REKLAMA

Polskie samochody produkowane poza Polską. Czy bylibyście tym oburzeni?

Taka dajmy na to FSO Syrena produkowana na licencji w Norwegii – z napisem MADE IN POLAND i polską flagą wyszytą na siedzeniu. Poczulibyście oburzenie, że to kit, czy tak naprawdę nie ma to większego znaczenia?

Polskie samochody produkowane poza Polską. Czy bylibyście tym oburzeni?
REKLAMA

Bo dla Włochów ma. Nie zdążyły jeszcze ustać echa afery z Alfą Romeo Milano, której nazwę po awanturze z włoskim rządem koncern Stellantis zmienił na Junior. Poszło o to, że nie można było wytwarzać samochodu „Milano” (Mediolan) poza granicami Włoch. Nie wiem dokładnie czy domagano się też, aby był produkowany w okolicy Mediolanu – ale to już nieważne, bo mamy nowy hit.

REKLAMA

Włoskie służby celne zatrzymały transport 134 elektrycznych Fiatów z Maroka do Włoch

Poszło o to, że samochody miały włoską flagę na drzwiach. To nie spodobało się przedstawicielom włoskich władz, które dopatrzyły się nieprawomyślnego wykorzystania symbolu narodowego. Nie można odebrać im pewnej logiki. Skoro samochody są wytwarzane w Maroku przez koncern Stellantis zarejestrowany w Niderlandach, posługujący się tylko marką FIAT dla korzyści finansowej, to dlaczego ten koncern miałby prawo do używania włoskiej flagi? Czemu nie używa flagi marokańskiej albo niderlandzkiej? Sami przyznacie, że jest w tym słuszność: nic w tym samochodzie nie jest włoskie, włoska flaga służy tylko wprowadzeniu klienta w błąd i podniesieniu sprzedaży.

W dodatku były to elektryczne Fiaty Topolino

A taki Fiat Topolino to mikrosamochód, który w rzeczywistości jest Citroenem Ami w przebraniu. To elektryczny czterokołowiec o prędkości konstrukcyjnej 45 km/h, z akumulatorem 5,4 kWh i zasięgiem 75 km. Idealny pojazd do włoskiego miasta, dostępny w wersji zamkniętej i otwartej pod nazwą Dolce Vita. Nie ma w nim tak naprawdę niczego włoskiego, poza nazwą. Może i w jakiś sposób jest spadkobiercą modelu Topolino z roku 1936, ale nie opracowano go już we Włoszech. Na to wchodzi rzecznik prasowy Stellantis, który twierdzi, że design nowego Topolino jest jak najbardziej włoski i opracowany nad miską spaghetti. To fajnie, ale tak można opędzić wszystko: skoro wygląd zaprojektowano we Włoszech, to produkt światowego koncernu wytwarzany w Maroku jest włoski. A jak mysz urodzi się w stajni, to jest koniem.

Gdyby istniał duży polski producent samochodów...

REKLAMA

I wytwarzałby swoje auta poza Polską, nazywając je „Kraków” i oblepiając polską flagą, poczułbym że ktoś tu robi nas w konia. Dlatego o ile możemy śmiać się z całej sytuacji, że włoski rząd zjeżył się o naklejkę, o tyle po głębszym zastanowieniu przyznaję im rację. Marka danego kraju to nie jest coś, z czego można korzystać dowolnie, a w szczególności należy w tej kwestii pilnować wielkich korporacji, które myślą, że świat należy do nich.

Jeśli miałbym użyć młodzieżowego języka wobec rządu Włoch, powiedziałbym: baza.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA