Przybysz z dalekich Indii odnalazł się w Polsce. SUV za 9 tys. zł kusi jak sprzedawca samosy z ulic Kalkuty
Na portalu Otomoto.pl trafiliśmy na ogłoszenie ze wspaniałej kategorii „Inny inny”. Pod tą nazwą kryje się indyjska Mahindra Goa, którą ktoś wystawił za bardzo niską cenę.

W polskich ogłoszeniach czasami znajdzie się auto które nie powinno się tam znaleźć - nie chodzi nawet o to, że ktoś mu tego zabrania, tylko jego obecność w Polsce jest trochę wbrew logice. Chociaż ktoś mądry powiedział kiedyś, że w Polsce znajduje się przynajmniej jeden egzemplarz każdego samochodu który został kiedykolwiek seryjnie wyprodukowany. Czy naprawdę tak jest - nie wiem, ale indyjską Mahindrę Scorpio możemy odznaczyć.
W Indiach rządzą, w Polsce są nieznani
Mahindra & Mahindra to jeden z największych producentów samochodów w najludniejszym kraju świata - choć daleko mu do Maruti Suzuki, to rywalizuje o drugie miejsce z Tatą. Działalność motoryzacyjna zaczęła się w latach pięćdziesiątych z produkcją licencyjnych odmian amerykańskich Jeepów CJ3 (po których dziedzictwem zostaną żebrowane grille późniejszych modeli), do których dekadę później dołączyły samochody dostawcze.
Jednak pod koniec XX w. pojawiły się plany wprowadzenia także bardziej komfortowych i pojemnych samochodów terenowych, które można by też opychać w innych regionach świata. Tak w 2002 r. pojawił się jeden z najważniejszych i najlepiej sprzedających się (przynajmniej w Indiach) modeli w gamie Mahindry - nosi on nazwę Scorpio i jest to duży SUV o klasycznej konstrukcji opartej na ramie, z napędem na tylne lub wszystkie koła. W 2007 r. dołączył także bazujący na nim pickup o nazwie Scorpio Getaway.
Pierwsze egzemplarze sprzedane poza Indiami trafiły do klientów w 2003 r. Pod koniec tegoż roku pojawiły się nawet w Europie - z uwagi na prawa do nazwy Scorpio, które na naszym kontynencie dzierżył Ford, musiano zmienić nazwę na Goa. Mahindra Goa z nową tożsamością trafiła do Włoch i Francji, jednak w żadnym z tych państw nie odniosła wielkiego sukcesu. W Pendżabie liczą jednak, że w końcu uda się to nowocześniejszej, obecnej generacji Scorpio produkowanej od 2022 r. z dodatkowym oznaczeniem N. Model poprzedniej generacji (taki jak z ogłoszenia) jest jednak wciąż w produkcji z dodatkowym przydomkiem Classic. Scorpio N trafił już m.in. do Australii, czy Ameryki Północnej. Czy trafi i do Europy? Ciężko powiedzieć, lecz jeżeli wersja z napędem elektrycznym, lub przynajmniej hybrydowym nie zostanie wprowadzona do produkcji, jest to raczej wykluczone.
Więcej dziwnych ogłoszeń z Polski znajdziesz tutaj:
Jeden egzemplarz się jednak u nas znalazł
Prezentowana Mahindra pochodzi z rocznika 2009 - oznacza to, że najprawdopodobniej przyjechał z Włoch, gdyż sprzedaż tego auta we Francji zakończyła się w 2008 r. Włoską teorię potwierdza także ramka na przednią rejestrację - jest wąska, pasująca do charakterystycznych, przednich tablic używanych na Półwyspie Apenińskim. Jest to również wersja po pierwszym, małym liftingu z 2006 r.

Goa we Włoszech mogła być dostępna z jednym z dwóch silników przeznaczonych wyłącznie na eksport poza Azję. Obydwa to 2,5-litrowe turbodiesle, zaś w opisywanym egzemplarzu znalazł się nieco nowocześniejszy wariant z wtryskiem common rail - nosi oznaczenie NEF CRDe i rozwija mało imponujące 112 KM. Przebieg Mahindry jest do przełknięcia i wynosi 170 tys. km. Nadwozie jest pełne drobnych odprysków wgnieceń i ogólnych uszkodzeń - to akurat kwestia specyfiki poruszania się samochodem we Włoszech i wjeżdżania na centymetry w wąskie, średniowieczne uliczki. Jedynym poważnym uszkodzeniem jest trzecia lewa szyba, która gdzieś się niestety zawieruszyła.

Jeśli chodzi o cenę, to jak na spory samochód, o niezłych zdolnościach terenowych i wcale nie tak zużyty, jest ona okazyjna - wynosi 8900 zł, jednak w związku z nią nasuwa się od razu pewna metafora. Otóż z tym samochodem jest trochę jak z indyjskimi street foodami: z jednej strony kusi spróbowaniem czegoś egzotycznego, a zarazem taniego, ale z drugiej - widzisz jak to jest przygotowywane i niektórych ludzi może to wręcz odrzucać. Czy wygra ciekawość, czy strach - to już kwestia bardzo osobistych preferencji.