REKLAMA

Szukamy samochodu za 1500 zł miesięcznie. Ale musi być ciekawy

Nowy, ciekawy samochód za 1500 zł miesięcznie przy umiarkowanie wysokiej wpłacie własnej? Zobaczmy, czy jest coś takiego.

Szukamy samochodu za 1500 zł miesięcznie. Ale musi być ciekawy
REKLAMA
REKLAMA

Załóżmy, że nie lubimy używanych samochodów. Chcemy jeździć nówką, prosto z salonu, przez 3-4 lata nie martwić się właściwie o nic i tylko lać paliwo. Na końcu nie bawić się zaś w odsprzedaż auta, tylko oddać je dealerowi i wziąć kolejny samochód.

Do wydania mamy około 20 tys. zł na wpłatę własną i 1,5 tys. zł na miesięczną opłatę abonamentową (nie licząc ubezpieczenia). Jeśli znajdzie się coś wyjątkowo ciekawego, możemy ewentualnie trochę pozmieniać nasze założenia finansowe, ale tylko w niewielkim zakresie.

Jesteśmy klientem indywidualnym, więc interesują nas oczywiście ceny brutto. Natomiast nie interesują nas wszystkie opcje dla firm. Jeździmy całkiem sporo, ale też bez przesady, więc limit kilometrowy na poziomie od 20 tys. km w górę jak najbardziej nam odpowiada.

Żeby jednak było odrobinę trudniej, nie chcemy jeździć całkowicie nudnym autem. Musi być coś choć trochę ekstra. Może być ładne, może być szybkie, może być nietypowe, może być wszystko jednocześnie.

Dodatkowo pod uwagę bierzemy wyłącznie oferty finansowania pochodzące ze stron producentów. I tylko te, dla których da się od ręki wyliczyć wszystkie koszty.

Ile to będzie kosztować?

To akurat łatwo - choć jedynie w przybliżeniu - policzyć. Przy wpłacie własnej na poziomie 20 tys. zł i 1,5 tys. zł miesięcznie przez 4 lata wydamy na samochód 92 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze w niektórych przypadkach ubezpieczenie (czasem wliczone jest w raty tylko na pierwszy rok, a może kosztować kilka tysięcy rocznie) i ewentualnie koszty przeglądów oraz serwisu.

Do 100 tys. zł prawdopodobnie dobijemy więc bez najmniejszych problemów. Wydaje się sporo, szczególnie że auto na koniec nie jest nasze. Czy jednak w tej kwocie faktycznie znajdziemy cokolwiek ciekawego?

Co mamy do wyboru?

Skoda Octavia RS kombi

Tak, tak, Skoda na liście samochodów ciekawych może i wygląda dziwnie, ale też nie popadajmy w przesadę. 7 sekund do setki i 230 KM pod stopą robią swoje i są w stanie zdecydowanie osłodzić nam życie z autem o nieco nudnej i opatrzonej stylistyce.

Tym bardziej, że w zakładanej cenie dostaniemy samochód i szybki, i praktyczny. Do tego taki, który raczej nie będzie na siebie zwracał uwagi na ulicy czy na parkingu, wiec nikt nie musi wiedzieć, że stać nas na wydanie 1500 zł miesięcznie na auto.

Jedyny problem z Octavią RS jest taki, że w zakładanej kwocie nie będziemy mogli jej doposażyć po brzegi. Wybierając wersję z automatyczną skrzynią biegów starczy nam najwyżej na pakiet RS Extreme, czyli m.in. podgrzewane wszytko co się da, tempomat z ogranicznikiem, pakiet Black i 19-calowe koła. Oczywiście równowartość tego pakietu (4700 zł) możemy wydać inaczej, np. na adaptacyjne zawieszenie (4500 zł - warto) albo drobniejsze dodatki.

Tak czy inaczej trzeba jednak uważać z zaznaczaniem kolejnych opcji. Z pakietem Extreme Octavia RS kosztuje 135 740 zł, co przekłada się na ratę miesięczna w wysokości 1514 zł i wpłatę własną na poziomie 20 361 zł.

Rata finalna nas nie interesuje, ale jeśli ktoś musi wiedzieć - po zakończeniu 48-miesięcznego okresu abonamentowego wynosi 62 440 zł.

Audi A5

Próba wejścia do segmentu premium jest możliwa, ale może być odrobinę bolesna. Z budżetem, którym dysponujemy, możemy spróbować zaatakować Audi A5 Coupe. Zaoszczędzimy trochę na wpłacie własnej (16 270 zł), ale za to rata miesięczna wyniesie już 1665 zł, czyli 165 zł miesięcznie więcej, niż zakładaliśmy.

Można byłoby to jeszcze przełknąć (tak samo jak fakt, że Audi oferuje abonament tylko na 36 miesięcy), gdyby nie fakt, że do A5 Coupe, które i tak przekracza nasz budżet, nie możemy dołożyć absolutnie żadnej opcji, żeby całkowicie nie przeszarżować z ceną.

Z drugiej strony, może takie gołe A5 Coupe nie dla każdego będzie tak bardzo gołe. Pod maską pracuje wprawdzie silnik 1.4, ale za to spięty z automatyczną skrzynią biegów i generujący 150 KM, co pozwoli na sprint do setki w akceptowalne 8,7 s. W standardzie mamy też 17-calowe felgi aluminiowe, ksenonowe reflektory, kierownicę wielofunkcyjną (choć z trochę ograniczonymi możliwościami), składaną kanapę tylną, podgrzewane lusterka (wewnętrzne z funkcja antyoślepieniową), automatyczną klimatyzację, Bluetooth, głośniki i zestaw drobnostek w rodzaju złącz USB i AUX.

Nie jest więc tak źle, choć czy warto i tak naginać budżet na efektowne auto z wyższej półki, które w środku wyposażenia z wyższej półki będzie miało niewiele? Można na ten temat długo dyskutować.

Ps. W podobnych cenach do A5 Coupe możemy polować na Volkswagena Arteona. Z tym samym silnikiem i automatyczną skrzynią biegów, w środkowej wersji wyposażenia, będzie on nas kosztował 1656 zł miesięcznie przy wpłacie własnej 22 094 zł, w opcji na 48 miesięcy.

Golf GTI Performance

Niby podobnie do Octavii, ale tutaj w wariancie pokazującym, że wcale nie zależy nam na praktyczności - czyli nie w kombi i tylko z jedną parą drzwi.

Z zalet - mamy tu odrobinę więcej mocy, bo aż 245 KM. Dla Golfa aktualna jest też zniżka na poziomie 7 tys. zł, więc możemy zaoszczędzone pieniądze wydać na całkiem sensowny pakiet biznes i mieścimy się niemal idealnie w naszym budżecie. Bezsensownie mocnego hatchbanka z obciętymi drzwiami z tyłu wynajmujemy za 18 570 zł wpłaty własnej i 1515 zł abonamentu miesięcznie. Rata finalna, której nie płacimy - 57 196 zł.

Wady? Niestety zabraknie nam już gotówki na dopłatę do automatycznej skrzyni biegów, więc trzeba będzie machać lewarkiem. Ale tutaj akurat zdecydowanie pasuje to do samochodu.

BMW 218i Coupe

Z BMW jest taki sam problem jak z Audi. Przy wpłacie własnej na poziomie 19 770 zł i umowie na 4 lata musimy nagiąć nasz budżet (do... 1656 zł) i nie możemy zaznaczyć niczego z listy dodatkowych opcji. Niczego, absolutnie niczego.

Pod maską drzemie więc trzycylindrowy silnik benzynowy o mocy zaledwie 136 KM, który jednak zapewni w miarę sensowny sprint od 0 do 100 km/h w 8,8 s. Niestety tak samo jak w Golfie, biegi będziemy musieli zmieniać samodzielnie, ale znów - w takim aucie trudno traktować to jako wadę.

Tak samo jak pod maską nie ma szału, tak i wnętrze nie rozpieści nas zalewem gadżetów. Na liście standardowego wyposażenia brakuje chociażby automatycznej, dwustrefowej klimatyzacji. Z drugiej strony, czy surowość BMW serii 2 nie jest właśnie najczęściej chwaloną cechą tego samochodu?

Choć to może być już trochę przesada.

Ps. Jeśli BMW 2 jest dla nas zbyt małe, w podobnej cenie (1566 zł miesięcznie, 19 845 zł wpłaty własnej) możemy wynająć BMW serii 3 w wersji 18i z manualną skrzynią biegów. I za te 100 zł różnicy miesięcznie dobrać przynajmniej kilka podstawowych opcji...

Renault Megane GT

Megane GT nie jest może aż tak gorące, jak Golf GTI (tylko 205 KM), ale za to wygląda ciekawiej, standardowo oferowane jest przekładnią automatyczną, a do tego jest nawet atrakcyjniejsze finansowo - przy wpłacie własnej 20 tys. zł płacimy za bazową wersję tylko 1277 zł.

Nie ma też co narzekać na podstawowe wyposażenie, skoro na liście znajduje się m.in. układ 4CONTROL, adaptacyjne reflektory LED i fotele sportowe.

Ewentualne braki w doposażeniu możemy spokojnie uzupełnić, dobierając je z listy dodatków - w końcu niecałe 1300 zł raty miesięcznej zostawia nam jeszcze całkiem spore pole do manewru (choć odrobinę może też wzrosnąć wkład własny).

Mercedes klasy C 180

Tak, kołpaki...

Ostatnia próba ataku na klasę wyższą - tym razem z gwiazdą na masce (albo na grillu).

Zaczyna się całkiem nieźle, bo w naszym budżecie mieści się C180, czyli wprawdzie tylko 4 cylindry, ale ze 156 KM i przyspieszeniem do 100 km/h w 8,2 s oraz prędkością maksymalną 225 km/h.

Niestety potem jest już trochę gorzej. Przy wpłacie własnej równej 20 944 zł i 36 miesiącach finansowania, nasza rata miesięczna wyniesie brutto 1471 zł. Nie możemy więc do podstawowego wyposażenia dołożyć zbyt wiele - jeśli przykładowo zdecydowalibyśmy się na automatyczną skrzynię biegów, miesięcznie będziemy płacić 1635 zł (wpłata własna 21 284 zł). Musimy się też pogodzić ze... stalowymi felgami. Ała.

Czy warto?

Bardzo trudne pytanie. Z jednej strony komfort posiadania nowego auta trudno wycenić, tak samo jak możliwość jego względnie częstej zmiany, kiedy na rynku pojawi się coś nowego albo po prostu znudzi nam się dotychczasowy model. Do tego niezbyt wysoka wpłata własna, mniej więcej stałe koszty miesięcznej eksploatacji i brak problemu z odsprzedażą.

Z drugiej strony przez 4 lata wydamy około 100 tys. zł i zostaniemy z niczym. Spłata raty balonowej w zdecydowanej większości przypadków absolutnie się nie opłaca - taniej byłoby zdecydować się na klasyczny kredyt. Jako klient indywidualny nie możemy też traktować rat abonamentowych na auto inaczej niż jako... wydatków, które odliczymy jedynie od stanu naszego konta.

REKLAMA

Nie ma też co liczyć na to, że z taką gotówką możemy naprawdę zaszaleć w klasie wyższej. Z marek premium będziemy mieli do wyboru głównie auta umiarkowanie dobrze wyposażone albo po prostu gołe, które poza znaczkiem na masce będą miały niewiele wspólnego z prawdziwym premium. Jeśli więc nie zależy nam na znaczku ani na rozmiarze auta, a szukamy czegoś choć odrobinę ciekawszego, najlepszym pomysłem mogą być... hot hatche.

Albo obniżenie naszych wymagań i oczekiwań. W tej kwocie powinniśmy znaleźć jakiś rozsądnie wyposażony, rozsądnie dynamiczny samochód segmentu D marek popularnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA