Dacia Bigster 4x4. To nie jest typowy test (tylko coś lepszego)
Jeździłem Dacią Bigster z napędem 4x4, szukałem różnic, słuchałem odgłosów ptaków w lesie, broniłem się przed testem.

Powinienem przeprowadzić normalny test Dacii Bigster, ale nie bardzo mam ochotę, bo mamy dobrze ogranego Dustera, to może nie ma po co znowu pisać tego samego. Nie jest tak, że można użyć hasła z reklamy proszku do prania „jakość ta sama, więc po co przepłacać", bo Bigster jednak jakości ma więcej. Nie da się za to ukryć, że z jednej matki i ojca są te samochody i właściwie to trochę są to bliźniacy, z których jeden urodził się znacznie wcześniej.
Po prostu dodajcie sobie +1 do rozmaitych cech Dustera, a otrzymacie również test Bigstera. Ten model to taki większy Duster, trochę ulepszony. Zamiast tradycyjnego testu, proponuję rozważanki, kto i kiedy powinien kupić Dacię Bigster z napędem na cztery koła, bo właśnie taką jeździłem.

Czy to naprawdę tylko większy Duster?
Trochę tak, a trochę nie. Bigster jest wyraźnie dłuższy, ale rozstaw osi wcale taki większy nie jest. Miejsca wewnątrz jest i tak wyraźnie więcej, ale najbardziej skorzystał bagażnik. Proszę, jak ktoś chce dokładniej poczytać o parametrach technicznych, to zostawiam tekst niżej.
Stawiam luźną stówkę, że 99 proc. osób po wejściu z zamkniętymi oczami do Bigstera nie zorientuje się, w którym modelu przebywa. Wnętrza są prawie identyczne, a przynajmniej taka sama gra plastikami się tu odbywa. Właściwie to nie musi wsiadać z zamkniętymi oczami, wystarczy, że zasłonimy ręką początek napisu Bigster na słupku C i też się nie zorientuje, chyba że ma miarkę w oku, albo jest wybitnym pasjonatem marki. To są praktycznie identyczne samochody, wizualnie i w zakresie cech kluczowych, że tak ładnie powiem.




Ale też oddajmy Bigsterowi, co mu się należy. W Dusterze nie znajdziemy kilku umilaczy, które są w Bigsterze. Panoramiczny dach, większy rozmiar felg, większy ekran środkowy, elektrycznie sterowane fotele (nie no, nie w podstawie, no co ty) to jego atuty. A taka sprawa, jak wyświetlanie map z Apple CarPlay na ekranie przed kierowcą to zaskoczyła mnie całkowicie. To funkcja ciągle niedostępna u większości producentów, którzy skazują nas w tym miejscu wyłącznie na fabryczną nawigację. A tu proszę w Dacii.
Ostatni raz
Powiem jeszcze tylko, że chyba to już jest ostatni raz, że auto w takiej postaci "przechodzi", czyli z takim spartańskim vibem, nieźle zamaskowanym, ale jednak. Tak mówicie, wy młodzież, vibe, czy aura bardziej? Jakby nie było, konkurencja z Chin zrobi się w końcu za mocna. Może nie cennikowo, ale wizualnym i dotykowym dobrym wrażeniem, szczególnie wewnątrz pojazdu. W Dacii jest plastik, Chińczycy dają coś co wygląda jak skóra. To jest ważne. Do wersji 4x4 akurat bardziej pasuje plastik, ale rozumiecie, o co chodzi.

Już teraz konstrukcja cennika musiała zostać dobrze przemyślana. Bazowy Bigster z ceną poniżej 100 tys. zł wygląda atrakcyjnie, ale grono klientów, które chce opuścić salon autem z manualną klimatyzacją i równie ręczną skrzynią biegów, będzie topnieć. Wyższe wersje wyposażenia Bigstera już napotykają silny napór chińskiej oferty i nie tylko jej. Ale to analizowaliśmy tutaj (link niżej), to nie będę się powtarzał. Rozpatrzmy przypadki.
Nasze sportowe auto rodzinne
Pisząc sportowe, nie mam na myśli osiągów. Wersja 4x4 ma najmniejszą moc z dostępnych wersji silnikowych i jest najwolniejsza (11,2 s do setki). Bardziej chodzi mi dostosowanie do potrzeb tak zwanych aktywnych rodzin, o ile nie jest to sztucznie stworzone pojęcie i o ile mamy jeszcze jakieś rodziny, a nie zbiór uzależnionych od telefonu podmiotów. Napęd na cztery koła sugeruje, że mogą tej wersji pragnąć zapaleni narciarze, by co weekend odwiedzać stok, łudząc się, że zobaczą śnieg.
Do dyspozycji mają kilka trybów jazdy, ale większość czasu jednak zajmuje dojazd na miejsce zdarzenia. Bigster nie jest królem ciszy przy wysokich prędkościach, ale nie ma też dramatu i deklaracje producenta o pochyleniu się nad poziomem wyciszenia są prawdziwe. Jest też to pojazd całkiem oszczędny, mimo dźwigania napędu na drugą oś, bo przy prędkościach nie wykraczających poza autostradowy limit zużywa około 7,5 litra paliwa. W innych okolicznościach da się zejść w przyjemne okolice 6 litrów. W mieście można nie przekraczać 8, czyli bardzo nieźle.





W tej chwili wszyscy potencjalni klienci zemdleli już z wrażenia, to mogę napisać, że może nie jest to wymarzony pojazd do przemierzania setek kilometrów, ale za to niedużo wtedy pali. Układ mild hybrid jednak jest pomocny. No i zaskakująco w porządku zachowywał się na drodze szybkiego ruchu. Bez szału, nie super, ale ok.
Auto miejskie, do rozwożenia dzieci
Nie traktowałbym też Dacii Bigster 4x4 jako świetnego wyboru do codziennego wożenia dzieci, bo do tego nie jest potrzebne 4x4, choć swoje argumenty ma. Jest to samochód wystarczająco zwrotny i może być wyposażony w kamery - nawet taką dającą obraz z przodu. Dajmy spokój temu, że nie są wybitnej jakości, szczególnie po ciemku i temu, że trochę za dużo tu pikania, gdy jakiś krzak zbliży się do nas z boku.
@autoblogpl Dacia Bigster test w minutę.
♬ oryginalny dźwięk – Autoblog.pl - Autoblog.pl
Ma też wszystko, co mają nowoczesne samochody. Wbrew opowieści, którą Dacia snuje o nieskomplikowanych i prostych samochodach, nie ma tu braków w systemach bezpieczeństwa, czy wspierających kierowcę. Podgrzewana kierownica, fotele - to wszystko też można mieć. Bardzo solidne są to podstawy. To po prostu nie jest ten typ samochodu, to nie jest SUV do miasta, o którym marzy każda pani domu.
Trzeba mieć wielką potrzebę kupienia jak najtaniej, by zaakceptować tę twardość plastików, brak uroku tapicerki i pewną przaśność tego auta, choć mocno już ograniczoną. Chyba, że priorytetem zakupowym jest 4x4 i niska cena, to wtedy trudno jest tę ofertę przebić. Poza tym trzeba przegryźć się z jeszcze jednym elementem. I nie chodzi mi o to, że na tylnej kanapie zamek pasów chowa się w siedzisku, utrudniając ich zapinanie.





Ręczna zmiana biegów
Rozumiem, że klienci Dacii wręcz błagają o ręczną skrzynię biegów, a jakby było trzeba założyliby zbiórkę publiczną na jej ratowanie. Ktoś im musi powiedzieć, że jest lepsze życie. Lepsze życie jest w wersji Hybrid 155, która co prawda nie ma napędu 4x4, ale nie ma też ręcznej zmiany biegów.
Skok pedału sprzęgła jest duży, choć przyznaję, że pedał chodzi lekko - ale odległości, jakie trzeba przemierzyć wybierakiem i to z jaką precyzją, a raczej jej brakiem, trafia on w zadane miejsce, są już mało współczesne. Jest to element, o który odczuwałem największy żal do tego auta. I tak, wiem - bez niego nie było dobrej ceny na otwarcie. W salonie powiedzą wam "coś za coś". Poważnie, tak tam mówią.




Na budowę
Wiem też, że Dustery i to przednionapędowe, bo najtańsze, są okrutnie ciorane na budowach, remontach i tym podobnych. Żeby wybrać do tego celu Bigstera 4x4 trzeba wybitnie potrzebować tego napędu i mieć potrzebę wożenia kilku solidnych chłopa, bo niedożywieni zmieszczą się w Dusterze. Do reszty podobnych celów wciąż lepiej nada się bazowy Duster, chyba że ktoś pragnie wielkiego bagażnika Bigstera, ale dostanie go też bez napędu 4x4.
Przy tej generacji w ogóle nie widziałbym ani Dustera, ani Bigstera w tej roli. Przecież ta tapicerka wygląda, jakby nieodwracalnie brudziła się od pierwszej położonej cegły. Dywaniki gumowe robią robotę, mają ładne, pojemne korytka (tak, specjalnie na zdjęciach zostawiłem ubłocone). To auto nie wygląda, jakby chciało przewozić worki z cementem i pragnęło znosić trud uderzenia w jej plastiki twardymi przedmiotami. To już raczej nie ten poziom cen i zupełnie nie ten poziom aspiracji.





Poza asfaltem
Ja takiego życia nie wiodę, potrzebę zjeżdżania z asfaltu samochodem mam mocno ograniczoną. A jeśli ktoś planuje polnymi drogami, bez względu na pogodę i bez troski o stan auta, drzeć ciągle i nieprzytomnie, to Bigster 4x4 zapewne będzie tu dobrym wyborem. Na asfalcie to auto jest dla mnie za miękkie, poza nim zyskuje znakomicie. Nierówna i pozbawiona asfaltu droga to miejsce przynależne temu samochodowi.






Dacia Bigster 4x4 - cena
Naprawdę sprytnie jest ten cennik zrobiony, trudno się przyczepić. Już to pisałem, no nic, warto powtórzyć. To przestronne auto, z napędem na cztery koła można mieć za 110 400 zł (wersja Essential). W wersji Extreme kosztuje 126 600 zł i do Journey już nie można doskoczyć, ale chyba brak możliwości skorzystania z elektrycznego sterowania fotelem kierowcy, czy klapą bagażnika nie jest olbrzymią stratą. Z tym napędem - naprawdę trudne do przebicia.
Wprawdzie nie wyszło mi trochę wymyślenie idealnego typu klienta na Dacię Bigster 4x4, ale też nie bardzo inne auta mają start do tego wariantu. Może dobry byłby leśnik, a może ekstremalny grzybiarz? Na pewno osoba, która nie boi się indukcyjnej ładowarki, a jednocześnie chce wsiadać do auta w różnych stanach ubłocenia, będzie zadowolona.
