REKLAMA

Jestem graciarzem, ale zakochałem się w nowym Fordzie Focusie ST. A potem pojechałem ścigać się z autobusami

Zdarzyła się rzecz niesłychana. Jestem graciarzem, ale zakochałem się w nowym Fordzie Focusie ST. Choć wcale nie jest idealny.

Ford Focus ST 2020 test
REKLAMA
REKLAMA

Cierpię na poważną chorobę. Objawia się ona gadaniem bzdur o wyższości starych gratów nad nowymi autami. Zazwyczaj jak dostaję jakieś do testów, to po jego oddaniu z radością wracam za kierownicę swojego prywatnego, wiekowego złomu. Tym razem tak nie było. Ford Focus ST mnie oczarował. Tylko jego sekretem nie jest doskonałość - wręcz przeciwnie.

Moc, prowadzenie - to w modelach ST sprawy dość oczywiste. Mnie pochłonęło co innego. Choć Ford Focus ST to nowe auto, to jakimś cudem zachowuje wszystko to co kocham w gratach. Czyli prostotę, niedoskonałości i wrażenie obcowania z maszyną, a nie grą komputerową. Ma tylko jedną dużą wadę - marnuje się na zwykłych drogach publicznych.

Ford Focus ST - wygląd

Kiedy odebrałem kluczyki od testowego egzemplarza, zapomniałem zapytać gdzie stoi na parkingu. Jak się okazało nie musiałem, szukanie zajęło mi dokładnie 2,137 sekundy. Nie da się przeoczyć tego jadowitego pomarańczowego, zarezerwowanego jedynie dla odmian ST Focusa.

Ford Focus ST 2020 test

Tak naprawdę to właśnie ten lakier robi największą robotę w wyglądzie usportowionego Forda. Ani znaczek ST, ani pakiet agresywniejszych detali nie krzyczy tak mocno „jestem szybki”, jak bijący po oczach pomarańcz. To duża zaleta. Oczywiście zmienione zderzaki i inne szczegóły mają znaczenie, ale nie aż tak wielkie. Poza prowokacyjnym kolorem to po prostu Focus z pakietem stylistycznym dostępnym dla słabszych wersji. Czyli ładny, proporcjonalny hatchback z popularnym obecnie wielkim grillem. Nie powala na kolana, ale przyjemnie się na niego patrzy.

Choć tak naprawdę stylistyka nadwozia guzik mnie obchodzi w takim aucie. W usportowionym kompakcie chodzi o wrażenia z jazdy, a nie ładne zdjęcie na bulwarze. Poza tym i tak zawsze będę wolał kanciaste gruchoty.

Ford Focus ST 2020 test

Ford Focus ST - wnętrze.

Po otwarciu auta najmocniej moją uwagę zwróciły mocno wyprofilowane fotele Recaro. Nie znam się za dobrze na nomenklaturze części używanych w sportach motorowych, ale chyba można je nazwać półkubełkowymi. Od razu zacząłem się obawiać, że dobre trzymanie boczne osiągnięto kosztem wygody. O dziwo się myliłem. Owszem, te fotele są twarde i mocno trzymają kierowcę w zakrętach, ale nie męczą. Można w nich siedzieć godzinami i nic nie boli.

Ford Focus ST 2020 test
Gościu, siądź w mym wnętrzu a poupalaj sobie.

Zajęcie pozycji za kierownicą też nie nastręcza większych problemów. To auto jest wręcz stworzone do jazdy z mocno wyprostowanym oparciem, co jest ważne kiedy mamy pod nogą tyle mocy. Doceniam też wysokość, a raczej niskość punktu, w którym znajdował się koniec moich pleców. Lubię siedzieć nisko, a w szybkim aucie to dodatkowo potęguje wrażenia z jazdy. Do nich wrócę za chwilę.

Moją graciarską duszę na dzień dobry ucieszyła obecność zegarów, które na oko są w pełni analogowe. Ekran na cyferblacie Focusa ST jest zredukowany do niewielkiego okienka na środku. Swoją drogą prostego w obsłudze i zawierającego tylko niezbędne funkcjonalności. Na co mi jakieś zmienianie wyglądu zegarów? Zdecydowanie bardziej cieszyła mnie możliwość włączenia sobie np. wskaźnika ciśnienia oleju. Poczułem graciarski dreszczyk podniecenia. Poza tym staroszkolnym elementem można mieć przed oczami także temperaturę oleju czy silnika. Tę ostatnią podana jako cyfrę. Trochę jak w Citroenie CX. W tym momencie zacząłem się zakochiwać w tym aucie.

Ford Focus ST 2020 test

Stara szkoła tworzenia aut jest najlepsza.

Myślicie, że to koniec rzeczy cieszących graciarza? Nic z tych rzeczy. Kolejna rewelacja to to, że Ford nie podążył za durną modą na obsługę wszystkiego za pomocą ekranu dotykowego. Automatyczną klimatyzację obsługuje się pokrętłami i przyciskami. Jak za starych, dobrych czasów. Zresztą ma to nie tylko graciarskie zalety. Po prostu jest bezpieczniejsze, nie trzeba odrywać wzroku od drogi.

Ford Focus ST 2020 test
Niech żyją pokrętła i przyciski.

To nie koniec rzeczy, które nie wymagają obsługi za pomocą ekranu dotykowego. Otóż nie tylko można zmieniać głośność muzyki za pomocą pokrętła, ale i przestawiać częstotliwość radia. Jak w starej samochodowej Unitrze. Wspaniałe! Żeby nie było, da się to zrobić bardziej współcześnie, zmieniając stację na kolejną automatycznie przyciskiem. Wiem, to strasznie grzybowe, ale cieszę się, że ekranu potrzebowałem dotykać tylko uruchamiając nawigację albo zmieniając ustawienia.

Dźwięki Forda Focusa ST.

Skoro już mowa o grzebaniu w preferencjach, to jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłem, było przywrócenie korekcji tonów do normalności. Niestety, niewiele to pomogło. Audio w Focusie jest średnie. Bardzo średnie. Muzyka niby wybrzmiewa czysto, ale dramatycznie płasko, bez dynamiki. Red. Mikołaj w swoim teście cywilnej wersji zalecał dokupienie obecnego tu zestawu audio B&O. Ja nie mogę tej rekomendacji podtrzymać.

Ford Focus ST 2020 test
Te litery oznaczają „Bez Owacji".

Marną jakość dźwięku wynagradza brzmienie silnika. W środku słychać go jako basowe, pełne testosteronu dudnienie. Po włączeniu trybów „sport” lub „tor wyścigowy” co jakiś czas Focus strzela sobie z wydechu. Brzmi to świetnie, aczkolwiek jest jakoś wzmacniane, bo na zewnątrz ST jest cichutki. Nie wiem czy konstruktorzy specjalnie dodali coś co wzmacnia słyszenie w kabinie dźwięków z wydechu, czy zajmują się tym głośniki, nie interesuje mnie to. Nie obchodzi mnie czy samochód oszukuje tak długo, jak silnik brzmi dobrze i nie słyszę, że dźwięk to ewidentna syntetyczna fałszywka.

Choć dudnienie motoru jest bardzo przyjemne, w trasie mogłoby z czasem zmęczyć. O tym konstruktorzy też pomyśleli. Jeśli nie przyspieszamy agresywnie, to motor Focusa jest bardzo kulturalny. To w połączeniu ze świetnym jak na tę klasę wyciszeniem sprawia, że ST nadaje się nie tylko na krótkie przejażdżki.

Szczypta nowoczesności.

Żeby nie było, Focus ST nie jest też jakimś przybyszem z poprzedniej dekady. Pomimo przycisków i pokręteł deska rozdzielcza nie pachnie stęchlizną. Jest nieźle zaprojektowana, a charakteru dodają jej chromowane akcenty, wyszyte na kierownicy litery ST i metalowa gałka dźwigni zmiany biegów.

Ford Focus ST 2020 test

Jedyna irytująca rzecz to umiejscowienie ekranu dotykowego. Coraz więcej producentów umie już estetycznie wpasować takie ustrojstwo w ogólny projekt deski, a tutaj mamy do czynienia z tabletem bezczelnie naklejonym nad konsolą środkową. Nie wygląda to dobrze. Jeśli chodzi o materiały z których wykonano wnętrze - sprawiają wrażenie dziwnej mieszanki rzeczy dobrej jakości i niezbyt drogiego plastiku. Na szczęście ten ostatni nie razi, choć jeśli ktoś szuka zapaszku tzw. premium, to tu go nie znajdzie. I bardzo dobrze.

Czy Ford Focus ST nadaje się na daily?

Tak, dalej nie przeszedłem do silnika i prowadzenia. Umyślnie, przeczytalibyście i zamknęlibyście kartę. Poruszę kolejną kwestię, która pewnie mało kogo interesuje w Focusie ST, czyli to czy nadaje się do jazdy na co dzień. W usportowionym małym aucie odpowiedź na to pytanie nie musi być oczywista.

Pod kątem przestrzeni z tyłu i bagażnika to po prostu Focus hatchback. Czyli na tylnych siedzeniach spokojnie usiądzie dwóch dorosłych mężczyzn średniego wzrostu, a bagażnik w wersji z lepszym audio ma zaledwie 341 litrów. Mi to przez tydzień zupełnie wystarczało, ale jeśli ktoś potrzebuje auta na rodzinne wyjazdy, to powinien rozważyć odmianę kombi.

Ford Focus ST 2020 test
Ford Focus ST 2020 test

Największą wątpliwością pod kątem codziennego użytkowania tak naprawdę było zawieszenie. Obniżone względem standardowego i wzbogacone o wielowahacz z tyłu (zabawne, w 2020 r. w Fordzie trzeba za to dopłacić, a Hondy Civic miały to w standardzie w latach 90.) oraz zestrojone bardziej sportowo. Zdecydowanie nie jest to wymarzony układ dla miłośników kanap na kołach. Tutaj czuje się każdą dziurę, a wjechanie kołem w mocno zapadniętą studzienkę potrafi pozbawić plomb w zębach. Jeśli jednak nauczymy się omijać najgorsze dziury, to da się jeździć Focusem ST na co dzień bez nadmiernej irytacji.

Dobra, już, wreszcie napiszę coś o prowadzeniu Forda Focusa ST

Skoro już wspomniałem o zawieszeniu, to nie mam wyboru. Muszę wspomnieć jak się prowadzi. Na początku zaznaczę, że dostałem do testu egzemplarz z dodatkowym pakietem Performance. To oznacza nieco inaczej zestrojone zawieszenie, tryb torowy, system wyrównujący obroty przy redukcji i obecność launch control. Wracając do prowadzenia: chciałbym napisać, że Focus ST jeździ idealnie, jak po sznurku, jak gokart, ach, och. Tyle że nie. Focus ST wcale nie jest taki posłuszny, ale to nie wina zawieszenia. Zresztą w ogóle nie należy tu mówić o winie. Focus ST jest nieokrzesany, dziki i to jego największa zaleta. To jest ta niedoskonałość, którą pokochałem.

Ford Focus ST 2020 test

Tak długo, jak ostrożnie obchodzicie się z gazem żaden zakręt nie będzie wam straszny. Ale starczy, że włączycie tryb Sport i dodacie gwałtownie gazu w nierównym zakręcie żeby Ford zaczął was uczyć pokory. Kontrola trakcji będzie miała co robić. Jak jeszcze popada, to bez uruchomienia trybu „mokra nawierzchnia” bardzo łatwo można skończyć na krawężniku. Pędzone na jedną, przednią oś ST rwie wtedy przyczepność jak głupie i systemy nie dają rady powstrzymać wyjeżdżania przodem w zakręcie po dodaniu gazu.

Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak w trybie „tylko tor wyścigowy”.  To oznacza wyłączenie kontroli trakcji, usztywnienie układu kierowniczego i zmianę mapy silnika na bardziej wyczynową. Jeśli uruchomicie ten tryb na mokrej nawierzchni, to szybko możecie dowiedzieć się jak bardzo źle jeździcie. Sam popisowo przegrałem spod świateł z red. Grzegorzem w XC90. On ruszył, a ja jak kretyn mieliłem kołami w miejscu po dodaniu za dużo gazu. Zresztą na mokrym w trybie torowym Focus rwie przyczepność aż do czwartego biegu.

Ford Focus ST 2020 test
Focus ST Focusem ST, ale spójrzcie na tę idealną 323 na czarnych.

To nie wada, to zaleta.

Wiem już co wam kiełkuje w głowie. Kto to wymyślił, żeby tyle mocy było przekazywane na jedną oś, co za bezsens. Otóż nie. To jest właśnie wspaniałe. Przez ten napęd na jedną oś i gubienie trakcji Focus ST nie staje w jednym rzędzie z innymi szybkimi hatchbackami, które są do bólu nudne. Usypiają czujność, bo wydaje ci się, że siedząc za ich kierownicą jesteś Robertem Kubicą u szczytu kariery.

To ogromna zaleta usportowionego Forda. Jak w aucie z dawnych lat - jeśli miało dużo mocy, to wymagało wiele od kierowcy, nie prowadziło go za rączkę i mało wybaczało. Focus ST pokazuje ci prawdę. Przy okazji pozwala poczuć adrenalinę nawet bez łamania przepisów. Starczy wyłączyć kontrolę trakcji kiedy pada.

Ford Focus ST 2020 test

Ford Focus ST - silnik.

Skoro już wspomniałem o tym rwaniu przyczepności, to wypadałoby powiedzieć co nieco o sprawcy całego zamieszania, czyli silniku. Ten też jest bardzo staromodny. Zamiast niewielkiego, ale bardzo wysilonego motoru Ford wsadził do swojego hot-hatcha motor o pojemności 2,3 litra. Jak za starych, dobrych, graciarskich czasów. Ten mocarny EcoBoost dysponuje mocą wynosząca aż 280 KM i brutalnym momentem obrotowym na poziomie 420 Nm. Czy muszę dodawać, że radzi sobie świetnie praktycznie w każdym zakresie obrotów?

Co najlepsze, ST z tym motorem można zamówić na razie tylko w połączeniu z 6-biegową skrzynią manualną (choć w katalogu jest już wariant z automatem). Bardzo dobrze, tak jak mówi biblia każdego graciarza, jeśli coś jest sportowe, to należy machać wajchą. Jest tylko jedna wada. Skok dźwigni zmiany biegów jest zbyt duży do usportowionego auta i utrudnia szybką, pewną zmianę biegów.

Ford Focus ST 2020 test

2.3 EcoBoost: duży więc fajny, ale czy nie za duży?

Jak głosi stare chińskie przysłowie: „on jest za duży" to nie jest coś, co może mówić mężczyzna. Mimo to spory silnik ma jedną oczywistą wadę, której jednak każdy kupujący zapewne byłby świadomy i bez tego testu. Sporo pali. Podczas tygodniowego testu średnio połykał 12,5 litra na 100 km. Sprawdziłem co się stanie, jeśli będę uprawiał eco-driving i udało mi się w mieście zejść do 11 litrów na setkę.

To akceptowalne wyniki przy takiej mocy, ale Focus w tej konfiguracji ma jedną irytującą przypadłość. To bak pochodzący ze zwykłych modeli. ST z motorem 2.3 bez problemu opróżnia go nie przejeżdżając nawet 400 km.

Jeśli uda nam się do tego przyzwyczaić, to w zamian ST oferuje przyspieszenie do setki poniżej 6 s. Czy to imponująca wartość? Niekoniecznie. Ale więcej niż wystarczająca. W połączeniu ze świetnym zawieszeniem wręcz mocno przesadzona. To dobrze. Chodzi o zabawę, a nie racjonalność. Ale ograniczenia prędkości na drogach publicznych nie pozwalają w pełni wykorzystać potencjału auta. To gorzej.

Ford Focus ST 2020 test

Dlatego skończyłem ścigając się z autobusami.

Dlaczego? To proste. Jadowicie pomarańczowy Focus ST na potęgę prowokuje innych kierowców. Każdy, kto miał choć odrobinę mocniejszy samochód, starał się złapać ze mną kontakt wzrokowy i ścigać. Na początku przyjmowałem wyzwania, ale każde kończyło się rozczarowaniem. Do 50 km/h nawet nie musiałem zmieniać biegu, do czasem występującego 80 km/h docierałem do dwójki. To był moment, kiedy wygrywałem.

Ale zaraz potem wolałem zachować swoje prawo jazdy, dzięki któremu mam na chleb, a mój rywal wyżej cenił sobie zwycięstwo w wyścigu. W efekcie zawsze przegrywałem i pomstowałem, że nie mam możliwości zabrać Focusa ST na tor, by móc faktycznie wykorzystać jego możliwości.

Na pocieszenie zacząłem ścigać się z autobusami miejskimi, dając im wcześniej fory. Przynajmniej nie było ryzyka, że złamię prawo i mogłem sobie zapisać w kajeciku jakieś wygrane wyścigi. Niestety, jakkolwiek jazda Fordem Focusem ST jest wspaniała, to na drogach publicznych to auto po prostu się marnuje.

Ford Focus ST 2020 test
Autobus miejski - jedyny przeciwnik, który nie oszukiwał i nie przekraczał dozwolonej prędkości.

Jest wspaniały, ale w mieście się dusi.

W skrócie, nowy Ford Focus ST mnie zachwycił, bo reprezentuje starą szkołę budowy aut. Obsługuje się go przyciskami i pokrętłami, do tego ma duży silnik i ręczną skrzynię biegów. Jest szybki i świetnie się prowadzi, ale niechętnie wybacza błędy. Sprawia, że naprawdę czujesz obcowanie z maszyną, a nie komputerem, który robi wszystko za ciebie. To auto naprawdę budzi emocje, a nie tylko szybko się przemieszcza. Nie czekam na RS. Jeśli powstanie, to na pewno będzie szybszy, ale prawdopodobnie dostanie napęd na wszystkie koła i zabraknie mu tej dzikości.

Niestety pomimo zauroczenia mam świadomość, że taki wóz nie ma sensu, jeśli nie mamy zamiaru odwiedzać toru wyścigowego. Na drogach publicznych po prostu się dusi, nie da się wykorzystać jego potencjału w pełni bez tracenia prawa jazdy. Dlatego rekomenduję go tylko tym, którzy lubią i mają możliwość wybrać się na tor. Inaczej Focus ST nie jest dla was. Po co męczyć się w korkach z twardym sprzęgłem i wydawać krocie na paliwo do dużego silnika, jeśli i tak nigdy w pełni nie wykorzystamy możliwości tej maszyny – bo nie wolno.

Ford Focus ST 2020 test

Ford Focus ST 2020 - cena

Cena? Usportowiony hatchback Forda zaczyna się od 118 300 zł w wersji ST2, a w nieco bogatszym wariancie ST3, takim jak testowany, ceny rozpoczynają się od 129 100 zł. Niestety, obie te wartości dotyczą samochodów z silnikiem Diesla o mocy zaledwie 190 KM. Jeśli chcemy kupić jedynie słusznego benzynowego 2.3 EcoBoosta, to musimy przygotować odpowiednio 135 500 zł i 146 300 zł. W prawie maksymalnie doposażonej wersji, takiej jak testowana, Focus ST kosztuje około 175 tys. zł.

Nie trzeba jednak wydawać na niego aż tak dużo, bo wiele z tych rzeczy można sobie odpuścić, choćby kosztujący 6 tys. zł dach panoramiczny, czy wyświetlacz head-up za blisko 2 tys. zł. Ten drugi i tak nie jest jakiś świetny, bo to wariant wyświetlany na szkiełku nad deską.

Ja, jako rasowy graciarz dokupiłbym tylko pomarańczowy lakier za 5 tys. zł, pakiet Performance z 5 tys. zł i ewentualnie Design 5, żeby mieć lepsze światła. Reszta to zbędne bajery, których nie potrzebuję do szczęścia.

REKLAMA
Ford Focus ST 2020 test

(a gdyby on jeszcze był na gaźniku...)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA