Znalazłem najgorszą podróbkę Land Cruisera w afrykańskich zaroślach. Powód powstania tego SUV-a jest kosmicznie głupi
Wyobraźcie sobie, że na przełomie XX i XXI wieku Chińczycy zrobili kopię Land Cruisera serii J100 pod nazwą Huaxing Fuqi. To akurat dość łatwo sobie wyobrazić, bo były to czasy, gdy Chińczycy na potęgę kopiowali inne auta. Ale po co to zrobili?
Podróżując po południowej Afryce co i raz natykam się na jakieś budowle lub inwestycje wykonane w stu procentach przez Chińczyków. Do tego stopnia, że mają one napisy po chińsku, a także są wspominane przez lokalną ludność jako „po prostu się pojawiły”. Cała załoga, od inwestora po robotników, przyjechała tu po prostu z Chin i coś postawiła, a potem się przenieśli w inne miejsce.
Dyrektorzy takich inwestycji potrzebowali reprezentacyjnego wozu
Z pomocą przyszedł państwowy producent: Fuzhou Auto Works, działający od roku 1969. W roku 1999 rozpoczęto tam ręczną i niezwykle limitowaną produkcję samochodu Huaxiang Fuqi, początkowo z oznaczeniem 6480, później 6500 i dodatkową nazwą Conqueror. Wyglądał on jak odrysowany ze zdjęcia Toyoty Land Cruiser J80. Mniej więcej w roku 2003 przeszedł on lifting i zaczął wyglądać jak nowszy Land Cruiser serii J100. Samochody powstawały w bardzo małych seriach – produkcja rzadko przekraczała 1000 sztuk rocznie. Te 1000 sztuk rocznie pakowano na statek i wysyłano do Afryki. Tam używali ich dyrektorzy lokalnych inwestycji, którzy przecież musieli mieć Land Cruisera, tyle że nie było warto go kupować za horrendalne pieniądze, skoro taniej było go podrobić.
Tym sposobem do dziś na angolskich ulicach widząc Land Cruisera nie można być pewnym, czy to oryginał
Nie no, można – rozpozna się je po tym, że Land Cruiser jeździ dalej, a Fuqi dawno leży już na złomie lub u kogoś na podwórku w postaci zdekomponowanej. Choć widziałem przynajmniej jednego Fuqi w ruchu ulicznym, to lepszy egzemplarz do zdjęć udało mi się dopiero dorwać u lokalnego graciarza w Lobito.
Samochód rzeczywiście łudząco przypomina Toyotę Land Cruiser, jest od niej jednak zauważalnie węższy i oczywiście gorzej wykonany. Wnętrze, również wzorowane na Land Cruiserze J80, ma prymitywny charakter, a inspiracja ogranicza się do kształtu deski rozdzielczej. Ogólnie jest to typowa tania terenówka z pionierskich czasów chińskiej motoryzacji, bazująca technicznie na tym samym Mitsubishi L200 z lat 80. co reszta aut z Chin z owego okresu. Co ciekawe, bok pojazdu to Land Cruiser J80, ale przód i tył przypomina J100. Taka hybryda, zanim to było modne.
Ze względu na małą skalę produkcji, nie opracowano żadnego specjalnego silnika do tego wozu
Stosowano najczęściej benzynowego 2.4 z Mitsubishi albo diesla 3.1 z Isuzu. Podobno istniała też wersja 2.7 i 2.8, a nawet 3.0, ale nic na ten temat bliżej nie wiadomo. Auto, które ja widziałem, miało chyba silnik 2.4, nie udało mi się jednak tego do końca stwierdzić. Na pewno prezentowało ostateczną formę motoryzacyjnej agonii, tzn. stan nienaprawialny. Akurat to w Afryce nie jest niczym nadmiernie dziwnym, tu 8-letnie samochody wyglądają jak po udziale w bitwie.
Rocznie powstawało między 800 a 1500 takich Huaxiangów Fuqi. Przez dłuższy czas myślałem, że to tylko legenda, skoro nawet na stronie CarNewsChina nigdy nie odnotowano żadnego egzemplarza w Chinach. Jednak teraz już wiem, że były to wozy robione na Afrykę w celu udawania Land Cruiserów i uważam, że to świetna historia. Toyota może mieć na ten temat inne zdanie. Z czasem manufaktura pod nazwą Fuqi zniknęła, a zakłady Fuzhou zostały wchłonięte przez grupę Jiangling, która już dziś nie istnieje. Powodzenia z doborem części. Może od Toyoty coś przypasuje?
Wyobraźcie sobie alternatywny świat, gdzie Polacy budują wielkoskalowe projekty w Afryce i na tę okazję FSO produkuje dla nich kopię Land Cruisera np. pod nazwą FSO POGROMCA.
(Tak naprawdę Polacy budują wielkoskalowe projekty w Afryce. Ale jeżdżą uczciwymi Toyotami Land Cruiser.)