Chińczycy robią auta z rozmachem, jakiego nam brakuje. Oto sześć najciekawszych modeli tego roku
Rok 2024 jeszcze się nie skończył, ale już teraz można stwierdzić, że motoryzacyjnie należał on do Chińczyków. Prezentowali oni nowe samochody z rozmachem, o jakim w Europie możemy tylko pomarzyć, zupełnie nie bojąc się ani nowatorskich rozwiązań, ani odważnych nawiązań do klasycznej motoryzacji.
Sytuacja producentów europejskich nie jest zbyt wesoła. To znaczy nadal zarabiają oni mnóstwo pieniędzy, ale dość mocno już widać, że na rynkach pozaeuropejskich będą musieli pogodzić się z utratą swojej pozycji. To samo zresztą dotyczy rynku chińskiego, gdzie przecież Volkswagen dominował przez wiele lat. Wcale nie chciałem robić tego mema i wolałbym, żeby to Europa była motoryzacyjną potęgą jak w latach 60. ubiegłego wieku, ale trudno kłócić się z rzeczywistością, w której coraz odważniej karty rozdają producenci z Chin.
Skoro mamy już to ustalone, to zapraszam na przegląd najciekawszych samochodów chińskich zaprezentowanych w tym roku. Znalazłem ich sześć, każdy inny.
Zeekr Mix
Zdecydowanie najciekawszy chiński samochód zaprezentowany w tym roku. Ma troje drzwi przesuwnych, ale nie ma środkowego słupka. Tylko drzwi kierowcy otwierają się standardowo. A to i tak najbardziej zwyczajna rzecz w tym aucie. Cała reszta danych powoduje, że oczy otwierają się szerzej niż te przesuwne drzwi. Wnętrze można aranżować dowolnie, przednie fotele obracają się w zakresie 0-270 stopni, centralny tunel rozkłada się w stolik, kanapa – w łóżko, a na pokładzie znajduje się także lodówka. Przednie koła skręcają się o więcej niż 50 stopni, przez co promień zawracania to zaledwie 4,95 metra. Samochód wyposażono w lidar i rozbudowane możliwości jazdy autonomicznej.
Do tego jeszcze nadwozie wykonano z jednego elementu stali o wysokiej wytrzymałości, natomiast zewnętrzne panele są aluminiowe. Nikt na świecie nie oferuje podobnego pojazdu. Pytanie czy znajdą się chętni na tak dziwny, a wcale nie tani samochód. W Chinach kosztuje on 157 000 zł (w przeliczeniu).
Changan Qiyuan E07
Czy to SUV? Czy to pickup? A czemu nie oba? Changan z nową marką Qiyuan atakuje segment, który za bardzo jeszcze nie istnieje. To wielki SUV, dający się przekształcić w pickupa przez opuszczenie tylnej burty i podniesienie górnej osłony. Trudno jednoznacznie zaklasyfikować to nadwozie – jak dla mnie jest to trochę Hyundai Santa Cruz, tyle że zabudowany od góry.
Ten wielki pojazd o długości ponad pięciu metrów występuje jako czysto elektryczny lub wyposażony w spalinowy silnik do wydłużania zasięgu. Wrażenie robi rozstaw osi wynoszący aż 312 cm. Do tego jeszcze ultraniski współczynnik oporu aerodynamicznego wynoszący 0,237 i mamy wóz, który po pierwsze nie ma konkurencji, po drugie robi duże wrażenie swoimi osiągami. Wersja dwusilnikowa, w pełni elektryczna, rozwija 590 KM i rozpędza się do 100 km/h w mniej niż 4 sekundy. Cena w Chinach? Około 112 tys. zł.
Yangwang U9
Elektryczny supersamochód z czterema silnikami w kołach – brzmi jak science-fiction, a jednak to prawda. Mimo zapowiedzi nie powstała produkcyjna wersja Tesli Roadster II, więc potencjalną lukę rynkową na elektryczne hiperauto wypełnia BYD ze swoją marką Yangwang.
Yangwang U9 mimo akumulatora o pojemności 80 kWh ma rozpędzać się do 100 km/h w 2,36 sekundy i rozwijać moment obrotowy prawie 1700 Nm. Przewidywana moc to ok. 1287 KM, co ma pozwolić przejechać pierwsze 400 metrów w mniej niż dziesięć sekund. Zawieszenie o kosmicznej technologii ma pozwolić jechać na trzech kołach, podskakiwać i bujać samochodem. Po co? Bo można.
Cena Yangwanga U9 w Chinach: 944 tys. zł. Dość tanio.
Oshan S20
Coś z drugiego końca skali wobec opisanego wcześniej Yangwanga: zwykły elektryczny sedan z koncernu Changan oferowany pod marką Oshan. Auto jest proste, bez stylistycznych wymysłów, o dość niskiej mocy i prędkości maksymalnej (135 km/h). Ale za jego sprawą Changan rzuca rękawicę firmie NIO, ponieważ wprowadza w nim system szybko wymiennego akumulatora. Planowana jest konkurencyjna wobec NIO sieć stacji wymiany akumulatorów. W dodatku Oshana S20 wyposażono w akumulatory LFP, czyli litowo-żelazowo-fosforanowe, lżejsze niż stosowane szeroko akumulatory litowo-jonowe, o minimalnym zjawisku samorozładowania. Dzięki temu na stacji wymiany będzie można przechowywać naładowane „paczki” przez dłuższy czas i nie stracą one energii. To teraz pokażcie mi europejski samochód z tym systemem. My nadal latamy z przewodami i przedłużaczami.
Hongqi Guoya
Marka Hongqi to chiński luksus, coś powyżej premium – robią tylko największe pojazdy z maksymalnym poziomem wyposażenia i komfortu, gdzie cena nie gra roli. Celują w biznesmenów i przedstawicieli władz, którzy nie chcą być widziani w samochodach produkcji zagranicznej.
Nowy model Guoya to tradycyjny sedan z segmentu klasy S. Ma 5,3 metra długości, a napędza go, uwaga, silnik benzynowy – trzylitrowy V6 lub czterolitrowy V8. Oba mają turbodoładowanie, a V8 rozwija 490 KM. Trudno nawet wypisać wszystkie elementy wyposażenia tego pojazdu, ale jednym z nich ma być oświetlenie przednie ze sztuczną inteligencją, które będzie wiedziało samo co podświetlić, a co wyciemnić i nie pozwoli przeoczyć niczego ważnego dla kierowcy.
Cena nie jest znana. Albo inaczej: nie stać Was, a poza tym i tak nie mieszkacie w Chinach.
BYD E-Vali
I na koniec coś z innej beczki: BYD E-Vali, czyli kto Fiata Ducato w Europie powali? Nie jest to pierwsza próba stworzenia dostawczaka specjalnie dla Europy, bo podobną podejmował już chociażby Maxus z modelem eDeliver 9 (tu go testowałem). Ale BYD zrobił to wszystko zupełnie od zera, wzorując się na europejskich pojazdach, tyle że twórczo je rozwijając. Elektryczny van ma akumulatory typu Blade, które są płaskie i nie podnoszą nadmiernie podłogi części ładunkowej. Podano ładowność wersji 4,25 t, czyli wciąż legalnej (w niektórych krajach) na kategorię B – to 1450 kg. Przy pojemności 80 kWh pojemności akumulatora można liczyć na ponad 300 km zasięgu, choć w opisie tego pojazdu na Carnewschina podano zasięg 220-250 km. Nie wiem jak trzeba byłoby upalać takiego BYD-a, żeby na dystansie 220 km zużyć 80 kWh, ale dla chcącego nic trudnego. Wersja o wyższej ładowności ma długość aż siedmiu metrów. Kurierzy posapują z entuzjazmu, a Fiat z 17-letnim już Ducato pewnie trochę nie wie, co robić.
W sumie to nikt nie wie co robić. Chińczycy nadchodzą jak Godzilla: możesz tylko ją obserwować.