Tak jeździ nowe Renault Espace. Żegnaj, minivanie, teraz SUV to główne danie
Nowe Renault Espace 2023 nie jest już minivanem. Oto SUV, który zastępuje jednocześnie Espace’a i Koleosa, ale nie jest tak przestronny ani tak terenowy. Czy mimo wszystko da się go lubić? Oto wrażenia z pierwszych jazd.
Nowatorskie i na swój sposób rewolucyjne. Stylowe i praktyczne. Wygodne i wcale nie takie nudne, jak mogłoby się wydawać. Renault Espace to jeden z najważniejszych modeli w historii francuskiej marki. Jeżeli przyjmiemy wersję, z którą nie zgadzają się Amerykanie – czyli taką, według której właśnie od Espace zaczęła się historia minivanów – jest to też jeden z najważniejszych samochodów w historii motoryzacji w ogóle.
Minivany zawładnęły wyobraźnią ojców rodzin na kilka dekad. Od czasów pierwszego Espace’a pokazanego w 1984 roku, auta tego typu były na topie mniej więcej do połowy pierwszej dekady XXI wieku. Ceniono ich praktyczność, czasami śmiano się z tego, że są nudne. Mawiano, że kto kupuje minivana, ten już dał sobie spokój z szukaniem w życiu jakichś przyjemności. Ale Espace zawsze był trochę ciekawszy. Kosmiczna stylistyka, nietypowe schowki albo lotnicze akcenty, no i nieuchwytny, francuski sznyt. Było czuć, że to auto z krainy starych serów i leciwego wina.
Minivany umarły na rzecz SUV-ów
Ten proces trwa od lat. Praktyczność i efektywne wykorzystanie przestrzeni nie liczą się już tak, jak kiedyś. Teraz ważniejsze jest to, by siedzieć wyżej od innych i mieć kilka dodatkowych centymetrów prześwitu. Czy to dobrze? Nie wchodźmy w filozoficzne dyskusje.
Jedno jest pewne – minivany w swojej klasycznej formie są równie atrakcyjne dla klientów co wieczorek poetycki dla osiedlowego zabijaki. To było widać już przy poprzednim Espace. Aby walczyć o klientów, musiał się trochę „usuvić”. Dostał wielkie koła i kilka dodatkowych centymetrów dzielących podwozie od ziemi. Sztuczki zdały się na nic, to wciąż był minivan. Kupujący nie dali się nabrać, a słupki sprzedażowe spadały jak deszcz podczas monsunu w Indiach.
Teraz podczas prezentacji ustawiono wszystkie generacje Espace’a obok siebie
Przechodziłem, podziwiając kanciaste kształty i wspaniałe, dymione na brązowo szyby odsłony numer jeden. Doceniałem dość podobną generacje numer dwa i zatrzymałem się na dłużej przy Espace trzy. To murowany materiał na youngitmera. Czy znacie bardziej agresywnie stylizowanego minivana? Jeździłbym wersją z V6. Espace cztery też było niezłe, piątkę nawet lubię za komfort jazdy, ale kogoś, kto wymyślił sposób przełączania kierunków jazdy w wersji z automatem, chciałbym zaprosić na najgorszy kebab w mieście popity ciepłym piwem.
Wtem! Obok minvanów zaplątał się jakiś SUV. Co on tu robi? Czy ktoś przez przypadek zaparkował tu Australa?
Nie, tak wygląda teraźniejszośc tego segmentu. Oto nowe Renault Espace 2023
Czyli: segment minivanów umarł, teraz liczą się tylko SUV-y. Francuzi nie chcieli zabijać legendarnej nazwy, ale nowy model musiał się do reszty pożegnać z krótkim przodem i jajowatym kształtem nadwozia. Wygląda jak SUV i jest SUV-em. Tyle że rodzinnym i siedmioosobowym. Zastępuje jednocześnie Espace i trochę niekochanego, koreańskiego w swym rodowodzie Koleosa.
Nowe Renault Espace przypomina z zewnątrz znanego już od jakiegoś czasu Australa. Trudno uznać to za wadę (o ile ktoś już zaakceptuje, o jakim nadwoziu teraz mówimy). Trudno też krytykować stylistów Renault… i to co najmniej od dwóch dekad. Francuskie wozy są przyjemne dla oka, wyglądają świeżo. Nie udają agresywnych na siłę, ale trudno zarzucić im nudę. Testowy Espace był granatowy, widziałem też biały egzemplarz. W żywszym kolorze byłby jeszcze ładniejszy.
Uwagę zwraca kanciasty tył
Z przodu mamy tu festiwal znanych przebojów, bo Austral czy Megane E-Tech prezentują się bardzo podobnie. Nowe Renault Espace wyróżnia się z tyłu, bo tam właśnie drzemie cała „rodzinność” tego wozu. Nie ma tu mowy o mocno opadającej linii dachu, bo w bagażniku muszą się jeszcze zmieścić dwa dodatkowe fotele, a pasażerowie lubią czasami mieć głowy. Z profilu Espace – mierzące 472 cm i stojące na wielkich, 20-calowych felgach - może delikatnie kojarzyć się z SUV-ami grupy VAG. Z tyłu uwagę zwraca malutka szyba z jeszcze mniejszą wycieraczką. Zimą wyczyszczony obszar będzie mniej więcej wielkości znaczka pocztowego.
Nowe Renault Espace 2023 w środku
Bez zaskoczeń. Wnętrze wygląda jak w Australu i w elektrycznym Megane, co jest jego zaletą. To porządnie zmontowany, ładny kokpit wykonany z materiałów, które pukają do segmentu premium. Zwłaszcza w wersji z jasną kolorystyką – tak jak w aucie widocznym na zdjęciu – to robi naprawdę dobre wrażenie. Fotele są bardzo wygodne, wielki ekran oczywiście rozprasza kierowcę (dobrze, że regulacja temperatury odbywa się osobnymi przyciskami), dobrze, że Google Maps służy tu za „fabryczną” nawigację i wskazania tej aplikacji pokazują się na ekranie przed kierowcą. Szkoda, że za kierownicą jest tak wiele dźwigienek (kierunkowskazy, przełożenia, manetka od radia…), bo to potrafi się pomylić.
Bagażnik Espace ma 581 litrów w wersji 5-miejscowej i 477 litrów w odmianie z siedmioma miejscami. Tylna kanapa się przesuwa, jest na niej wyjątkowo przestronnie – ale jeśli ktoś myśli, że zmieści w Espace trzy foteliki obok siebie, mam złą wiadomość. Nie uda mu się to, zresztą nie ma tu trzech Isofixów. Jest za to jeden z przodu.
O ile w drugim rzędzie miejsca jest mnóstwo, o tyle rząd numer trzy… po prostu jest. Nie chciałbym jechać tam w dłuższą podróż. Właściwie proponowałbym szybki turniej w papier kamień nożyce za każdym razem, gdyby ktoś chciał mnie tam wcisnąć. To typowo awaryjne miejsca – ale przecież nowe Renault Espace 2023 mierzy mniej więcej tyle samo, co nowoczesne, kompaktowe kombi. Nie należy oczekiwać cudów.
Jak jeździ nowe Renault Espace 2023?
Pod maską testowanego egzemplarza pracuje 200-konny układ hybrydowy, który nie wymaga podłączania wozu do ładowarek. Silnik benzynowy ma pojemność 1.2 i trzy cylindry. Moc jest przenoszona wyłącznie na przednie koła, więc terenowy wygląd nie idzie w parze z jakimikolwiek możliwościami terenowymi. Platforma pozwala na zastosowanie napędu AWD, ale Renault raczej się z tym nie kojarzy, więc nie postawiłbym pieniędzy na to, że w cenniku kiedyś taki Espace się pojawi. Klienci raczej o nim nie marzą. Jest za to układ 4Control, czyli system skrętnej tylnej osi. Koła wychylają się o 5 procent. Mercedes robi to efektowniej i efektywniej (wychylenie: do 10 stopni w klasie S), ale i układ z Renault zauważalnie poprawia zwrotność.
200-konny układ radzi sobie z tym wozem nieźle. Setka w 8,8 s to wynik, który należy skomentować słowami „po co komu lepsze osiągi w takim aucie”. Płynność działania hybrydy oceniam na trzy z plusem. Zwłoka po wciśnięciu gazu jest zauważalna. Lekko poprawiłbym też wyciszenie, bo szum z okolic dachu i lusterek mógłby być mniejszy. Oprócz tego, to dobrze prowadzący się i wygodny – choć zestrojony raczej twardo niż „po francusku” – SUV. Na dłuższe testy spalania przyjdzie pora, ale wyniki z pierwszych jazd są zachęcające (średnio w cyklu mieszanym z przewagą trasy: 6,5 litra na 100 km).
Nowe Renault Espace jeszcze nie ma polskich cen
We Francji taki samochód kosztuje 45 000 euro. Co ciekawe, cena nie różni się w zależności od tego, czy Espace mieści pięć czy siedem osób. Klient ma wybór.
Czy to godny następca starych, awangardowych i nieprzeciętnie rodzinnych Espace’ów? Nie może się z nimi równać przestronnością i zdolnościami przewozowymi. Nie oferuje w zamian napędu na cztery koła ani żadnej dzielności w terenie, więc nie jest też perfekcyjnym następcą Koleosa. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Liczy się to, że tylko w takiej postaci Espace ma szanse przetrwać i przetrwa. Świat się zmienia i klienci nie chcą już minivanów. Jeśli ktoś narzeka, że umarły, niech pomyśli, ile w życiu kupił takich aut. Ale nowych w salonie.
Czytaj również: