Wiele zim minęło od ostatniego Kącika Tesli. Nie umiałem się zdecydować, która z ostatnich wieści ze świata Tesli podoba mi się najbardziej, to opiszę trzy, a może nawet cztery. Autonomiczna jazda dla osób żyjących w pośpiechu chyba żondzi.
Nawet Tesla Cybertruck, która z pierwszych 6 dni u szczęśliwego (chyba) nabywcy, 4 spędziła w serwisie, nie rozbawiła mnie tak, jak FSD dla osób żyjących w niedoczasie. Po kolei może idźmy.
Otwieranie bagażnika sobą pomijam
Muszę pominąć to, że dzięki aktualizacji oprogramowania w Tesli można otrzymać zupełnie nową funkcję, zazwyczaj wymagającą słonej dopłaty. Po instalacji nowego oprogramowania nagle można otworzyć bagażnik bez użycia rąk i nóg. Nie ma żadnego machania stopą pod zderzakiem. Stajesz przed bagażnikiem — tym z tyłu, bo Tesla ma też bagażnik z przodu — i on się otwiera, jeśli w kieszeni masz telefon.
Tesla polega na obrazie z kamer, ignorując istnienie czujników, stąd możliwość zastosowania takiego rozwiązania. I nie trzeba za to nic płacić. Także za takie zagrywki ludzie chcą tych samochodów. Trudne do wyobrażenia jest, by jakiś inny producent włączył coś za darmo, bo obudził się z takim pomysłem. Jest to motyw przedni, dużo lepszy niż to, że Tesla taką samą drogą usunęła problem z dźwiękiem sygnalizującym niezapięte pasów bezpieczeństwa, na który musiała ogłosić akcję serwisową.
Natomiast zupełnie zabawne byłoby, jakby Tesla nagle cofnęła funkcję otwierania bagażnika, albo po cofnięciu zażądała dodatkowej opłaty za ponowne włączenie. To byłoby świeże i bardzo kapitalistyczne. Ale umówiliśmy się, że to pomijam, bo ta aktualizacja ma już z miesiąc, choć film chyba jest świeży.
Do Tesli Cybertruck nie dają szampana
Pewien nabywca Tesli opisał swoją przygodę z tym samochodem. Po odebraniu nie za bardzo mógł nim jeździć, bo pojazd praktycznie cały czas był zepsuty. Myślałem, że terenowe pojazdy do zadań specjalnych, takie, które praktycznie unoszą się na wodzie, nie psują się, ale proszę, myliłem się. Nie działało zawieszenie, nie chciało się unosić, bo czegoś nie podłączyli w fabryce. Naprawili mu to, chciał odwieźć dzieci do szkoły, a tu nic, auto unieruchomione, nie chciało działać. Osłona przestrzeni bagażowej też mu nie działała, bo przyszczypywała uszczelkę, jeśli dobrze rozumie charakter tej usterki. Nieważne jest to w ogóle, co mu się zepsuło, bo może później już będzie cieszył się wyłącznie bezproblemową eksploatacją. Ważne jest, że nie dają szampana.
Właściciele relacjonuje, że sam proces odbioru auta był dziwaczny. Chyba spodziewał się mini uroczystości. Tak się dzieje w przypadku wielu marek, szczególnie tych drogich. Jest specjalna przestrzeń do wydawania pojazdów. Na zewnętrznym ekranie bądź ozdobnej karteczce pojawia się imię nabywcy i życzenia czegoś tam, wielu owocnych wizyt w ASO zapewne. Są prezenciki, nierzadko wino, a specjalny mądry pan objaśnia wszystkie funkcje pojazdu. Człowiek się czuje, jakby dewelopera za nogi złapał.
Tymczasem w Tesluni, która nie ma specjalnie rozbudowanych struktur, za to ma presję czasu, proces wydawania pojazdów jest traktowany po macoszemu. Ten człowiek od Cybertrucka podpisał papiery i miał poszukać go sobie na wielkim parkingu. Mówi, że czuł się jak w wypożyczalni Hertz. Nie usłyszał słów "gratuluję", ani "dziękuję", o szampanie nie wspominając, a kupił samochód za 100 tys. dolarów. W Polsce prezydent by przyjechał, zdjęcie sobie z nim zrobić.
Ciekawe, czy FSD wykupił? Bo mógłby w pośpiechu jeździć do tego serwisu.
FSD dla osób żyjących w pośpiechu
Żyłem w przekonaniu, że autonomiczna jazda to jest produkt, który ma zmienić świat na lepsze. Wyeliminować omylną jednostkę ludzką z procesu prowadzenia pojazdu. Wejdzie komputer, który się nigdy nie myli, ogarnie wszystkie zmienne i zaproponuje przejazd najmądrzejszy, najlepszy, najbezpieczniejszy. Ideał jazdy to będzie. Tymczasem ideałów jest więcej, minimum trzy.
Nawet nie kojarzyłem, że FSD (Full Self-Driving) Tesli, czyli tryb autonomicznej jazdy, ma swoje tryby, a ma. Oczywiście w USA, a nie w Europie, bo tu nie jest tak łatwo opędzlować legislatorów, jeśli się nie jest Chińczykiem. To będzie miał dalej, ale jeden dość niepokojąco będzie się nazywał.
Obecne tryby FSD nazywają się Chill, Average and Assertive, czyli coś w stylu wyluzowany, przeciętny i asertywny. Można sobie nawet pooglądać filmy, w których porównują, jak to działa, jakie komputer podejmuje decyzje, w zależności od wybranego trybu.
W pierwszym z nich zachowywane odległości między pojazdami będą większe, a zmian pasów będzie mniej. W kolejnych odległości się zmniejszą, a manewry będą wykonywane chętniej. Samo utrzymywanie odległości niewiele różni się od ustawień aktywnego tempomatu, w jaki wyposażonych jest wiele aut. W zwykłej jeździe różnice między tymi trybami Tesli mogę nie być szczególnie widoczne, ale istnieją. Teraz będą inne tryby.
To znaczy, może będą to te same tryby, tylko trochę inaczej będą się nazywać. Fan Tesli poprosił Elona Muska, o tryb jeszcze bardziej wyluzowany. Ten obecny jest dla niego zbyt agresywny. Elon odrzekł, że będą tryby chill, standard i hurry.
Różnic nie wskazał, ale nazwa ostatniego, czyli "pośpiech" brzmi trochę niepokojąco, gdy pomyśli się o przeznaczeniu tych autonomicznych systemów. Dzięki nim ma być przede wszystkim bezpiecznie, a tu proszę, można jechać bezpiecznie i spieszyć się jednocześnie. Oczywiście tylko, jeśli się jest komputerem Tesli, dla ludzi "szybko i bezpiecznie" nie istnieje i bardzo słusznie. Robiłbym ten tryb za dopłatą, żeby można było wykupić się z terroru bezpieczeństwa. Przeznaczona jest nam wyłącznie stateczna i bezpieczna jazda, a tu proszę, można oszukać przeznaczenie.
Może chodzi tu o możliwość zarabiania, mnożenia zysków. Elon Musk wrócił do promowania koncepcji robotaksówek. Pierwotnie mamił przyszłych właścicieli wizą łatwego zarobku. Właściciel Tesli siedzi sobie w domu, a auto jeździ i zarabia, wożąc ludzi za pieniądze. Jakby mu włączyć tryb pośpiechu, to szybciej by się uwijało i zarabiało więcej pieniędzy.
Jakie to wszystko jest sprytne. Niech robią tryby nawet dla spóźnionych na samolot, tylko niech szampana zaczną dawać i zaczną mówić "gratuluję".