Niemcy nie bawią się w półśrodki i szykują dopłaty na nowe samochody. Nawet na diesle
Niemcy zwiększają dopłaty do samochodów elektrycznych. Obejmą one również auta z silnikami Diesla. Do niemieckich producentów trafią miliardy euro.
Ostatnio media zostały zalane informacjami, że nadchodzą trudne czasy dla samochodów spalinowych. Wielka Brytania zakaże ich sprzedaży od 2030 roku, prowincja Quebec w Kanadzie zrobi to samo od 2035 roku. Niedługo stanie się to samo w Danii, Szwecji, czy Norwegii. Niektórzy twierdzą nawet, że za kilka lat część marek zniknie z rynku. Obecny rok też nie rozpieszczał producentów. W całej Europie spadła liczba sprzedanych aut. Skutki pandemii koronawirusa będą odczuwalne jeszcze przez długi czas. Dodatkowo, od stycznia 2021 r. znacząco zaostrzą się norm emisji spalin. Większość producentów musi stanąć przed różnymi dylematami, co robić, by zyski przestały spadać. Tymczasem Niemcy postanowili, że to doskonały okres na dopłaty do samochodów elektrycznych, dzięki którym w zawoalowany sposób będą mogli wspomóc swoich rodzimych producentów. W grze są 3 miliardy euro.
Niemcy zwiększają dopłaty do samochodów elektrycznych
Jak informowany wcześniej, Niemcy wprowadziły dopłaty do samochodów elektrycznych w kwocie 9 tysięcy euro, z czego 6 tysięcy pokrywało państwo, a 3 tysiące producent samochodu. Program miał się zakończyć w przyszłym roku, ale decyzją rządu federalnego przedłużono jego obowiązywanie do 2025 roku. Na ten cel rząd zamierza przeznaczyć miliard euro. Nie zmieniły się zasady przyznawania dopłat samochód elektryczny nie może być droższy niż 40 tysięcy euro. Kto się załapie na dotację w pełnej wysokości? Volkswagen ID.3. A kto będzie musiał obejść się smakiem? Oczywiście Tesla Model 3. Jeżeli cena samochodu wynosi w przedziale do 40 do 65 tysięcy euro to wtedy dotacja wyniesie łącznie 7 500 euro. W tym przedziale znajdziemy już Teslę, ale jednocześnie inni niemieccy producenci wchodzą w te widełki.
Dopłata obejmuje również hybrydy plug-in. Przy cenie samochodu maksymalnie do 40 000 euro, wyniesie 6 750 euro. W przypadku samochodów o cenach w przedziale od 40 tys. do 65 tys. euro dopłata wyniesie 5 625 euro. W przypadku hybryd pojawiły się jednak ograniczenia. Od 2022 roku będą musiały mieć minimum 60 km zasięgu w trybie wyłącznie elektrycznym, a od 2025 roku – co najmniej 80 km. Jak informuje Der Spiegel niemieccy producenci nie mogą wyjść z zachwytu.
Ale najlepsze dopiero przed nami
Od lat wmawia się ludziom, że samochody z silnikami Diesla to jeżdżące bomby ekologiczne. Zachętą do porzucenia diesla miały być dopłaty za złomowanie samochodu z takim silnikiem. To te dobrze znane pojazdy z premii, których nie da się ponownie zarejestrować, a uczciwi handlarze ciągną je do Polski na części. Ci nieuczciwi sprzedają je po niższej cenie tłumacząc, że cena jest niska, bo przypadkiem zgubili brief, w którym umieszczono odpowiednią adnotację. Czasy tego typu dopłat już się skończyły. Producenci mieli problem, ale rząd postanowił pomóc im i w tym zakresie. Od przyszłego roku będzie można otrzymać premię za złomowanie samochodu ciężarowego, który nie spełnia norm emisji spalin. Na ten cel rząd niemiecki przeznaczy miliard euro. 500 dla firm, które pozbędą się samochodów z normami Euro 3, 4 i 5 na ciężarówki spełniające normy emisji Euro 6.
Kolejne pół miliarda trafi na dotacje w ramach zamówień publicznych, np. przy wymianie samochodów użyteczności publicznej. Jak można się domyślać pomysł nie spodobał się ekologom. Twierdzą, że namawianie do kupna kolejnych samochodów z silnikiem Diesla mija się z celem. Takie samo zdanie ma Federalna Agencja Środowiska. Według nich jeżeli firmy kupią ciężarówki spełniające normy Euro 6, to nie szybko nie przesiądą się na elektryki. Oszczędności na emisji CO2 będą zbyt małe niż przy przesiadce na elektryczne samochody ciężarowe i użytkowe. Szkopuł w tym, że takich pojazdów praktycznie nie ma. Widmo miliarda euro z tego tytułu wzbudziło radość producentów samochodów ciężarowych z silnikiem Diesla.
Ostatni miliard Niemcy przeznaczą na infrastrukturę
Jakby było mało pieniędzy, to rząd da producentom miliard na innowacje. Zostanie utworzony specjalny fundusz, który będzie zajmował się wspieraniem producentów w przejściu na pełną elektromobilność oraz innowacje w tej dziedzinie. Każdy land będzie mógł dopłacić do tego funduszu ze swoich własnych pieniędzy.
Rząd przeznaczył w tym roku 2,5 miliarda euro na utworzenie sieci szybkich ładowarek w oparciu o istniejące stacje benzynowe. Zgodnie z planami, do 2022 roku co czwarta stacja benzynowa ma mieć infrastrukturę do szybkiego ładowania. Do 2024 roku na co drugiej, a w 2026 roku tylko jedna stacja na cztery może nie mieć sieci szybkiego ładowania. Za rozbudową głośno optują producenci motoryzacyjni, którzy twierdzą, że trudno jest produkować samochody elektryczne jeżeli nie ma dla nich odpowiedniej infrastruktury. Wzywają rząd do większych nakładów na ten cel. Protestują przeciw temu prezesi firm energetycznych, którzy twierdzą, że obecne ładowarki i tak nie są wykorzystywane. Żeby zapewnić rentowność sieci, po niemieckich drogach musiałoby jeździć ponad pół milion aut elektrycznych. Jeździ ledwie połowa tego.
Wiecie kto buduje stacje ładowania bez wsparcia rządowego? Tesla. A kto zbuduje sieć ładowarek ze wsparciem niemieckiego rządu? Niemieccy producenci. Wspaniały ruch. Halo, Unio, gdzie jesteś, bo chyba mamy przypadek udzielania pomocy publicznej w sposób, który obchodzi obowiązujące mechanizmy regulujące te kwestie. Nie mówiąc już o wytworzeniu nieuczciwej przewagi. Miliard euro na infrastrukturę to olbrzymie pieniądze, które trafią do producentów z jednego kraju. Natürlich herr Paweł, werden wir uns um dich kümmern.