Jaki samochód może niemal jednocześnie nabawić się kilku usterek, których usunięcie niemal nic nie kosztuje? Samochód z niedoładowanym, zużytym lub uszkodzonym akumulatorem.
Zima to wymagający czas dla samochodów. Wiele układów i elementów albo obciążonych jest mocniej niż np. wiosną czy latem, albo szybciej się zużywają. Jeśli jeździsz niemal wyłącznie w trasach to jest możliwe, że nigdy na nic z tych kwestii nie będziesz musiał zwrócić uwagi, ale jeśli w twoim planie dnia pojawiają się też krótsze odcinki - lub jeśli po prostu masz trochę pecha czy niezbyt duże doświadczenie związane z problemami z układem elektrycznym samochodu - możesz się kiedyś nieco zdziwić.
Na przykład usterką układu kierowniczego, od której się zaczęło
Nie żebym się tym jakoś szczególnie przejął, ponieważ w odróżnieniu od takiego Infiniti Q50 mój Ford ma kierownicę na stałe połączoną z kołami. Mogłoby co najwyżej paść wspomaganie kierownicy czy jakiś czujnik, ale nic takiego nie miało miejsca.
Miały natomiast miejsce inne anomalie, które zresztą mogą się zupełnie, ale to zupełnie różnić i w zależności od samochodu, i - jak to sobie wyobrażam - w zależności od fazy księżyca i ostatniego kursu ringgita malezyjskiego. Pozwólcie zatem, że wymienię, jakimi problemami uraczył mnie mój samochód, gdy akumulator zaczął niedomagać. Były to:
- utrata zdolności do bezkluczykowego i bezpilotowego otwierania i zamykania drzwi, a później - do jakiegokolwiek otwierania i zamykania bez użycia fizycznego grotu kluczyka (przy okazji: jeśli wydaje ci się, że w twoim aucie zamka nie da się otworzyć fizycznym kluczykiem bo nie ma go gdzie wsadzić, to źle ci się wydaje - zajrzyj do instrukcji);
- problemy z rozpoznawaniem kluczyka we wnętrzu auta - najpierw pomagało wsunięcie go w specjalną szczelinę w miejscu, gdzie większość aut ma stacyjkę (tam jest najlepszy odbiór sygnału zgodnie z tym, co podaje instrukcja obsługi), potem przestało to pomagać;
- i najlepsze: brak możliwości wyłączenia zapłonu.
Teraz przeczytajcie ponownie punkt drugi i trzeci i chwilę się nad tym zastanówcie. Tik-tak, tik-tak, tik-tak. Wiecie już, w czym rzecz? Tak jest: zapłon mógł być włączony, ale samochód tracił z oczu kluczyk i nie dawał się odpalić. Ani całkiem wyłączyć. Jedynym rozwiązaniem było ściągnięcie klemy z dodatniego bieguna akumulatora - po ponownym jej założeniu ten cyrk ustawał na tyle, że auto dawało się uruchomić.
No właśnie - uruchomić!
Zerknijcie jeszcze raz na powyższą listę. Czy wymieniłem tam problemy z uruchomieniem silnika? No nie wymieniłem, bo jeśli kluczyk łaskawie był wykrywany, to z kręceniem rozrusznikiem i faktycznym odpaleniem silnika ani razu nie miałem jak dotąd problemu. Z mojej perspektywy jest to całkiem śmieszne, ale jeśli ktoś z podobnymi zachowaniami auta nie miał jak dotąd do czynienia, może się zdziwić.
Rozwiązanie? Trzeba zająć się akumulatorem
Najlepiej zacząć od naładowania go do pełna - możliwe, że zostało w nim jeszcze całkiem sporo życia. Inna opcja to oczywiście zakup nowego - co prędzej czy później czeka większość kierowców, szczególnie tych którzy używają samochodu dłużej niż przez leasingowe 2 lata i parkują pod chmurką.
Ja nie mam wątpliwości, że mój akumulator lepsze czasy ma już za sobą, ale - zgadnijcie co! - naładowanie go sprawiło, że wszystkie wymienione problemy zniknęły jak ręką odjął.
Żeby wszystkie „awarie” dało się tak usuwać...
Czytaj również:
- Prostownik samochodowy - czym jest, jak działa? Wszystko, co musisz wiedzieć
- Zużyty akumulator? Kup nowy. Kiedyś to było proste, a dziś wymaga specjalistycznej wiedzy
- Rozładowany akumulator? Pomoże straż miejska
- Odpalanie z kabli może się przytrafić i tobie. Jakie kable kupić? Jak zrobić to poprawnie?
- Jak sprawdzić akumulator multimetrem? Możesz zrobić to sam