Znalazłem najtańszy nowy samochód. Nie uwierzycie, co ma zamiast ekranu
Nie ma radia i klimatyzacji, ale kosztuje 54 500 zł. Oto fabrycznie nowa Kia Picanto wyposażona w... nie, tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.
Idziesz do salonu pod koniec roku 2023, a tam nowy samochód bez klimatyzacji. Uszami wyobraźni słyszę już te wyrazy oburzenia ze strony tzw. potencjalnych klientów, czyli osób niezainteresowanych zakupem, ale zainteresowanych komentowaniem, jak to „nikt tego nie kupi”, „powinno być zakazane” i tak dalej. W rzeczywistości i na takie auta znajdują się chętni, zwłaszcza gdy mowa o zakupach flotowych. Przy cenie 54 500 zł wszelkie narzekanie należy odłożyć do schowka przed pasażerem (o ile jest zamykany).
Kia Picanto za 54 500 zł jest o wiele tańsza niż Dacia Sandero
Dacia wpadła w szał podnoszenia cen i obecnie koncepcja sprzedawania najtańszego samochodu na rynku już dawno im się załamała. Sandero 1.0 TCe 90 KM w wersji Essential - bez klimatyzacji - wyceniono na 62 900 zł, czyli o 8400 zł więcej niż Picanto. Owszem, miejsca też jest więcej, a osiągi lepsze, ale różnica w cenie trochę powala. Zresztą takie auta w ruchu widuje się bardzo rzadko, bo ludzie boją się, że coś tak biednego będzie nieodsprzedawalne. Nie dotyczy to tylko firm, które biorą takie auta w wynajem długoterminowy. Pewna firma ochroniarska kupiła jeszcze 5 czy 6 lat temu partię Yarisów w wersji trzydrzwiowej.
Kilka razy natrząsałem się z Audi czy Mercedesa za stosowanie malutkich ekranów w ogromnych panelach z bardzo grubymi ramkami zewnętrznymi. W bazowych wersjach to standard i wygląda to raczej pokracznie. Przypomnę, z jaką wizualną patologią mamy do czynienia w GLA...
Swoje za uszami ma też Audi z dziurą zamiast ekranu.
Jednak większość naprawdę bazowych wersji pojazdów to auta spoza rynku europejskiego, oferowane w Brazylii, Indiach czy RPA. Tymczasem tu mamy do czynienia z całkowicie europejskim Picanto bez klimatyzacji i radia, a jej wnętrze ocieka wspaniałością z jednego powodu. Otóż deska rozdzielcza Picanto jest zaprojektowana tak, żeby ekran wystawał ponad konsolę. Obecnie to bardzo modne. Taki sposób projektowania sprawia, że nie bardzo da się wykonać wariant bez ekranu. To znaczy da się, ale nadal potrzebny jest plastikowy element nad konsolą, który będzie zatykał dziurę, jaka powstałaby, gdyby go nie było. Zresztą spójrzcie sami...
Ekranu brak, ale zaślepka w jego kształcie jak najbardziej jest. Ma nawet kilka wyżłobień przypominających kratkę głośnika i napis „picanto”. Oprócz tego wszystko wygląda całkiem dobrze, bo mamy obrotomierz, komputer pokładowy, a nawet... no dobrze, tak naprawdę nie mamy nic więcej. Chociaż nie! Jest jeszcze zdalnie sterowany centralny zamek.
Byłby to wspaniały samochód na wyprawę do Ameryki Południowej
Prosty, oszczędny i całkiem nowy. Przy okazji ma idealny kolor, wygląda jak taksówka z Bogoty. Ciekaw jestem, jak znalazł się w ofercie dealera z Chorzowa, czy ktoś tam naprawdę uznał że „to ma szansę się sprzedać, bo jest tanie”. Z jednej strony uważam, że takich świrów i miłośników bazowych wersji jak ja jest niewielu. Z drugiej uznaję, że cena czyni cuda i ten wóz na pewno znajdzie nabywcę, który chce mieć przyjemność siedzenia w fotelu niewygniecionym przez nikogo innego. Dodajmy jeszcze do tego nielimitowany czasowo wjazd do wszystkich stref czystego transportu, które powstaną w Polsce i całkiem na serio ktoś może się tym zainteresować. Czasem aż żałuję, że do niczego mi to niepotrzebne.