Legendarny włoski tuner powraca - z Fiatem 500 w cenie BMW M3
Tuner i budowniczy karoserii z Rzymu - Giannini - postanowił przypomnieć światu o sobie. W tym celu wycisnął z Fiata 500 wszystko, co się dało.
Wraz z zakończeniem produkcji obecnej generacji spalinowego Fiata 500, pożegnamy również jego pikantne wersje - Abartha 595 i 695. Fiat zapewne z tej okazji przygotuje czterdziestą siódmą edycję limitowaną. Równolegle, Giannini - renomowany tuner samochodów Fiata ze stolicy Włoch - przygotował najbardziej ekstremalną wersję modelu 500, w której silnik osiągnął swoje maksimum, a nadwozie prezentuje się bardzo bojowo.
Więcej o małych włoskich samochodach przeczytasz tutaj:
Giannini zrobiło to, co wychodzi mu najlepiej
Historia Giannini Automobili liczy sobie ponad sto lat. Zostało założone przez Domenico i Attilio Gianninich jako warsztat mechaniczny, ściśle współpracujący z przedwojennym producentem samochodów Itala. Już w latach trzydziestych zajęło się przerabianiem najmniejszych modeli Fiata - Balillą i Topolino. W latach pięćdziesiątych zajął się największym bestsellerem giganta z Turynu - popularną „pięćsetką”. W kwestii popularności jako tunera tych samochodów zawsze pozostawał w cieniu Abartha - mimo że w seriach wyścigowych na półwyspie apenińskim to często Giannini wygrywało rywalizację. Zaś w przeciwieństwie do firmy ze skorpionem w logo, nigdy nie należało do Fiata.
Od lat końca dziewięćdziesiątych obszar działań firmy kręcił się już tylko wokół budowy nadwozi. I to często w mało ambitnej formie, gdyż ograniczało się to praktycznie tylko do tworzenia części do tuningu wizualnego małych modeli Fiata. Aż do teraz. Dzięki Spettacolo, Giannini powróci również do wyścigów, biorąc udział w mistrzostwach Time Attack Italia 2024 prowadzonych przez Old School Garage.
Spettacolo - nie tylko na pokaz
Spettacolo narodziło się ze współpracy rzymskiej firmy Impero Fabrizio Grandiego, licencjobiorcy Gianniniego, z turyńską firmą Maestri Design Angelo Vicino - firmą specjalizującą się w tworzeniu samochodów specjalnych, z Paolo Mancinim na czele projektu. Ma muskularne, a jednocześnie aerodynamiczne linie. Uwagę zwraca konstrukcja maski, która przywodzi na myśl przód samochodu Formuły 1 dzięki pokaźnym wlotom powietrza. Do tego, samochód oferuje wielopłaszczyznowy konfigurator, dzięki któremu możemy dostosować wygląd wymarzonego egzemplarza.
Chociaż w języku włoskim słowo „spettacolo” oznacza „pokaz”, to stuningowana, wykonywana ręcznie pięćsetka nie jest zwykłą pokazówką. Pod maską znajdziemy dobrze znany turbodoładowany silnik 1.4 T-Jet, którego poddano znacznym modyfikacjom. Spettacolo rozwija moc aż 247 KM. Przy masie własnej mniejszej niż tona, daje to prędkość maksymalną 280 km/h, zaś sprint od zera do setki zajmuje równe 5 sekund - przypominam, że wciąż chodzi o miejskie autko o długości 375 cm. W celu poprawy prowadzenia istnieje możliwość aktywacji trybu „track”, zmieniającego ustawienia zawieszenia i układu kierowniczego.
Cena jest równie spektakularna, co osiągi
Miłośników włoskiego tuningu może ona odstraszyć - 133 tys. euro. Po przeliczeniu na polską walutę otrzymamy 566 tys. zł - cena niebagatelna, gdyż za tysiąc mniej można kupić BMW M3. I to nawet nie podstawowe, tylko wersję Competition. Jednak czuję w kościach, że każdy z 200 egzemplarzy limitowanej serii, opatrzonych certyfikatem autentyczności, znajdzie swoich nabywców. To może być jedno z tych aut, które nie będą zbyt wiele tracić na wartości.