Nowe, chińskie samochody w ogłoszeniach. Co można kupić i czy warto się interesować?
Sprawdziłem, jakie są nowe, chińskie samochody w ogłoszeniach na Otomoto i OLX. W końcu Chiny to już największy eksporter samochodów na świecie, a marki takie jak BYD czy Geely to już producenci głównego nurtu.
Szybko poszło. Doskonale pamiętam bekę towarzyszącą pierwszym chińskim samochodom w Europie (pomijając efemerycznego Yue Loonga z lat 80.). Pojazd o nazwie Jiangling Landwind był odsądzany od czci i wiary wskutek dramatycznych wyników testów zderzeniowych. Podobnie przepadły sedany Brilliance, SUV-y Shanghuan czy pickupy Huanghai. Wszystkie pierwsze próby były nieudane i z każdej Chińczycy wyciągali wnioski. A wnioski były takie, że trzeba naśladować Europejczyków i Japończyków, tyle że robić więcej, szybciej, lepiej, dużo nowych modeli i bogate wyposażenie. Obecnie chińska marka BYD pobiła wszystkich tradycyjnych europejskich i japońskich producentów na rynku lokalnym, a w Europie coraz lepiej radzi sobie SAIC-MG (w Wielkiej Brytanii), Lynk & Co (w Niderlandach) czy Nio (w Norwegii).
Nowe chińskie samochody w polskich ogłoszeniach
Co chińskiego można kupić w Polsce? Przypomnę, że jeszcze w latach 80. podobną egzotyką były auta japońskie – Mitsubishi czy Daihatsu bawiły obco brzmiącymi nazwami, a opinie na ich temat były mocno mieszane, od „dobre, bo zagraniczne” po „tania jednorazówka z papierowej blachy”. Później podobnie było z autami koreańskimi, a teraz przyszła pora na chińskie, które z czasem staną się takim samym mainstreamem jak dziś Toyota i Kia. A zatem zapraszam: nowe chińskie samochody w polskich ogłoszeniach, co można kupić i ile kosztuje?
Skywell
Niebostudnia, świetna nazwa dla marki. Skywella ET5, czyli elektrycznego SUV-a opisywaliśmy szczegółowo tutaj, podając ceny na poziomie od 199 000 do 224 900 zł. No to już tak dobrze nie jest, bo firma Plichta Electric oferuje nam Skywella z akumulatorem 72 kWh za 249 tys. zł. Nie chcę nic mówić, ale przy tym poziomie cen Toyota RAV4 zjada go na śniadanie. To może da się coś taniej? Niekoniecznie, ale za to da się drożej: za 264 tys. zł. Oczywiście tak jak wspominałem, Chińczycy stawiają na bogate wyposażenie w standardzie. Są i kamery, i tempomat adaptacyjny, i różowa tapicerka (!), i 128 kolorów oświetlenia wnętrza. Czy to osładza słoną cenę? Za bardzo nie widzę Skywellów w ruchu drogowym, więc chyba średnio.
Maxus
To najpopularniejsza chińska marka w polskich ogłoszeniach. Należy do koncernu SAIC, tego samego który produkuje bestsellerowe samochody marki MG. SAIC-Maxus oferuje w Polsce sporo modeli, ale ja zwrócę uwagę na dwa. Po pierwsze – na SUV-a Euniq 6, który bezpośrednio konkuruje ze Skywellem, też jest bowiem a) chiński b) elektryczny c) wyposażony w akumulator o pojemności ok. 70 kWh. Również można ładować go z prądu stałego DC mocą nawet do 80 kW, a w trybie miejskim przejedzie ponoć 450 km. Nie liczyłbym na to, praktycznie zawsze realny zasięg to jest pojemność akumulatora x 5, czyli jeśli coś ma 70 kWh, to przejedzie 350 km. Cena 229 tys. zł też jest trudna do zaakceptowania – niewiele łatwiejsza niż 249 tys. w Skywellu, nawet przy potencjalnej dopłacie do 27 tys. zł.
Ale skoro już mowa o Maxusie, to warto zwrócić uwagę na sześcioosobowego Euniqa 5. Też kosztuje dwie i pół stówy jak obszył i wygląda trochę dziwnie, ale 6 miejsc i napęd elektryczny to naprawdę rzadkość. Trudno znaleźć coś konkurencyjnego. Akumulator ma ten sam co Euniq 6, tylko kółka mniejsze. I wnętrze jakby o oczko mniej prestiżowe. Obawiam się, że przy tej cenie to nie jest atrakcyjna oferta, trudno mi bowiem znaleźć klienta, który poszukując auta z trzema rzędami siedzeń nie kupi po prostu pojazdu typu Ford Grand Tourneo Connect.
Seres
Nie bardzo wiem, o co chodzi z tą ofertą: nowy Seres, elektryczny, za 109 900 zł? Chciałbym wierzyć że to prawda, ale to raczej pomyłka, a jak wiadomo „oferta nie stanowi oferty i sprzedający nie odpowiada za bzdury, które napisał w ogłoszeniu”. Jeszcze dziwniejsze jest, że ogłoszenie obok takiego Seresa wystawia prywatna osoba za 130 tys. zł, z przebiegiem 300 km. Ktoś kupił nowe auto w salonie, przejechał 300 km i sprzedaje prywatnie. Brzmi gorzej niż większość planów Egona Olsena. Realne ceny Seresa zaczynają się od 150 tys. zł i mowa tu o samochodach podemonstracyjnych, zdecydowanie nie nowych. Cena nowego to prawie 190 tys. zł. Jeśli chcecie przeczytać co o Seresie 3 sądzi redaktor Mikołaj, to pełny test znajdziecie tutaj.
Voyah Free
Jeśli cena 417 tys. zł nie zwala Was z nóg, to pozostaje tylko się cieszyć. Bo tyle właśnie kosztuje samochód Voyah Free, czyli luksusowy chiński crossover – oczywiście elektryczny – którego ktoś oferuje w Polsce. Problem w tym, że pojazd ten raczej nie stoi w naszym kraju, tylko dopiero musiałby zostać sprowadzony. Robi jednak wrażenie futurystycznym wyglądem i wykończeniem, a do tego ma podobno zasięg 500 km na jednym ładowaniu. To możliwe, ponieważ Voyah oferuje wariant Ultra Long Range z akumulatorem... 107 kWh. Mnożymy to przez 5 i mamy 535 km zasięgu. Wersja z mniejszym, 88-kilowatogodzinnym akumulatorem przejedzie bliżej 430 km. Problem w tym, że w Chinach samochód Voyah Free kosztuje 56 tys. dolarów, czyli 228 tys. zł. U nas – 417 tys. zł. Ktoś tu zdrowo przycina.
Ten sam dealer oferuje też równie teoretycznego BYD Hana w tak samo zawyżonej cenie.
XEV Yoyo
To taki elektryczny Smart, tyle że chiński. Mieści dwie osoby, maksymalnie rozwija 20 KM, na jednym ładowaniu przejedzie pewnie 70-80 km. Podają, że 150, ale to nieprawda, bo akumulator 10 kWh na pewno na to nie pozwoli. Zwłaszcza jak ktoś będzie korzystał z klimatyzacji. To bardzo ciekawy pojazd, powiedziałbym nawet że na swój sposób ładny. Nie widzę jednak hord klientów szturmujących drzwi salonu przy cenie 78 900 zł. Chociaż ze wszystkich powyżej wymienionych aut, to akurat ma najwięcej sensu i najbardziej nadaje się do kręcenia się po mieście.
Podsumowując
Wyboru za wielkiego nie ma. Ceny powalają. Wszystkie nowe chińskie samochody są elektryczne. Chińczycy: gdzie wady? Nie stawiają przecież na Polskę, ale na podbicie rynków zachodnich o większej chłonności. Nasz kraj jest dla nich nieatrakcyjny, tak jak dla nas nieatrakcyjne są ich samochody. To mogą być trudne początki wielkiej miłości.
Czytaj dalej: