SUV-y, a może i 5 lat gwarancji. Nie ma powodów sądzić, by gdzieś zapodziali przepis na Hyundaia Konę. Zamiast jeszcze raz pisać o jego wymiarach, napiszę, co zapamiętałem z dotykania i wsiadania do tego samochodu.
Większy bagażnik
Przynajmniej jedną praktyczną rzecz opiszę. Nowy Hyundai Kona ma mieć o 30 proc. większy bagażnik niż poprzednia wersja. Rzekłbym, że to nie mało, a dokładnie to nawet 466 litrów.
Listwy świetlne
Hyundai ładnie nazywa ten element — Seamless Horizon. Ten Horizon jest z tyłu i przodu i jest chyba najbardziej wyrazistym elementem tego samochodu, przez który trudno go pomylić z czymś innym. Nawet łączone ekrany, ten sprzed kierowcy i środkowy, mają nawiązywać do tej ciągłości.
Obraz z martwej strefy
Ekrany nie były włączone podczas prezentacji, ale w jej trakcie mignął ciekawy obrazek. Czujniki wskazujące, czy kierowca ma coś w tzw. martwym polu widzenia, to niemalże standard, ale Hyundai Kona ma coś jeszcze. Obraz z martwej strefy ma wyświetlać się na ekranie centralnym. Co wielce mnie ciekawi, jak zgrać to z patrzeniem w boczne lusterka, bo ten model Hyundaia nie ma w ich miejscu kamer.
Fizyczna obsługa klimatyzacji
Ekrany są dwa, połączone i całkiem spore, ale mimo tego nie popełniono tutaj grzechu wielu producentów. Wprawdzie nie ma do tego pokrętła, ale temperaturę zmienia się fizycznym przyciskiem.
Przedłużenie ekranów, które robi nic
Te ekrany ciągną się aż na lewą stronę kierownicy, a kończy je nic. A tak naprawdę to dość duży obszar plastiku z delikatną fakturą, który nic nie robi, po prostu jest. Co z tego wynika? Nic.
Zasięg elektrycznego Hyundaia Kona
Zasięg wersji elektrycznej ma wynosić 514 km.
Wersja N Line jest wyższa
Hyundai Kona może mieć napęd benzynowy, hybrydowy i elektryczny. Do każdego z nich można wybrać wersję N Line, czyli trochę więcej niż wersję wyposażenia — taki wariant wizualnie usportowiony. I ten wariant usportowiony jest o 1 cm wyższy od pozostałych. Jak do tego doszło, nie wiem.
W każdym razie wybierając N Line dostaniemy zderzak w kształcie skrzydła, srebrną listwę dookoła, kontrastowy dach, czarne, błyszczące obudowy lusterek, czarne wnętrze z czerwonymi akcentami i podwójne końcówki układu wydechowego.
Można udostępnić swój samochód
Dzięki funkcji Digital 2 Touch i dedykowanej aplikacji można udostępnić swój samochód trzem innym osobom. Jak ta potrzeba zrodziła się w innych użytkownikach pojazdów, niż klienci carsharingu, to nie wiem, ale najwidoczniej jest silna, skoro Hyundai postanowił na nią odpowiedzieć. Zamiast dawać kluczyki, udostępniasz auto w aplikacji. To trochę inna koncepcja niż w starym powiedzeniu, że żony i samochodu się nie pożycza.
Nawiewy klimatyzacji z tyłu
Może to nie jest wielka rzecz, ale jak na crossovera segmentu B też niemała. Pasażerowie tylnej kanapy mają swoje nawiewy.
Selektor przy kierownicy
Nie ma drążka na konsoli środkowej, którym przełącza się biegi lub zmienia kierunki jazdy. Jest za to selektor przy kierownicy i wygląda całkiem nieźle, jak takie małe pudełeczko do kręcenia.
Ładowanie to ważna sprawa
Dość dużo uwagi przy projektowaniu wnętrza poświęcono ładowaniu i to wcale nie ładowaniu wersji elektrycznej. Kilka dość solidnie wyglądających przycisków służy do obsługi ładowania telefonu. To musi być ważna sprawa dla współczesnych klientów.
Wjeżdżanie i wyjeżdżanie z miejsca parkingowego
To też jest niezłe, sam pomysł, żeby umieścić to w Hyundaiu Kona. RSPA to funkcja, która umożliwia wjeżdżanie i wyjeżdżanie z miejsca parkingowego bez obecności kierowcy w samochodzie, a przy użyciu telefonu. Dość niespodziewany wybór funkcji, jak na segment auta. Nawet bardziej niż obecność kamer dających obraz 360 stopni wokół pojazdu.
Nowy Hyundai Kona już w salonach
Nie mogłem się powstrzymać przed wykorzystaniem tego oklepanego dowcipu, ale to prawda. Pierwsze egzemplarze mają już zmierzać do salonów Hyundaia. Z chęcią bym też podążył i sprawdził, jak korzysta się z tego obrazu martwego pola.
Czytaj dalej: