Niepotrzebnie wpisałem w OLX "autolaweta trzyosiowa". Oczy płuczę od pół godziny
Witam w bitwie niezwykłych pojazdów, które pojawiły mi się w ogłoszeniach, kiedy wpisałem „autolaweta trzyosiowa”. Oba te wozy muszą przynosić niezwykłe doznania motoryzacyjne.
Do wpisu zainspirował mnie znowu znakomity portal dostawczakiem.pl. Zwróciłem uwagę, że autolaweta trzyosiowa jest lepsza niż dwuosiowa, bo może i ma więcej opon, ale mają one o wiele mniejszy nacisk jednostkowy i mniejsza jest szansa, że coś wystrzeli nam w trasie pod obciążeniem. Nie to, żebym już dziś pędził kupować sobie lawetę, ale mam ten dziwny wydatek gdzieś na liście w przyszłości. Trochę tego złomu już mam do przewożenia z miejsca na miejsce. Z ciekawości spojrzałem więc na lawety trzyosiowe, uznając że to 3,5 tony masy całkowitej to jest taka luźna wskazówka. Niech ten kto nigdy nie przekroczył rzuci pilotem od wciągarki. Ta dodatkowa oś może pomóc przewieźć coś odrobinę zbyt ciężkiego.
Najpierw zaatakowała mnie trzyosiowa autolaweta na bazie Transita z całą zabudową zewnętrzną pod wersję zakrytą. Znakomite, jeśli nie chcesz przyciągać uwagi. Trzeba tylko na to naciągnąć brezent/folię i gotowe. Jest znany podwarszawski zakład renowacji klasyków, który korzysta właśnie z takiej zamkniętej lawety. Jednak to ogłoszenie wygląda na sensowne, a pojazd na dość zwyczajny, pomijając te lansowne alufelgi na tylnych osiach. Dlatego możemy je pominąć i przejść do właściwej bitwy złomów.
Lewy narożnik
Lublin-autolaweta nie brzmi jeszcze przerażająco, choć podobno użytkowanie tego pojazdu jako lawety to nieustające pasmo awarii i właściwie powinien stale wozić sam siebie. Ktoś jednak uznał, że zwykły Lublin to za mało i przerobił Lublina na trzy osie. Jeśli dobrze widzę, to napędzana jest tylko jedna. Jaki był cel ćwiczenia, skoro za sprawą dodatkowej osi Lublin waży więcej, ergo ma mniejszą ładowność? No właśnie, i tu jest hit. Trzyosiowy Lublin podobno bierze na pakę 1710 kg, a to by oznaczało, że waży tylko 1790 kg. Może wszystkie profile ma wypełnione helem albo coś? Lepiej się nie interesować, tylko cieszyć się z tak wspaniałej konfiguracji. W dodatku, zdaniem sprzedającego, auto zostało wyremontowane i wszystko jest tip-top. Od czasu ostatniego opisu na dostawczakiem.pl wóz trochę podrożał, ale nieznacznie. Wtedy kosztował 13 530 zł, dziś 17 000 zł – no cóż, inflacja.
Sprzedający zwraca też uwagę, żeby nie dzwonić i nie opowiadać mu o swoim życiu – ta część opisu wydaje się dyskusyjna, a nawet obraźliwa, ale jest jak to mówi młodzież, REL. Kiedy wystawiałem swoje samochody na sprzedaż, podając numer telefonu, bardzo dużo osób dzwoniło żeby sobie pogadać. Zaczynali od pytania o samochód, po otrzymaniu odpowiedzi która zupełnie ich nie interesowała, wchodzili w słowo i rozpoczynali monolog na swój temat, którego ja miałem wysłuchiwać.
Prawy narożnik
Tu mamy zupełnie inne podejście do tematu trzech osi. Oferowany pojazd osiąga czwartą gęstość, jeśli chodzi o absurd zabudowy. Oto do rzadko spotykanego już Fiata Ducato I generacji ktoś dobudował 9-metrowy najazd. A na zdjęciach postawił na nim jeszcze dwa samochody. Ja tu na tym najeździe widzę jakieś 2800 kg, a do tego dodajmy jeszcze z 2200 kg samego Ducato-przekombinato, to już mamy pięć ton żywej masy, czyli 1500 przekroczenia. Złotówka za kilo, można uznać kontrolę za zakończoną i rozjechać się w pokoju. Tu nie ma nic do oglądania, to tak ma być.
Stawiam, że Ducato w tej odmianie służy do wywożenia samochodów na stację demontażu. Jest pewnie znane w swojej okolicy i nikt nie zadaje głupich pytań, bo skoro jeździ i pracuje, to znaczy że wszystko jest w porządku. To znaczy bardzo nie chciałbym stać po prawej stronie auta kiedy skręca w lewo, bo z moich amatorskich obliczeń wynika, że tylna krawędź zachodzi o ok. 1 metr na sąsiedni pas. Mogę się mylić o kilka centymetrów, ale nie chce wyjść inaczej. Tak czy inaczej, jest to samochód niezwykle praktyczny, z bardzo przemyślaną i pomysłową zabudową, który łamie jakieś 3500 przepisów na temat warunków technicznych pojazdów. Takie coś istnieć nie może, a jednak istnieje, bo taka była potrzeba właściciela. Biada jednak temu, kto to kupi i pojedzie na badanie techniczne. Kiedyś było jakoś lepiej i nikt się o byle nadmiarowe 1500 kg nie czepiał, a z tym zachodzeniem to trzeba dać naklejkę „zachowaj odstęp 1,5 m” i już.