REKLAMA

General Motors zniknęło z Europy. Mrugnąłem. General Motors powróciło do Europy

General Motors wraca do Europy. Nie wytrzymali zbyt długo bez starego kontynentu.

Cadillac nowe logo
REKLAMA
REKLAMA

W 2017 r. General Motors obwieściło, że wycofuje się z Europy w całości. Zamknięto nieźle radzący sobie europejski oddział marki Chevrolet, natomiast Opla i Vauxhalla sprzedano na rzecz PSA, obecnie Stellantis. Wszystko po to, żeby „skupić się na rynkach, które są bardziej dochodowe”. Tak sobie to w GM liczyli i liczyli, i wyszło im, że to jedyny sensowny ruch. Ruch, który zresztą w 2017 r. kosztował ich łącznie 6 mld dolarów, przez co tamten rok zamknęli ze stratą 3,9 mld. Jest to widać koszt, na który mogli sobie pozwolić.

Minęło 6 lat nieobecności GM w Europie

W tym czasie faktycznie zyski podobno wzrosły i ogólnie sytuacja znacznie się poprawiła. Pomogła w tym pandemia, która pozwoliła radykalnie podnieść ceny samochodów, tłumacząc się słabą dostępnością podzespołów. Dzięki temu producenci samochodów zaczęli zarabiać tak dobrze jak nigdy, choć sprzedawali mniej aut. Podobno już od 2021 r. zarządcy General Motors przygotowywali się do powrotu na rynek europejski. Będzie to jednak inny powrót niż ten, którego byśmy się spodziewali, ponieważ GM chce tu przybyć wyłącznie z samochodami elektrycznymi i wyłącznie na wybrane rynki. Nie mamy co liczyć na małe spalinowe Sparki ani Aveo, jeśli już coś się pojawi – będą to napędzane prądem SUV-y, oczywiście bardzo, ale to bardzo drogie. Jednym z pewniaków jest Cadillac Lyriq, czyli taki oto luksusowy SUV.

Cadillac nowe logo

Oczywiście nie będzie on oferowany w całej Europie

Eksperci przewidują, że powrót GM do Europy rozpocznie się od rynków skandynawskich, gdzie lubiane są duże SUV-y i samochody elektryczne. Potem może ewentualnie spróbują swoich sił na innych rynkach, ale wątpię, żeby nastawiali się na duży sukces. W końcu większość rynków europejskich jest już opanowana przez producentów rodzimych. Skandynawia stanowi pewien wyjątek, bo tam poza Volvo nie ma żadnej marki lokalnej, do której nabywcy byliby szczególnie przywiązani. Podobnie jest też w Szwajcarii. Nie sądzę jednak, aby udało się przekonać Niemców do porzucenia pomysłu o zakupie nowego Mercedesa EQS SUV na rzecz Cadillaca Lyriq.

Z czasem może przybędą też do nas SUV-y Chevroleta, ale wyłącznie w wersjach elektrycznych

Equinox czy Blazer też może trafią do Europy, ale to na razie spekulacje. Póki co niektóre rynki mogą już zacierać swoje skandynawskie rączki w oczekiwaniu na Cadillaca. Ja to bym akurat wolał – jeśli chodzi o marki GM – żeby do Polski trafił np. Baojun albo Wuling, ale tego się nie spodziewam. Baojun Yep w cenie 2/3 Dacii Spring mógłby tu nieźle namieszać. Problem polega na tym, że GM nie będzie chciało importować do nas produktów masowych, a tylko te luksusowe, o wysokiej marży, przez co dla przeciętnego klienta nie zmieni się nic. A klient z grubszym portfelem będzie musiał być szczególnym ekscentrykiem, żeby wybrać produkt GM zamiast europejskiego premium.

Śmieszne jest jednak to, jak krótko wytrzymali

Wycofanie się z Europy miało być remedium na straty finansowe. Europa zła, nie opłaca się, w ogóle kto to słyszał – mówi GM i wychodzi, tylko po to, żeby za chwilę zapukać z powrotem do tych samych drzwi i zapytać „hej, chcecie coś z Cadillaca?”. Chyba coś im się nie skleiło w Excelu.

Czas na mema z Bubblesem. Pasuje tu jak nigdy.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA