REKLAMA

Najtańszy nowy samochód w ogłoszeniach w Polsce ma 17 lat. Miłym zaskoczeniem jest Opel

Przejrzałem ogłoszenia nowych samochodów na OLX – z rocznika 2024 – i stwierdziłem, że za wyraźnie mniej niż 60 tys. zł oferowany jest właściwie tylko jeden model: Fiat 500, choć z istotnym zastrzeżeniem. O miano najtańszego dzielnie walczy z Kią Picanto. Niespodziankę zrobił Opel. 

Najtańszy nowy samochód w ogłoszeniach w Polsce ma 17 lat. Miłym zaskoczeniem jest Opel
REKLAMA
REKLAMA

Gdybym miał wskazać, jaki samochód odniósł największy sukces w Europie w XXI wieku, powiedziałbym że właśnie Fiat 500. Produkowany nieprzerwanie od 2007 r. miejski hatchback ma już wprawdzie elektrycznego następcę, ale nadal w sprzedaży jest jego wersja spalinowa. Tym razem już tylko z benzynowym silnikiem 1.0 i układem mikrohybrydy. I taki właśnie pojazd to obecnie najtańszy nowy samochód. A właściwie jedyne co można kupić w cenie wyraźnie poniżej 60 tys. zł.

Chociaż uczciwie mówiąc, to 500-tkę za tak niską cenę jak 55 900 zł znalazłem jedną. Napisali, że będzie dostepna dopiero w kwietniu i że oferta dotyczy tylko przedsiębiorców. Pozostałe, dostępne ponoć od ręki, kosztują 59-60 tys. zł, co wyrównuje ich ceny z innym najtańszym na polskim rynku autem.  

Fiat 500 to jeden z ostatnich przedstawicieli segmentu aut 3-drzwiowych

Klienci już nie chcą aut trzydrzwiowych. Zdarzają się jeszcze oczywiście nabywcy takich pojazdów, ale to rzadkość. Jeśli ktoś kupuje nowe auto, w oczywisty sposób wybiera nadwozie 5d, bo już prawie tylko takie występują. Na palcach jednej ręki można policzyć hatchbacki 3d. Uwaga, liczę: Fiat 500, Mini. Czy coś przeoczyłem? Nie sądzę.

To również znamienne, że model, który kiedyś miał przenosić Fiata do grupy producentów premium, auto do którego miało się aspirować, kupując tańsze propozycje typu Panda czy Aygo, dziś jest najtańszym nowym samochodem osobowym na rynku. Dacia dawno została z tej konkurencji wygryziona, słusznie uznając, że wystarczy podkreślać taniość ich aut, a w rzeczywistości sprzedawać je drożej. Jeszcze ciekawsze jest to, że Fiat 500 to już miał umrzeć ze dwa czy trzy lata temu, a mamy rok 2024 i on dalej jest w produkcji bez żadnych zmian. Ten wóz przez 17 lat przeszedł cały jeden lifting. To oczywiście oznacza tylko, że jest perfekcyjny.

Fiat 500 nie wytrzymuje konkurencji z Kią Picanto

Wprawdzie nie znajdziemy takiej za 55 900 zł (choć jeszcze niedawno trafił się egzemplarz za 54 500 zł), ale już w serii mamy pięcioro drzwi. Kia Picanto była też najtańszym nowym samochodem w naszym przeglądzie ze stycznia, i chociaż najtańszy obecnie egzemplarz kosztuje 59 590 zł – czyli nieco drożej niż najtańsza 500-tka, to jednak dostaje się samochód pięciodrzwiowy. Dwukrotnie będąc na wyjazdach wypożyczałem Kię Picanto i za każdym razem byłem wyjątkowo zadowolony z jej praktyczności, przestronności, niskiego zużycia paliwa i poręczności w mieście. W 500-tce ładniej się wygląda, ale to tyle.

Aż do 67 tys. zł mamy wyłącznie Fiat 500 i Kie Picanto. Nie ma nic innego

Mówię o realnych ofertach ogłoszeniowych, a nie o teoretycznych wartościach z cennika. Jedynym samochodem z rocznika 2024 poniżej 70 tys. zł, poza 500 i Picanto, jest pojedyncza Dacia Sandero 1.0 TCe z LPG, i to wcale nie najbiedniej wyposażona. Nie stanowi ona jednak największego zaskoczenia tego krótkiego przeglądu. Najbardziej zadziwił mnie Opel. Model Crossland 1.2 to bowiem najtańszy samochód z rocznika 2024 w cenie od 70 tys. zł. I to znalazłem liczne ogłoszenia z tym wozem, w tym te dwa najtańsze: za 71 300 zł i 71 750 zł. Jeśli ktoś nie ma obaw o rozrząd w silniku 1.2 Puretech (podobno już poprawiony), to w sumie jest to świetna oferta, bo Crossland przede wszystkim punktuje przestronnością i wygodnym wsiadaniem. Emeryci powinni ustawiać się w kolejce.

REKLAMA

A dalej już robi się drogo. Do 75 tys. zł zbliża się Skoda Fabia, ewentualnie Opel Corsa. W podsumowaniu mogę więc napisać, że ogłoszenia i ceny z cenników pozostają w dużym rozstrzale. Nikt nie sprzedaje choćby Hyundaia i10, Mitsubishi Space Star czy Fiata Pandy w cenach cennikowych, a Fabia kosztuje o 5-6 tys. zł więcej niż w cenniku na początku tego roku. Największym zaskoczeniem pozostaje więc Opel Crossland, co może wskazywać na to, że Stellantis postanowił sprzedawać swoje auta za konkurencyjne ceny, zupełnie wbrew słowom prezesa Tavaresa. Albo że mają tam chaos i nikt nad tym nie panuje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA