Posypią się mandaty. Uważaj na nową definicję skrzyżowania
Jest nowa definicja skrzyżowania - uwaga, bo można przez nią zapracować na naprawdę wysoki mandat.
To nie są dobre czasy dla kierowców. Nowa definicja skrzyżowania wprowadzona w przepisach może spowodować zamęt i wysyp bezsensownych mandatów.
Najpierw podwyżka stawek mandatów. Teraz nowy taryfikator punktów karnych i przedłużenie okresu, w którym punkty się kasują. Nie jest łatwo – jazda niezgodna z przepisami kosztuje teraz o wiele więcej, a utrata prawa jazdy stała się realnym widmem dla bardzo dużej części kierowców.
Przepisy też się zmieniają
Najnowsza zmiana dotyczy definicji skrzyżowania. To nowość w kodeksie. Jak było do tej pory? Definicja skrzyżowania brzmiała następująco:
„Skrzyżowanie – przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną”.
Nowa definicja skrzyżowania brzmi w ten sposób:
„Skrzyżowanie – część drogi będąca połączeniem dróg albo jezdni jednej drogi w jednym poziomie, z wyjątkiem połączenia drogi o nawierzchni twardej z drogą o nawierzchni gruntowej lub z drogą wewnętrzną”.
Różnica to fragment "połączeniem (...) jezdni jednej drogi w jednym poziomie”, który się teraz pojawił. Co to oznacza w praktyce? Teraz mamy do czynienia ze skrzyżowaniem nawet wtedy, gdy mówimy o małym łączniku – na przykład służącym do zawracania - między dwiema nitkami trasy składającej się z dwupasmówek biegnących w dwóch kierunkach. Mówimy o nim także wtedy, gdy mijamy wlot na drogę ekspresową.
Co nowa definicja skrzyżowania realnie oznacza dla kierowców?
Na skrzyżowaniach nie można wyprzedzać, a poza tym skrzyżowanie odwołuje np. znak ograniczenia prędkości. Z powodu tego pierwszego można narazić się na mandat (bo teoretycznie nie wolno teraz wyprzedzać, mijając wlot z pasem rozbiegowym na „ekspresówce”), a to teraz wyjątkowo droga sprawa. Ta druga kwestia może za to spowodować zamęt i… jeszcze większy nadmiar znaków na polskich drogach, bo przecież dane ograniczenie trzeba będzie przypomnieć.
Nowa definicja skrzyżowania w przepisach wydaje mi się dość bzdurna i pozbawiona sensu. Prawo należy upraszczać, a to jest jego komplikowanie. Bardzo możliwe, że to sprytny zabieg służący zbieraniu pieniędzy z mandatów. Możliwe jest też, że ważny krewny kogoś jeszcze ważniejszego ma fabrykę znaków drogowych. Ale chcę wierzyć, że to może tylko jakieś małe nieporozumienie, wcale nie jest tak, jak się wydaje i wszystko jakoś wróci do normy.
(mem z Anakinem i Padme)