Okleili ekranami ciężarówkę i jeżdżą po mieście, puszczając reklamy. Halo, policja
Mam nadzieję, że sprawa skończy się szybką i skuteczną interwencją policji. Póki co jednak po Warszawie kręci się ciężarówka, której kontener w całości jest oklejony wielkimi ekranami reklamowymi.

Zawsze powtarzam, że nie ma czegoś takiego, jak nasycenie przestrzeni publicznej reklamami. Zawsze jeszcze da się wymyślić coś nowego, co mogłoby być nośnikiem reklam. Wprawdzie mój pomysł, żeby dzwoniąc na 112 najpierw trzeba było wysłuchać reklamy, jeszcze nie został wykorzystany, ale oto wpadnięto na inny, niemal równie perfidny.

Cały kontener auta ciężarowego został oklejony ekranami
Ekrany emitują silne, czerwone światło stanowiące tło dla reklamy. To wspaniały pomysł, pojazd niesłychanie zwraca uwagę. Przez „wspaniały” rozumiem w tym momencie „koszmarny, całkowicie nielegalny, ale rzeczywiście nowatorski”. Z jednej strony trudno nie zauważyć tego przekazu, czyli trafia do bardzo wielu kierowców. Z drugiej – nawet jeśli trafia, to zapewne wzbudza u nich wściekłość, a nie zainteresowanie tym, co faktycznie na tych ekranach się wyświetla. Można tu przypomnieć równie bezczelną, choć szybko zakończoną akcję reklamową Toyoty, która na mazurskie jeziora wypuszczała pływające billboardy reklamowe modelu RAV4.

Istnieje co najmniej kilka powodów, dla których instalowanie ekranów na kontenerze ciężarówki jest nielegalne
Po pierwsze, kodeks wykroczeń w artykule 63 przewiduje sankcję za instalowanie reklam w pobliżu drogi publicznej – jednak z zastrzeżeniem, że chodzi o reklamy o wymiarach większych niż dopuszczalne. Udało mi się znaleźć, że powierzchnia szyldu reklamowego zgodnego z przepisami to 0,3 m2, ale nadal obowiązuje minimalna odległość od jezdni, a tu szyld znajduje się na samej jezdni. A te ekrany łącznie mają dużo więcej niż 0,3 m2.
Po drugie, zabronione jest umieszczanie dowolnego oświetlenia na samochodzie. Oświetlenie pojazdu jest regulowane przepisami, istnieją wymagane przez rozporządzenie „punkty świetlne” o konkretnej barwie. Nie można po prostu podświetlać całego pojazdu z obu boków i z tyłu. Wszystkie te ekrany sprawiają więc, że ten pojazd powinien stracić dowód rejestracyjny. Mamy więc minimum dwa wykroczenia, przy czym kierowca tej ciężarówki dostanie mandat z innego paragrafu niż zleceniodawca tego genialnego przedsięwzięcia.

Tylko ktoś musiałby się jeszcze tym zainteresować
Jak do tej pory mamy dobry probierz zainteresowania policji tą sprawą chociażby na przykładzie przyczep billboardowych. Jeżdżą one po mieście, ciągnięte przez losowe graty, co oczywiście również jest zupełnie nielegalne, ponieważ ich celem jest prezentowanie reklamy w przestrzeni publicznej. Nie zauważyłem do tej pory, żeby ktoś niepokoił ich kierowców. Zapewne i ciężarówka z ekranami na kontenerze też będzie całkiem długo jeździć po mieście, a w razie policji w zasięgu wzroku prawdopodobnie wystarczy wcisnąć jeden guzik i wygasić ekrany całkowicie. Trzeba by więc jakiegoś nieprzejednanego patrolu, któremu chciałoby się rozliczyć sprawę do końca, i to jak najszybciej. W przeciwnym razie inni podłapią ten genialny pomysł i nasze ulice staną się niekończącą się paradą ekranociężarówek. To będzie polskie połączenie centrum Tokio i Times Square w Nowym Jorku.







































