Polska chce być bardziej eko od Niemiec, USA, Chin, BMW i Volkswagena
Organizatorzy COP26 oczekują, że rządy światowe i producenci zakończą żywot samochodów spalinowych. Polska się zgadza, ale najważniejsi w moto-świecie – nie bardzo.

Szczyt klimatyczny COP26 to wydarzenie, w ramach którego 25 tys. osób z całego świata – przedstawicieli rządów, największych firm i organizacji zjechali się do Glasgow, żeby pokazać jak bardzo leży im na sercu dobro planety. Jednym z istotnych elementów tego spotkania było podpisanie niewiążącej deklaracji, zgodnie z którą najpóźniej do 2035 r. na najważniejszych rynkach świata zostanie wprowadzony obowiązek sprzedaży wyłącznie zeroemisyjnych samochodów osobowych i aut dostawczych, a od 2040 r. miałby on obowiązywać wszędzie. W końcu transport odpowiada za 1/5 światowej emisji CO2, a niecała połowa z tej ilości jest generowana właśnie przez samochody osobowe i dostawcze.
Polska jest jednym z krajów, które tę deklarację podpisały
Patrząc na to, że swój podpis na dokumencie złożyli przedstawiciele 31 krajów, można powiedzieć, że nasz kraj dołączył do światowych pionierów w dziedzinie troski o środowisko. Stanęliśmy w jednym rzędzie z m.in. Szwecją, Norwegią Holandią, Kanadą, Turcją, Ghaną i Rwandą. Co ciekawe, deklarację podpisały też Indie – ogromny kraj będący już czwartym największym rynkiem motoryzacyjnym świata, do tego szczególnie czuły na ceny pojazdów – tamtejsze samochody muszą być przede wszystkim tanie.
Za to na liście państw, które nie podpisały tego dokumentu znajdziemy m.in. Niemcy, Stany Zjednoczone i Chiny – jedne z najważniejszych gospodarek świata. To stawia pod znakiem zapytania sens istnienia całego tego dokumentu. Szczególnie, że tak samo postąpili najwięksi producenci – złożenia podpisu pod deklaracją odmówiła Toyota, Volkswagen, Stellantis, BMW, Nissan, czy Hyundai.
W zasadzie szybciej byłoby podać listę tych koncernów motoryzacyjnych, które zgodziły się na założenia tego projektu. Sygnatariuszami deklaracji są póki co tylko BYD, Ford, GM, Jaguar Land Rover, Mercedes i Volvo.
Przedstawiciele największych producentów, którzy nie przyłączyli się do inicjatywy COP26 tłumaczą to tym, że różne części świata rozwijają się w różnym tempie i trzeba przygotować dla nich odpowiednie formy produktów, dostosowane do możliwości finansowych klientów i lokalnej infrastruktury.
Polski rząd takich obaw nie ma
Być może wynika to z faktu, że zakaz sprzedaży samochodów z napędami spalinowymi byłby wydatnym wsparciem dla produkcji Izery. Możliwe też, że ktoś stwierdził, że podpisanie niewiążącego dokumentu nikomu nie zaszkodzi. W końcu zdążyliśmy się przyzwyczaić, że nawet podpisywanie dokumentów wiążących wcale nie musi oznaczać konieczności wypełniania ich postanowień.
zdjęcie otwierające: rafapress / Shutterstock.com