Nowy Fiat 500 pojawi się za rok. Będzie dostępny tylko w wersji elektrycznej. „Doskonały” plan
Który model Fiata sprzedaje się z sukcesami od 12 lat? 500. Który model istnieje w wersji elektrycznej, na której producent traci pieniądze na każdym egzemplarzu? Też 500. A który model w swojej nowej generacji ma dysponować wyłącznie napędem elektrycznym i przy okazji ma zapukać do drzwi z napisem „premium”? Zgadliście - 500. Przynieście sole trzeźwiące...
Fiat 500 to ewenement. Choć auto jest w produkcji od 12 lat, to nadal jego sprzedaż jest stabilna i całkiem satysfakcjonująca. Nie ma się co dziwić - nie dość, że samochód jest fantastycznie dopracowany stylistycznie i dzięki stylowi retro po prostu się nie starzeje, to dzięki korzystaniu z platformy Pandy 2. generacji jest też autem niezwykle tanim w eksploatacji. Fakt - kosztuje więcej od nowszej konstrukcyjnie Pandy III, ale nadal jego cenę można uznać za rozsądną.
Fiat 500 to idealny przykład, że samochód wcale nie musi należeć do klasy premium, by podebrać jej klientów. Z pewnością niejedna osoba pierwotnie zainteresowana zakupem Mini ostatecznie zdecydowała się na znacznie tańszego Fiata - bo skoro i tak wygląda jak milion dolarów, to po co przepłacać?
Skoro wszystko działa tak znakomicie, to kolejną generację zróbmy tylko w wersji elektrycznej. Aha, i musi być premium.
W tych dwóch zdaniach jest zawarty tak olbrzymi ładunek korporacyjnego, oderwanego od rzeczywistości myślenia, że brak mi słów. Ale to prawda - jak mówi Olivier Francois, dyrektor marketingu Fiata i FCA, nowa Pięćsetka ma być miejskim odpowiednikiem Tesli, odrobiną dolce vita w naszym życiu. Najwidoczniej pan Francois nie zauważa - lub nie chce zauważyć - dwóch dość istotnych kwestii.
Po pierwsze, Fiat to nie premium z prawdziwego zdarzenia, nawet gdy mówimy o modelach 500 czy 124 Spider. Poszczególne wersje, takie jak 500 Riva, mogą do takiego miana aspirować - ale to nie znaczy, że to przenosi się na bazową Pięćsetkę 1.2 Pop z kołpakami - to podobny przypadek jak nowe Audi A1 z dziurą w miejscu, gdzie powinien być panel systemu multimedialnego.
Tak, były czasy, kiedy sprawy miały się zupełnie inaczej, a włoska marka miała w ofercie nawet takie cuda jak coupe 8V. Po tej erze jednak nie zostało nic - od dawna Fiat jest postrzegany jako producent relatywnie tanich, prostych aut o niezłym stosunku ceny do tego, co oferują. 500 nie jest jakoś super-tania, tak - ale w bazowych wersjach nadal znacząco tańsza od konkurencji w rodzaju wspomnianego Mini, czy lepiej rozpoznawalna od niepopularnego Opla Adama.
Po drugie, jak powiedział niegdyś w wywiadzie ś.p. Sergio Marcchione, koncern traci... 20 tys. dol. na każdym sprzedanym egzemplarzu modelu 500e. Doskonała rekomendacja do budowy wyłącznie elektrycznego wariantu nowej wersji, nieprawdaż?
Oczywiście to pociągnie to za sobą wzrost cen.
Czyli skończy się na okrojonej ofercie, która zapewne nadal będzie bardziej korzystna cenowo od elektryków konkurencji, ale jednocześnie będzie zupełnie oderwana od kwot, w jakich spalinowe Fiaty 500 są oferowane obecnie. W tej sytuacji wcale nie jest pocieszające to, że nowa Panda - zapowiedziana przez prototyp Centoventi - ma być przeciwieństwem Pięćsetki, prostą i dostępną zarówno w wersjach elektrycznych jak i spalinowych. A nie jest to pocieszające, ponieważ Centoventi jest w porównaniu z 500 po prostu brzydkie.
A co z Abarthem? - zapytacie. Żadnych zapowiedzi w tej kwestii nie ma, ale prawdopodobną odpowiedzią jest: „nic”. Jakoś tego nie widzę, żeby firma która obecnie produkuje małe potworki w rodzaju twardych jak deska, nawet 190-konnych Pięćsetek zajęła się usprawnianiem wersji elektrycznej. Nawet jeśli miałoby się tak stać, to osobiście nie widziałbym żadnego powodu, by takie auto kupić - bo to przede wszystkim z silnika benzynowego bierze się charakter tych aut.
Jest też inny problem.
W Polsce raczej nie ma co liczyć na satysfakcjonującą sprzedaż elektrycznego Fiata 500, nie będzie też niczym dziwnym, jeśli produkcja zostanie wyprowadzona z naszego kraju. Jeśli w zamian z powrotem dostaniemy Pandę to będzie OK, ale co jeśli nie? Również produkowana w Tychach Lancia Ypsilon wiecznie żyć nie będzie.
Najśmieszniejsza jest w tym wszystkim kolejna wypowiedź Oliviera Francois, który jest święcie przekonany o tym, że atrakcyjność Fiata 500 jest na tyle wysoka, że niemożliwą sytuacją jest utrata klientów. Nie, z pewnością. Żeby się pan Francois nie zdziwił.
Jeszcze niedawno cieszyliśmy się, że do Europy wreszcie trafi elektryczny Fiat 500. Ale nieszczególnie wierzyliśmy w taki obrót wypadków i całkowitą rezygnację z wersji spalinowych. Teraz, gdy taka wizja zaczyna nabierać kształtów, łykamy powietrze jak ryby wyciągnięte z wody. Niewiele pomaga fakt, że dotychczasowa generacja jeszcze przez jakiś czas ma pozostać w produkcji - to i tak zapewne końcówka jej żywota.
Bo przecież po co pracować nad nowym Punto czy skupić się nad popularnym Tipo - lepiej próbować powrotu do klasy premium. Klasy, do której Fiatowi już dawno temu zatrzaśnięto drzwi przed nosem. A wersje spalinowe najłatwiej po prostu wyrzucić z gamy i już.
Tekst został zaktualizowany o informacje dotyczące przyszłości aktualnie oferowanej generacji Fiata 500.