Fiat kupuje jeszcze trochę czasu „500-tce” i Pandzie – od teraz to hybrydy
Jeden z tych modeli niedługo będzie miał 13 lat, drugi ma 8. To najwyższy czas na wersję hybrydową.
Przypomina mi to trochę piosenkę Shakina Dudi, gdzie padał tekst „synu masz lat 53, najwyższy czas byś skończył szkołę, inaczej będziesz starym matołem”. Przypomnijmy może, że Fiat Panda debiutował później niż Yaris III generacji, który od początku był dostępny jako hybryda... ale to nieważne, no nie może być takiego negatywnego wstępu, zacznę więc jeszcze raz...
Świetne wiadomości! Fiat 500 i Panda otrzymają wersję hybrydową
Dzięki zastosowaniu układu mild hybrid i kontrolowanemu wyłączaniu silnika podczas jazdy „na luzie” nawet przy prędkości 30 km/h, oba te modele są w stanie zaoszczędzić nawet 30% emisji CO2 w stosunku do dotychczasowego modelu bazowego, tj. 1.2 69 KM. Mój znajomy kupił 500-tkę z tym silnikiem i jest bardzo zadowolony, mówi że to był ostatni moment... WRÓĆ! Miało nie być negatywnie. Mikrohybryda w 500-tce i w Pandzie ma postać dynamostartera, ale o napięciu 12V, a nie 48V jak to ostatnio jest popularne. Łączy się z silnikiem benzynowym 1.0 o 3 cylindrach, pochodzącym z nowej rodziny Firefly oraz z równie nową, 6-biegową skrzynią manualną. Co ciekawe, ten 1.0 Firefly nie ma turbodoładowania. To bardzo ciekawa informacja, ponieważ to wskazywałoby, że mowa o silniku brazylijskim z serii Global Small Engine. Brazylijski 1.0 GSE ma 999 ccm, 6 zaworów (tylko 2 na cylinder) i wielopunktowy wtrysk paliwa. Moc to nadal 69 KM, a moment obrotowy spadł ze 102 Nm w 1.2 do 92 Nm... stop, miało nie być negatywnych informacji...
Jeśli to prawda, to świetna wiadomość
Będzie można zagazować hybrydową Pandę, żeby nie tylko paliła mało, ale też taniego paliwa. Wtedy będzie można jej wybaczyć, że jest już nieco leciwa oraz że pewnie nie dostanie następcy. To samo będzie można zrobić z pięćsetką, choć jej niczego nie wybaczam – ma 13 lat, a nadal jest zbyt droga, żebym ją sobie kupił jako tanią używkę do piłowania na co dzień. Oburzające.
Tak czy inaczej – to fajnie, że Fiat nadal inwestuje forsę w te samochody, bo one po prostu są bardzo ładne i udane. Takie, jak powinny być samochody. W przypadku 500-tki doskonale pokazują to rosnące z roku na rok statystyki sprzedaży. To dość zabawne, bo one z początku miały efekt nowości i stąd brała się dobra sprzedaż tego modelu, a potem gdy się zestarzał i powinien był teoretycznie przymrzeć, to wyszło na to, że jest ostatni taki i nie ma konkurencji. Nigdy nie ukrywałem, że jestem fanem małych samochodzików i ich wymieranie z powodu norm emisji CO2 wydaje mi się przerażające. Tak jakbyśmy wiedzieli, że idziemy w złą stronę, ale i tak to robili. Dlatego z jednej strony napełnia mnie radością, że Fiat po prostu nie utłukł tych aut, a z drugiej napawa przerażeniem, że następna 500-tka będzie tylko elektryczna, a następnej Pandy zapewne nie będzie w ogóle. Czy w ogóle będzie jakiś nowy Fiat, skoro łączy się z Peugeotem i Citroenem? Wolę nawet nie myśleć.
Lepiej pozostanę przy przyjemniejszych myślach
Na przykład takich, że 500 i Panda w wersji Hybrid będą miały specjalny kolor – taki bladomajtkowy seledynek. Albo że cały układ napędowy umieszczono 5,4 cm niżej, poprawiając środek ciężkości. O i to są jakieś pozytywne wiadomości o Fiacie. Możemy się jeszcze przez chwilę cieszyć, zanim to wszystko się zawali.