REKLAMA

Mitsubishi wreszcie nie gra w piłkę w klapkach. Nowy Colt - pierwsza jazda, ceny i poprzednicy

Mitsubishi Colt powraca. Mocno przypomina pewien samochód i to nie jest przypadek. Ile kosztuje i czy opłaca się bardziej od znanego krewnego?

nowe mitsubishi colt
REKLAMA
REKLAMA

Nigdy nie widziałem na żywo Mitsubishi Colta pierwszej generacji. Weszła na rynek w 1978 roku i była oznaczona wewnętrznym kodem A150. Japońskie samochody z tamtych lat dopiero od niedawna zaczynają być traktowane tak, jak przystało na klasyki. Niektórzy nawet mówią, że wcale nie są takie nudne. Zgadzam się.

Za czerwonym nadwoziem trudno się nie obejrzeć, ale i tak nie mogłem przestać patrzeć na Colta numer trzy. Ależ mi się kiedyś podobał! Jego następca, czyli CA0 też był niezły, ale najwięcej myślałem o CJO, czyli Colcie numer pięć, z lat 1996-2003. Wiele lat temu prawie takiego kupiłem. Teraz, z okazji prezentacji nowego Colta, mogłem sobie powsiadać, pogapić się i powspominać, jak to dawniej bywało.

nowe mitsubishi colt

Ale nowe Mitsubishi Colt kogoś przypomina

Już szósta generacja – czyli ta sprzed dwóch dekad - była kontrowersyjna, bo zaprojektowano ją zgodnie z ówczesną modą na „uvanowienie” wszystkiego. Jednocześnie, Colt mógł występować w dość szalonej wersji CZT z silnikiem 1.5 turbo albo z nadwoziem coupe-cabrio.

Ale Colt numer siedem, wskrzeszający nazwę po jedenastu latach, budzi jeszcze większe emocje. Niektórzy cieszą się, że wrócił, a inni wieszczą rychły koniec marki w Europie. Nie ma się co oszukiwać – to nie jest prawdziwe Mitsubishi. Nowy Colt powstał na takiej samej zasadzie, jak aktualny ASX. Wzięto odpowiedni model Renault i zmieniono znaczki. Koniec roboty, fajrant. W tym przypadku za bazę posłużyło Clio.

Nowe Mitsubishi Colt praktycznie nie różni się od francuskiego wozu

nowe mitsubishi colt

Tak samo, jak w przypadku ASX-a, przede wszystkim zmieniono znaczki. Jeśli ktoś jest bardzo spostrzegawczy, zauważy bardzo delikatnie przeprojektowany wzór pionowo ułożonych LED-ów do jazdy dziennej na froncie wozu. Z boku odmiany hybrydowe otrzymają rzucający się w oczy napis „Hybrid EV” na drzwiach. Z tyłu przeprojektowano miejsce, w którym ukryto kamerę cofania, bo Renault ma ją pod znaczkiem, a tutaj zamiast logo jest napis „MITSUBISHI”.

We wnętrzu zmiany też ograniczają się przede wszystkim do podmiany znaczka Renault na logo z diamentami. Taki sam jest system multimedialny, nie zmieniono foteli, design zegarów też nie różni się od tego z Clio. To po prostu ten sam samochód. Kto szuka w Colcie japońskiego ducha, nawiązań do przodków i klimatu rodem z opowieści o samurajach, chyba wypił za dużo sake. Albo wina bordeaux.

Nie będę tu opisywał wrażeń z jazdy Coltem

Byłem niedawno na prezentacji Clio po liftingu, testowaliśmy też w redakcji Clio sprzed tej nieprzesadnie wielkiej modernizacji w różnych wersjach. Nie ma sensu się powtarzać. Wystarczy napisać, że to po prostu dobry, udany samochód miejski. Pod względem jakości produktu, „małżeństwo” z Renault to być może najlepsze, co mogło spotkać Mitsubishi. Clio jest nowoczesne, dobrze wykończone, przyjemnie wyciszone jak na swój segment, a przy tym dobrze wygląda. Jeśli dotychczas „Mitsu” walczyło o klientów na mały samochód Space Starem, teraz awansowało o trzy poziomy. To tak, jakby wreszcie dostało porządne buty do gry – takie, jakie mają rywale - i nie musiało kopać piłki w klapkach na basen.

Skupmy się na ofercie rynkowej. Nowe Mitsubishi Colt – ceny

nowe mitsubishi colt

Jeśli Clio i Colt są niemal identycznymi wozami, powstaje ważne pytanie – dlaczego ktoś miałby kupić Mitsubishi zamiast Renault? Można liczyć na miłość klientów do japońskiego znaczka. To nie jest pozbawione podstaw, bo wszyscy pamiętamy historię francusko-japońskich maluchów. Citroen C1, Peugeot 107 i Toyota Aygo różniły się właściwie tylko znaczkami, a mimo tego chętnych na Aygo było u nas kilka razy więcej. Różnicę cen widać także na rynku wtórnym.

Teraz sytuacja jest jednak trudniejsza, bo i Mitsubishi w 2023 roku nie ma aż takiego poważania, jak odwiecznie kochana przez Polaków Toyota. Gdyby przyczepić jej znaczek na taczki, można by sprzedawać je spokojnie dwa razy drożej niż normalnie. No dobrze, ile w takim razie kosztuje nowe Mitsubishi Colt?

Najtańsza wersja to wydatek 71 990 zł

Zapomnijmy na chwilę o tym, że kiedyś było taniej i że za pięć dyszek dało się wyjechać z salonu niekiepskim autem miejskim. 71 990 zł to jak na dzisiejsze czasy rzeczywiście niezbyt wiele, a poza tym – to mniej niż trzeba dać za Clio. U Francuzów trzeba mieć co najmniej 74 200 zł, by w ogóle móc pogadać z handlowcem.

nowe mitsubishi colt

Jest tu tylko jeden haczyk. Chodzi o silnik. Clio ma co najmniej 91 KM, tymczasem bazowy Colt występuje z motorem, z którego w Renault po liftingu już zrezygnowano. Mowa o jednostce benzynowej o „zabójczej” mocy 65 KM. Trzycylindrowe 1.0 mozolnie rozpędza Colta do setki aż w 17 sekund. Jak na dzisiejsze czasy, to osiągi pociągu towarowego obładowanego węglem. Klienci raczej się na taką wersję nie rzucą, ale Mitsubishi może podkreślać cenę „już od”. W standardzie jest klimatyzacja manualna, radio z Bluetooth i tempomat.

Odmiana 91 KM kosztuje 86 790 zł

Colt dostał najsłabszy silnik, ale nie dostanie za to fabrycznej instalacji LPG dostępnej w Clio. Szkoda, bo to mogłoby przyciągnąć do salonów wielu klientów. Wersja 91 KM „automatycznie” dostaje bogatsze wyposażenie. Odmiana o nazwie Invite jest wyposażona lepiej niż analogiczne Clio – ma m.in. system dostępu bezkluczykowego, klimatyzację automatyczną, Apple CarPlay/Android Auto i czujniki parkowania z przodu i z tyłu wraz z kamerą cofania.

W gamie jest też hybryda. 143-konny wóz stanowi jedyny wybór dla kogoś, kto nie lubi sam zmieniać biegów. To ten sam układ, co w Clio (cóż za zaskoczenie!). Auta nie trzeba podłączać do ładowarki, to hybryda szeregowa. Cena: od 126 290 zł, ale znowu rośnie nam standard wyposażenia. Mitsubishi podkreśla, że Colt w wersji Instyle potrafi sam parkować. „Półautonomiczny” system radzi sobie zarówno z parkowaniem równoległym, jak i prostopadłym i ukośnym, a poza tym potrafi wyjechać z miejsca. Trzeba tylko wciskać gaz i hamulec w odpowiednich – podpowiedzianych przez maszynę – momentach. Nie jestem pewien, czy o tym marzą klienci na auto segmentu B, ale pewnie komuś się przyda.

Dla kogo jest nowe Mitsubishi Colt?

nowe mitsubishi colt

Główną zaletą Mitsubishi – rozwiewającą obawy tych, którzy podchodzą niepewnie do francuskiego rodowodu auta – jest standardowa, pięcioletnia gwarancja z limitem 100 000 km. Renault oferuje tylko dwa lata.

Oprócz tego, Colta wybiorą zapewne ci, którzy są przywiązani do Mitsubishi – i to nawet nie tyle do samej marki, co do lokalnego dealera. Nie dokonają złego wyboru, bo to dobry samochód. Ale czekam na nowego Outlandera, bo będzie Mitsubishi z krwi i kości.

REKLAMA

O autach tej marki poczytasz tutaj:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA