REKLAMA

Gminy robią ze znaków kpiny. Stawiają je jak strachy na wróble

D-42 z B-33 to zestaw znaków, który spotkamy w setkach miejscowości. Jest z nim jeden problem. A właściwie dwa. Tak na serio, to trzy. A tak na naprawdę serio, to powinno się zrobić z tym porządek. 

Gminy robią ze znaków kpiny. Stawiają je jak strachy na wróble
REKLAMA

Przejechałem w ten weekend 400 km po wioskach Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Nie zliczę przed iloma wsiami spotkałem ten oto zestaw znaków.

REKLAMA

Jest to znak D-42 (obszar zabudowany) i B-33 (ograniczenie prędkości do 40 km/h). Obszar zabudowany ma bardzo wiele znaczeń i zmienia diametralnie organizację ruchu w danym miejscu, ale jego podstawowym komunikatem jest „zwolnij do 50 km/h na całym obszarze aż do znaku D-43”. Tymczasem jest on regularnie uzupełniany o znak B-33, ograniczający prędkość do 40 km/h. Czyli zwolnij do 50, ale do 40. To coś jakby postawić znak „niebezpieczny zakręt w lewo”, ale pod nim dać tabliczkę „Zakręt w prawo”. 

Dlaczego to jest problem i dlaczego należy z tym zrobić porządek

Po pierwsze: gmina, która stawia taki zestaw znaków, doskonale wie, że nikt nie jedzie tam 40. Po prostu uznają, że za znakiem „obszar zabudowany” wszyscy zwalniają z 90 do 70, więc jak dadzą „40”, to może zwolnią do 60 km/h. Jest to działanie na zasadzie „my wiemy, że oni wiedzą, że my wiemy”, czyli postraszmy kierowców ograniczeniem do 40 km/h, którego nie będziemy egzekwować i będzie służyć jedynie obniżeniu średniej prędkości na... no właśnie, i tu przechodzimy do punktu drugiego.

We wszystkich sytuacjach, które sfotografowałem, ograniczenie do 40 km/h było ważne bardzo krótko

Do pierwszego skrzyżowania, które zwykle następowało kilkadziesiąt, w ekstremalnych przypadkach 200-300 metrów za zestawem znaków. A przypomnijmy, że skrzyżowanie, to „część drogi będącą połączeniem dróg albo jezdni jednej drogi w jednym poziomie, z wyjątkiem połączenia drogi o nawierzchni twardej z drogą o nawierzchni gruntowej lub z drogą wewnętrzną”. Droga wewnętrzna to każda droga, która nie ma statusu drogi publicznej, więc mijając dane skrzyżowanie (lub połączenie dróg) kierowca musi zgadywać, czy to skrzyżowanie odwołuje znak „40”, czy może nie. Gdyby go nie było, problem w ogóle by nie istniał, ponieważ ograniczenie do 50 km/h obowiązywałoby na całym obszarze między znakami D-42 i D-43. 

Jest jeszcze gorzej, ponieważ wielokrotnie niedługo za zestawem znaków znajdował się znak ograniczenia do 30 km/h, a za nim próg zwalniający. Za tym progiem znowu można było jechać 50. Czyli to ograniczenie do 40 km/h jest dla picu, prawie nigdy nie sięga nawet środka wsi. Zresztą jest ono niezgodne z zaleceniami bazy wiedzy inżynierii ruchu. Nie należy stosować znaku zmniejszającego dopuszczalną prędkość o 50 km/h bez znaku pośredniego. Jeśli mamy do czynienia z drogą o prędkości dopuszczalnej 90 km/h, a chcemy wprowadzić 40 km/h, należy postawić znak pośredni z prędkością 60 km/h. Ta zasada jest jawnie ignorowana przez osoby odpowiedzialne za organizację ruchu w gminach.

To jak powinno być?

REKLAMA

Obszar zabudowany to powinien być „święty” znak. Jego pojawienie się powinno momentalnie skłaniać kierowców do zwolnienia do 50 km/h. Tymczasem jego znaczenie jest rozwadniane. Stawia się go w szczerym polu, dokłada mu się dodatkowe znaki dla nastraszenia kierowców, w dodatku wbrew zasadom stawiania znaków w ogóle. Jeśli zachodzi potrzeba zmniejszenia prędkości kierowców w środku wsi, w jej najbardziej uczęszczanym fragmencie (przy sklepie, poczcie, szkole itp.) to trzeba tam zbudować progi zwalniające i wprowadzić ograniczenie do 30 km/h. Można też zastosować odcinkowy pomiar prędkości od znaku „obszar zabudowany” do jego końca. Ale gminy wolą iść na łatwiznę, przylepić znak „40” i uznać, że zrobiły coś dla bezpieczeństwa ruchu. „Oni i tak jeżdżą szybciej, ale może to ich trochę utemperuje”, powie Heniek do Waldka, przyklepią B-33 z D-42 i pójdą na browarka. Po co się lepiej starać, skoro wszystko jest prawie dobrze?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA