Dopłat do samochodów elektrycznych nie będzie, bo trzeba łatać dziurę po Covidzie. Fur Deutschland
W Polsce elektromobilność wciąż raczkuje - np. nie mamy (jeszcze?) sensownej sieci ładowarek. W Niemczech ten proces przyjmuje już ostateczną formę. W jakim sensie? Ano w takim, że nasi zachodni sąsiedzi rezygnują z dopłat do samochodów elektrycznych.
Analityk polityki zagranicznej ds. polityki energetycznej i klimatycznej Niemiec w Ośrodku Studiów Wschodnich poinformował polską opinię publiczną o najnowszej decyzji politycznej zza zachodniej granicy. Mianowicie z niemieckiego Funduszu dla Energii i Klimatu zostanie zabrane 60 miliardów euro. To były fundusze przeznaczone na dopłaty do samochodów elektrycznych, a teraz te pieniądze mają pozwolić zmniejszyć covidową dziurę budżetową.
Niemieccy politycy podjęli decyzję - dopłat do samochodów elektrycznych nie będzie
Przedwczoraj Federalny Trybunał Konstytucyjny (FTK) uznał za niezgodne z niemiecką ustawą zasadniczą przeniesienie niewykorzystanych środków pochodzących z długu zaciągniętego na poczet walki z pandemicznym kryzysem gospodarczym do Funduszu dla Energii i Klimatu (obecnie pod nazwą Fundusz Klimatu i Transformacji, Klima- und Transformationsfonds, KTF).
Decyzja bardzo szybko wpłynęła na sprawy dotyczące zainteresowanych, a na stronie niemieckiego ministerstwa gospodarki pojawiło się oświadczenie. W związku z tym dokumentem wszyscy chętni do skorzystania z programu dofinansowania muszą złożyć swoje deklaracje do dziś. Jeżeli ktoś myślał o zakupie nowego samochodu na prąd, to został z ręką w nocniku i niecałym weekendem na podjęcie decyzji, wypełnienie koniecznych dokumentów i przedłożenie ich do ministerstwa.
To ile pieniędzy nie trafi do kierowców?
Niemcy planowały, że od 1 stycznia 2024 roku maksymalna cena netto pojazdów elektrycznych w programie miałaby wynosić 45 tys. euro. Dotacja federalna miała wynosić maksymalnie 3 tys. euro od państwa.vPoza tym w 2024 roku producenci samochodów mieliby dać kolejne 1,5 tys. euro od siebie. A więc dotacja miała wynosić 4,5 tys. euro i być dostępna wyłącznie dla osób prywatnych - wcześniej można było uzyskać nawet 6 tys. euro dopłat.
Zabieranie to postęp
Głosy niezadowolonych obywateli sugerują, że taka decyzja niemieckich polityków opóźni proces elektryfikacji transportu. Prawda jest taka, że dzięki temu krokowi Niemcy już teraz osiągają dojrzałość elektromobilnościową. To było oczywiste, że dotacje oraz inne udogodnienia jak np. darmowe parkingi dla samochodów elektrycznych nie utrzymają się na zawsze. Natomiast chyba nikt nie spodziewał się, że zabieranie benefitów nastąpi tak szybko.
Zobaczymy, co przyniosą kolejne ruchy Bundestagu, ale ja mam dla Niemców rozwiązanie. Grubo opodatkować import chińskich samochodów. Producenci z Państwa Środka mają worki pieniędzy i chcą za wszelką cenę przebić się do EU, a więc wezmą dodatkowe koszty na siebie. Potem już wystarczy ten strumyk z chińskimi pieniędzmi przekierować na dopłaty. Job done.