Chińscy producenci samochodów już znaleźli sposób na cła. Zaczęli sypać
Ależ dynamiczna sytuacja. Cło na chińskie elektryczne samochody wcale nie wyniesie 25 proc. Ono wyniesie tyle, ile jest warta twoja współpraca z zespołem śledczym.
Dziś rano informowaliśmy za agencją Reuters o decyzji Komisji Europejskiej w sprawie cła na samochody elektryczne chińskiej produkcji. Miało ono sięgnąć 25 proc. Okazuje się, że Komisja Europejska postanowiła sprawę skomplikować. Powiedziałbym, że jej decyzja narusza zasady wolnej konkurencji, ale to Komisja Europejska, to ona ustala te zasady.
Cła przeciw Chinom — początek
Sprawa z cłami na chińskie samochody elektryczne nie jest tak prosta, jak może się wydawać. A wydawać się może, że to europejscy producenci, szczególnie niemieccy, chcą zastopować tanią konkurencję i dalej odpalać cygara banknotami. W rzeczywistości nie wszystkie kraje popierały pomysł wprowadzenia ceł — Niemcy też nie — gdyż uzależnienie od chińskiej produkcji jest bardzo silne. W rezultacie powstało coś, co trudno jest nazwać sztywnymi cłami. Żeby to zrozumieć, należy sięgnąć do przyczyn.
O cłach na chińskie samochody elektryczne zaczęto mówić, bo Komisja Europejska stwierdziła, że chiński rząd w nieuczciwy sposób dotuje swoich producentów. Wszczęto nawet śledztwo w tej sprawie. Do idei tego śledztwa Komisja Europejska chyba jest bardzo przywiązana, bo to właśnie z dochodzeniem powiązała cła, które chce nałożyć na chińskich producentów.
Cła zależne od poziomu współpracy
Komisja Europejska poinformowała, że od przyszłego miesiąca będzie stosować wyższe cła na sprowadzane na nasz kontynent samochody elektryczne produkowane w Chinach. Sięgną one 38 proc. Dotychczasowa stawka to 10 proc. Najciekawsze jest to, że stawki będą się różnić, w zależności od producenta aut. Stawki na elektryczne samochody wniosą:
- 17,4 proc. w przypadku BYD,
- 20 proc. na auta Geely,
- 38,1 proc. dla samochodów SAIC.
Powstaje naturalne pytanie, dlaczego te stawki się różnią? Otóż będą obowiązywać od 4 lipca, ale do początku listopada będzie trwać śledztwo w sprawie subsydiowania własnych producentów aut przez chiński rząd. Potem zostaną ustalone stawki, nawet na okres 5 lat. I co z tego?
Komisja Europejska stwierdziła, że na podmioty, które będą z nią współpracować w śledztwie, nałoży stawkę 21 proc., a na te, które współpracować nie chciały 38,1 proc. Gdybym był młodym polskim raperem, napisałbym, że to śledztwo oddzieli sześćdziesiony od sztywniutkich. Już widać po stawkach, kto współpracuje. Swoją indywidualną stawkę może dostać jeszcze Tesla, która jedną ze swych fabryk ma w Chinach.
Jak się współpracuje z Komisją Europejską?
To pytanie mnie nurtuje - jak chiński producent, z kraju, w którym rząd potrafi bez słowa wyjaśnienia zniknąć szefa jednej z największych swych firm, ma współpracować z europejskich urzędem. Donosi na swój rząd. Nic nie rozumiem, ale może wystarczy wysyłać sobie jakieś papiery i już współpraca układa się wystarczająco, żeby nie załapać się na 38,1 proc. W USA żadną współpracą zainteresowani raczej nie byli, bo postanowiono o ustanowieniu 100 proc. cła.
Komisja jeszcze wyjaśni nam, w oddzielnym dokumencie, który powstanie do 4 lipca, dlaczego zadecydowała w sprawie wybranych producentów, tak, a nie inaczej. Czyli chyba podzieli się częścią ustaleń ze śledztwa.
Co to oznacza dla nas?
Trudno orzec, czy to oznacza natychmiastowy wzrost cen i w jakiej wysokości. Może producenci na złość Komisji Europejskiej postanowią trochę to rozmasować. BYD dopiero wchodzi na nasz rynek i przyznano im niewielki wzrost stawki. Geely na razie nie musimy się przejmować (poza losami fabryki Izery), za to SAIC z 38,1 proc. stawką to może być problem. Do niego należy marka MG, która od kilku miesięcy niezwykle podoba się Polakom. Trzeba tylko pamiętać, że samochód elektryczny to ona sprzedaje nam dopiero jeden. Pozostałe są spalinowe. Ciekawe za to mogą być losy Tesli z Chin.
Chyba nikt nie spodziewał się, że cła na chińskie elektryczne samochody zostaną uzależnione od chęci współpracy z Komisją Europejską. Dlatego trudno przewidzieć, co z tego wyniknie. Teraz czekamy na odwetowy ruch Chin.