Najtańsze nowe samochody w Polsce. Oto lista na 2024 rok
Jakie są najtańsze samochody w 2024 r.? W świecie stale rosnących cen da się na szczęście znaleźć jeszcze kilka przykładów aut, które nie zdemolują kompletnie domowego budżetu. Co nie znaczy ani trochę, że są naprawdę tanie.
Są po prostu - uwaga, niesamowite odkrycie - tańsze niż reszta. I, żeby ten przegląd miał jakąś myśl przewodnią, kosztują mniej niż 70 000 zł. Niestety w niektórych przypadkach jest to tylko symbolicznie mniej.
Czego tu nie będzie?
Czterokołowych wynalazków, które trudno uznać za pełnoprawne samochody. W niektórych krajach ma to spory sens, chociażby ze względu na ulgi czy zdecydowanie luźniejsze wymagania dotyczące uprawnień, ale u nas wciąż trudno uznać je za wartościową alternatywę dla samochodu na masową skalę.
Zresztą jeśli już mają być cztery koła za 60 000 zł, to lepiej kupić dwa rozsądne rowery i tyle. Wprawdzie trzeba będzie od razu wymienić te cztery koła na jakieś lepsze, zamiast marketowych stojaków, ale co poradzić - żadna mobilność nie jest dzisiaj tania.
Kia Picanto - 60 500 zł
Czyli twój samochód startowy, jeśli szukasz czegoś najtańszego. Pod maską budzące trwogę w postronnych 1.0 DPI o mocy 67 KM i 5-stopniowa, manualna przekładnia. Do wyboru teoretycznie jest jeszcze 1.2 DPI o mocy 84 KM, ale cennik zastrzega, ze to tylko ze stocka.
Lepiej się przy tym pospieszyć, bo w drodze jest już odświeżona Kia Picanto i pewnie nie utrzyma już tak atrakcyjnej ceny.
Fiat 500 - od 61 000 zł
Dziwne to trochę czasy, w których Fiat 500, czyli auto stawiające głównie na styl, a nie na cenę czy praktyczność, niemal otwiera listę, ale nic na to się nie poradzi. Za 61 000 zł dostaniemy podstawową wersję 500 z silnikiem 1.0 70 KM, a na pokładzie znajdziemy m.in. radio z Bluetooth, klimatyzację (manualną), 7 poduszek powietrznych, stalowe felgi 14 i to by w sumie było na tyle.
Jeśli chcemy więcej, ale dalej nie chcemy przekraczać 70 000 zł, to możemy skusić się na wersję Dolcevita, która dorzuca m.in. tylne czujniki parkowania, automatyczną klimatyzację, szklany dach (!), felgi aluminiowe 15", tempomat i dzieloną kanapę.
Dacia Sandero - 62 900 zł
Auto o rozmiar albo nawet dwa większe od 500 i jednocześnie niezauważalnie droższe. Aż dziwne, że Sandero nie jest dominującym widokiem na polskich ulicach, skoro tak lubimy rozsądne, proste i praktyczne wozy.
Dacia Sandero za 62 900 zł będzie przy tym naprawdę prosta i rozsądna - wyposażenie obejmuje m.in. radio z Bluetooth, ogranicznik prędkości, dzieloną i składaną tylną kanapę, 15-calowe stalowe felgi, LED-owe reflektory do jazdy dziennej i w sumie to wygląda na to, że nie ma klimatyzacji, ale za to ma silnik o pojemności skokowej poniżej 1 litra. Niestety konfigurator sugeruje, że klimatyzację dostaniemy dopiero w wyższej wersji, kosztującej już prawie 70 000 zł.
Mitsubishi Space Star - 62 990 zł (57 990 zł)
Niepozorne Mitsubishi od lat utrzymuje się w czołówce najtańszych samochodów w Polsce i tak jest również w tym roku. Gdyby przy tym uznać cenę promocyjną (w nawiasie nagłówka) za podstawową, można byłoby mu nawet przyznać tym razem pierwsze miejsce i zaprosić do klubu "mniej niż 60 000 zł". Nie byłby to przesadnie liczny klub, ale co poradzić.
Co dostaniemy za takie pieniądze? Podstawową wersję z manualną przekładnią (5 biegów) i jednostką 1.2 o mocy 71 KM. Do tego 14-calowe stalowe felgi, manualna klimatyzacja, zdalnie sterowany zamek centralny, elektrycznie sterowane szyby przednie i składane oparcie tylnej kanapy. Można śmigać.
Fiat Panda - 65 900 zł
Można się ze strategii Fiata tu i tam śmiać, ale jednak trzeba docenić, że udało mu się w tym coraz mniej licznym przedziale cenowym zmieścić aż dwa samochody. Trochę wprawdzie dziwne, że Panda jest o kilka tysięcy droższa niż 500, ale czasy są dziwne, to i cenniki też.
Ile? 65 900 zł i dostajemy za to ten sam silnik, co w 500, czyli 1.0 70 KM. Co smutne, radia tutaj nie znajdziemy (ale jest instalacja do montażu), a i nawet dość oczywiste dla tego samochodu opcje, takie jak składana tylna kanapa, wymagają dopłaty (?!).
Hyundai i10 - 67 000 (62 000 zł)
Kategoria: tanio to już było, na szczęście z odsieczą przychodzi w pewnym stopniu aktualna promocja, w ramach której malutki i10 kosztuje nie "prawie 70 000 zł", a "trochę ponad 60 000 zł".
Na co możemy liczyć? Na wolnossącą jednostkę 1.0 o mocy 67 KM i 5-stopniową przekładnię manualną. Stalowych felg 14" pewnie już się spodziewaliście, podobnie jak elektrycznie sterowanych szyb tylko z przodu i manualnej klimatyzacji. Przyznaję punkty za skórzane obszycie kierownicy, czego w bazowym Space Starze nie uświadczymy.
Skoda Fabia - 68 600 zł
Tuż pod granicą 70 000 zł, ale jeszcze jest - Skoda Fabia. Z silnikiem 1.0 MPI o mocy 80 KM i manualną przekładnią, ale jest. Nie liczmy przy tym na specjalne luksusy - musi nam wystarczyć manualna klimatyzacja, Bluetooth, elektryczne sterowane szyby z przodu, LED-owe reflektory w wersji "Basic" i stalowe obręcze 15". Nie, hamulce tarczowe z tyłu to nie tutaj, dopiero wersję wyżej. TSI z 6-biegową przekładnią też wymaga znaczącej dopłaty, ale poważnie bym rozważył.
To co zrobić?
Przyzwyczaić się do tego, że nowe auta tyle kosztują, tym bardziej że pewnie tu i tam zaraz wskoczy lifting i auta z tej listy staną się tylko droższe. Ewentualnie można zerknąć na to, czym jeździmy do tej pory i spróbować się przekonać, że to jeszcze trochę pojeździ, wystarczy tylko trochę ponaprawiać. Zresztą niedługo pewnie większość osób skupi się właśnie na tym drugim rozwiązaniu, bo alternatywa będzie coraz mniej przyjazna - w tym i dla portfela.